Czasu nie cofniemy. Mądrość to aż nadto oczywista. Jednak czasem, w wyjątkowych okolicznościach, wyobrażamy sobie, jak wyglądałoby nasze życie, gdyby wydarzenia potoczyły się inaczej niż w rzeczywistości. Jeśli życie składa się z ciągu przypadków, to jak by się ułożyło, gdyby przypadek wydarzył się inaczej?

Brigitte Giraud w fascynującej, autobiograficznej książce „Żyć szybko” (tłum. Dorota Malina) zadaje sobie na przykład takie pytanie: „Co by było, gdyby Stephen King zginął w sobotę 19 czerwca 1999 roku?”.
 

Żyć szybko recenzja
 

Poruszająca i wciągająca

„Chciałam odkryć wszystko, co wydarzyło się na świecie tuż przed 22 czerwca 1999 roku”, pisze. Wszystko, „co mogło zmienić przeznaczenie”. Świat pod koniec XX wieku ogarnęła jednak „nudnawa rutyna” i nic nie wskazywało na to, że jakieś wydarzenie mogło sprawić, że Claude, mąż narratorki nie wsiądzie na Hondę CBR 900 Fireblade. Australia wygrała z Pakistanem w krykieta, francuscy lekarze protestują przeciwko niskim nakładom na służbę zdrowia, a Jacquesa Chiraca popierała większość wyborców. Do wyborów zostały dwa lata i choć przewaga Chiraca zdecydowanie topniała, to w drugiej rundzie wyborów pokonał nacjonalistę Le Pena rekordową liczbą głosów. Wyborów, w których Claude już nie głosował, bo feralnego 22 czerwca zginął w wypadku na motorze pożyczonym od brata swojej żony.

Co z tym wszystkim ma wspólnego Stephen King? 19 czerwca podczas spaceru we wsi, w której mieszkał, w Kinga uderzyła furgonetka. Pisarz „wpadł do rowu, skąd wyjęto go mocno poobijanego, nieprzytomnego i z rozległymi obrażeniami”, pisze Giraud. Czy Claude - fan Kinga, zachowałby więcej ostrożności, gdyby pisarz zmarł? „Miałam chyba Kingowi za złe, że przeżył, bo przez to w niczym mi nie pomógł”, konstatuje narratorka.

„Żyć szybko” to poruszająca i wciągająca wiwisekcja wydarzeń, które doprowadziły do tragicznego wypadku. Dlaczego na europejski rynek dopuszczono motocykl, który w Japonii został zakazany ze względów bezpieczeństwa? Dlaczego znalazł się w garażu, w nowym domu narratorki i jej męża? Dlaczego w ogóle mieli garaż i nowy dom? Może gdyby dalej mieszkali w zwykłym bloku, nic by się nie wydarzyło? Co skłoniło Claude’a, wykładowcę nieskłonnego do ryzyka i lubiącego codzienne rytuały, do zmiany planu i pojechania do pracy na motorze szwagra? Wiele pytań i tyleż historii o życiu znajdziecie w tej książce.

Giraud nie przygląda się tylko historii swojej rodziny, w tle delikatnie kreśli społeczną historię współczesnej Francji. Opowiada o zmianach paradygmatów, ojcach, którzy zaczęli zawozić dzieci do szkoły i wyzwoleniu kobiet. O marzeniach klasy średniej, dla której własny dom był nowym celem życiowym. I o motorach, które nigdy nie powinny być dopuszczone do użytku poza torem wyścigowym. Robi to wszystko w serii krótkich rozdziałów, które wypełnione są tłumioną rozpaczą, smutkiem ale też delikatną ironią. Nie ma tu miejsca na dramatyczny szloch. Jest za to miejsce na swego rodzaju pamiętnik pokoleniowy, w którym zapisane jest doświadczenie życia w latach 80. i 90. XX wieku.

Giraud za „Żyć szybko" otrzymała najbardziej prestiżową francuską nagrodę literacką, czyli Nagrodę Goncourtów, stając się dopiero 13 wyróżnioną kobietą w ponad stuletniej historii nagrody. Wyróżnienie podzieliło jury. Po raz pierwszy od wielu lat w głównej kategorii nagrodzono dzieło, które nie jest fikcją. A może jednak jest? W końcu pisarka tworzy dziesiątki alternatywnych historii, które mogły wydarzyć się w jej życiu. Narratorka "Żyć szybko" chce podważyć fatum, a to można zrobić wyłącznie za pomocą fikcji.

Jak radzić sobie z traumą?

Żyć szybko" to wspaniała, niezwykle opanowana, pozbawiona patosu a jednocześnie pełna emocji opowieść o przepracowywaniu żałoby, radzeniu sobie z traumą nie przez zapomnienie, czy tylko i wyłącznie akceptację faktów, ale też szukanie alternatywy. Literatura często staje się próbą opowiedzenia historii na nowo, dania jej szansy na to, by ułożyła się inaczej, lepiej dla świata. W tym przypadku jednak ta próba ograniczona jest do jednostkowego istnienia. Giraud pisze też w kontrze wobec zachęt, by patrzeć do przodu, zostawić przeszłość i "zająć się sobą". Jest w tym zajmowaniu się sobą i marzeniami swojego pokolenia podobna do Annie Ernaux, która również poprzez autobiograficzną opowieść, pokazuje społeczne konstrukty, którymi żył XX wiek.

Inną książką, która przychodzi na myśl w trakcie lektury „Żyć szybko" jest „Rok magicznego myślenia” Joan Didion. Amerykańska dziennikarka po śmierci męża z niezwykła dokładnością opisała okoliczności tego tragicznego wydarzenia. I również zastanawia się nad tym, czy można było go uniknąć. Didion jednak - jak w całej swojej twórczości - skupiona jest bardziej niż Giraud na sobie. Francuska pisarka więcej uwagi poświęca przypadkom i pobocznym historiom, z których przecież każda mogła odwrócić trajektorię fatum. Obie książki różni też czas pomiędzy wydarzeniami, a zapisem. Giraud pisze dwadzieścia lat po tym, jak Claude postanowił podjechać do pracy na zabójczej maszynie. Didion szkicuje niemal na gorąco.

Jednocześnie zarówno „Rok magicznego myślenia”, jak i "Żyć szybko" są historiami o wielkiej miłości, opowieściami o mężczyznach mądrych i czułych, dobrych i rozważnych. I o związkach szczęśliwych. A to przecież nie takie częste w literaturze.

„Robię ostatni przegląd sprawy, tak jak ostatni raz obchodzi się dom przed ostatecznym oddaniem kluczy”, pisze Giraud w pierwszym rozdziale „Żyć szybko”. Zaprasza nas, byśmy jej towarzyszyli i pomogli oddać klucze. Poruszająca to wyprawa.

Więcej recenzji znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam.