Justyna Bednarek z wykształcenia jest romanistką, od lat zawodowo zajmuje się pisaniem. Poznałam ją jako doskonałą dziennikarkę i redaktorkę, a kilka lat później z wielką przyjemnością czytałam jej książki swoim dzieciom. Dziś Justyna ma na koncie dziesiątki wydanych tytułów, a do tego stała się największą ekspertką w skarpetkologii.
 

Skarpetki nowa książka
 

Rozmowa z Justyną Bednarek

Ania Oka: Doskonale pamiętam czas pierwszego tomu „Skarpetek”. Pojechałam na ważne spotkanie biznesowe, otworzyłam notes firmowy, a tam kartka po kartce 14 narysowanych kredkami skarpet. Trudno o lepszy dowód na to, że moja córka od razu pokochała twoją książkę. Jak to się stało, że w czymś tak zwyczajnym, jak skarpetki, dostrzegłaś bohaterów dla swoich opowieści?

  • Justyna Bednarek: Jak zwykle: nagle przyszło mi to do głowy. Szłam na pocztę i zobaczyłam leżącą na chodniku pojedynczą skarpetkę. Dokładnie taką samą, jaka poprzedniego dnia zginęła mi w praniu". Pomyślałam: „O rety! Skąd ona się tu wzięła? Może cwaniara uciekła przez dziurę pod pralką?” – a dalej już poszło.

Czy Justyna-uczennica czytała szkolne lektury?

  • Czytałam lektury, w ogóle lubiłam czytać. Niestety, nic dziś nie pamiętam z tych książek, które „przerabiałam” w szkole. O wiele mocniej wryły mi się w pamięć powieści, po które sięgałam sama, albo które czytał mi Tata. Te ulubione, oczywiście, czyli „Przygody Sindbada Żeglarza”, „Klechdy sezamowe”, cała Astrid Lindgren, „Muminki”, Mary Poppins, „Ania z Zielonego Wzgórza” (szczególnie tom „Rilla ze Złotego Brzegu”), powieści Siesickiej, Nienackiego… Sporo tego było. W szkole średniej nie musiałam czytać Prusa, bo całego przeczytałam w szkole podstawowej.

A jak się czułaś, kiedy „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek” znalazły się na liście lektur klas 1-3?

  • Kiedy Skarpety trafiły na listę lektur – nie miałam pojęcia, co by to miało dla mnie, osobiście, znaczyć. Przekonałam się rok później, kiedy nagle okazało się, że zna mnie bardzo wielu młodych czytelników. Wcześniej, gdy jeździłam na spotkania autorskie, to raczej po to, żeby się przedstawić. Po roku od trafienia na listę lektur – jeździłam już jako autorka lubianej książki.
     

Zielone piórko zbigniewa
 

Czy jest jakaś szczególna historia lub skarpetka, która wyjątkowo porusza twoich czytelników? Wiem, że często z nimi rozmawiasz podczas spotkań autorskich. Możesz zdradzić, o co pytają? Które opowieści lubią? A może czymś cię zaskakują?

  • Nie umiem powiedzieć, która ze skarpetek jest najbardziej lubiana przez dzieci – bo każda ma swoją grupkę wielbicieli. I kiedy zadaję takie pytanie, to odpowiedzi jest tyle, ile skarpetek. Być może dzieje się tak dlatego, że pisząc, starałam się opowiedzieć bardzo różnorodne historie i one trafiają w bardzo różne przeżycia. Dzieci są różne i skarpetki są różne. Dlatego każdy wybiera coś „pod siebie”.

    Ja najbardziej lubię zielonego detektywa – bo lubię kryminały. I dlatego zielony Pinkerton występuje aż w trzech na pięć tomów. Muszę tu powiedzieć, że cały trzeci tom, czyli „Banda Czarnej Frotte” został „ulepiony” z życzeń moich czytelników. Bardzo często dzieci chciały tęczową skarpetkę – jest. Chciały, żeby skarpetki się odnalazły – tak zrobiłam. Chciały (to dziwne, ale naprawdę prosiły o to często) skarpetek z wąsami – są. I tak dalej, i tak dalej.

     

Bandera czarnej frotte
 


Zainteresował cię temat? Sprawdź nasze inne wywiady:



„Skarpetki” to bardzo znana seria, która tak do końca serią nie jest. Właściwie nie trzeba ich czytać po kolei, a każdy tom ma nieco inną konstrukcję – raz są to opowiadania, jak w przypadku „Niesamowitych przygód dziesięciu skarpetek”, raz powieść jak „Banda Czarnej Frotte”. Jaką formę wybrałaś dla tomu piątego? I z jaką przygodą czy uniwersum będą mierzyli się nasi bohaterowie?

  • Rzeczywiście, każdy tom miał inną formę: krótkich opowiadań, dłuższych opowiadań (bo dzieci urosły), powieści przygodowej i kryminału. Teraz powracam do opowiadań, ale z kluczem: opisuję różne momenty z dziejów świata, w których skarpetki odegrały kluczową rolę. A nikt o tym do tej pory nie wiedział! Ten tom zaczyna się od dinozaurów i kończy na bitwie pod Grunwaldem. Jego druga część (już jest do połowy napisana!) dociągnie aż do XX wieku.

Możesz podpowiedzieć rodzicom dla dzieci w jakim wieku są poszczególne tomy?

  • To bardzo trudne pytanie. Kiedy pisałam pierwsze skarpetki, wyobrażałam sobie je jako lekturę dla mniej więcej siedmiolatków. Okazuje się, że niektórzy rodzicie czytają ją trzylatkom i też się podoba! Ten pierwszy tom ma największą rozpiętość wiekową. Powiedziałabym, 4-12 lat, bo na moich spotkaniach pojawiają się też dzieci, które już same czytają Harry’ego Pottera czy Hobbita, a mimo to dobrze się bawią przy lekturze Skarpetek. Z drugim tomem jest podobnie, z tym że podnosi się dolna granica wiekowa. Polecam go dzieciom między 6 a 12 rokiem życia. Natomiast dwa pozostałe tomy są dla dzieci odrobinę starszych: 8-12 lat. Ten najnowszy tom będzie dobry dla dzieci 7-12-letnich.
     

SKarpetka na tropie
 

Jesteś jedną z najbardziej poczytnych polskich autorek książek dla dzieci. Czy orientujesz się, ile łącznie tytułów z twoim nazwiskiem na okładce znajduje się na półkach domowych, w bibliotekach i księgarniach?

  • Przestałam liczyć, kiedy przekroczyłam sześćdziesiątkę 😊

Więcej wywiadów i tekstów o książkach dla dzieci znajdziesz na Empik Pasje w dziale Pasje Dziecka.

Zdjęcie okładkowe: Justyna Bednarek / fot. Julita Delbar, Klitka Aterlier / materiały promocyjne Poradni K.