Magdalena Witkiewicz jest autorką wszechstronną, ponieważ z jednakową łatwością przychodzi jej tworzenie dla dzieci, jak i dla dorosłego czytelnika. Ma w swoim dorobku wierszyki o zwierzętach, pisane z myślą o młodszym pokoleniu; dwutomową serię, zapoczątkowaną tytułem „Lilka i spółka”, ale również typowo kobiecą literaturę, jak trzyczęściowy cykl rozpoczynający się od arcyzabawnej powieści „Milaczek” czy dwuczęściowy, poruszający zmysły tytuł „Szkoła żon”.
Autorka nie bała się poruszać tematyki kontrowersyjnej, jaką jest zdrada w „Opowieści niewiernej”, a w ostatniej książce – „Pierwsza na liście” postanowiła zwrócić uwagę czytelnika na ważny społecznie problem. Chciała przekonać nas, że warto pomagać i stać się dawcą szpiku.

Za sprawą powieści „Moralność pani Piontek”, której premiera już 20 maja, Magdalena Witkiewicz po raz kolejny rozbawi, zaciekawi i oczaruje swoich czytelników.

W jakiej tematyce czujesz się najlepiej? Czy pisanie dla dzieci sprawia Ci taką samą przyjemność, jak tworzenie dla dorosłego czytelnika?

Zawsze się śmieję, że muszę stosować „płodozmian”. I wtedy czuję się najlepiej. Lubię pisać książki bardziej emocjonalne, lubię wzruszać czytelników, ale też bardzo się cieszę, gdy mogę ich rozbawić – tak jak w „Moralności pani Piontek”. Raz na jakiś czas chcę zrobić przyjemność moim dzieciom i ich rówieśnikom. I wtedy piszę dla dzieci. Przyznaję, że wtedy też najlepiej się bawię. Przez krótką chwilę jestem takim właśnie beztroskim dzieckiem…

Skąd pomysł na tak przewrotny tytuł? Czy tytułowa bohaterka powstała pod wpływem chwili, impulsu, czy wzorowana jest na kimś, kogo spotkałaś w swoim życiu?

Tak właśnie się zastanawiam… Chyba najpierw wymyśliłam Augustyna. Jej syna. A potem dopiero zaczęłam się zastanawiać, kto powinien znaleźć się w jego otoczeniu. I czasem tak bywa, że ten nasz wymyślony pierwszoplanowy bohater schodzi na drugi plan, a na prowadzenie wysuwa się ktoś, kto na początku w ogóle wydawał się być nieistotny. To właśnie ten przypadek, gdzie bohaterowie wymsknęli się spod kontroli i zaczęli żyć własnym życiem. Gertruda Poniatowska, de domo Piontek wydała mi się na tyle interesująca, że musiała stać się główną bohaterką.

Jak odbierane są Twoje książki? Czy dla czytelnika to tylko chwila relaksu, odskoczni od szarej codzienności, czy też moment na zastanowienie się nad własną egzystencją? Na pewno otrzymujesz mnóstwo wiadomości, opowiesz o tym?

Tak, to prawda. Otrzymuję mnóstwo wiadomości - zarówno od Polek, jak i od Wietnamek, bo moje książki też ukazują się w Wietnamie. Na pewno jest to odskocznia od codzienności, chwila rozrywki, mile spędzony czas. Często czytelniczki odnajdują siebie w tych książkach i są zaskoczone, że ktoś oprócz nich jeszcze może myśleć w taki sposób, jak one, że ktoś może czuć to samo, co czują one. Dostaję maile o treści „pani napisała książkę o mnie”. To dotyczy oczywiście moich poważniejszych książek. A te bardziej śmieszne? Mówią, że moje książki są świetnym lekarstwem na depresję i gorsze dni… Moralność pani Piontek też właśnie taka jest.

Augustyn, syn tytułowej pani Piontek, mieszka z rodzicami, pomimo iż od wielu już lat jest dorosły. Kieruje nim wygodnictwo, czy też zwyczajnie boi się swojej charyzmatycznej matki? Uważasz, że Twój bohater to typowy przedstawiciel dzisiejszego mężczyzny?

Wydaje mi się, że trochę jest wygodny. Dobrze mu było. Mieszkał z mamusią, obiadek miał na stole, trochę go wkurzało, że mamusia się wtrąca do licznych narzeczonych, które coraz częściej przyprowadzał do domu i w końcu stwierdził, że czas się uwolnić spod nieustającej kontroli. Tak też zrobił. Niestety jego mamusia nie była na to jeszcze gotowa…

Jak współczesna kobieta może poradzić sobie z ginekologiem Poniatowskim? Czy znajdzie sposób na niego i jego upiorną mamuśkę?

Ginekolog Poniatowski jest całkiem poczciwy i bardzo łatwo sobie z nim poradzić. To bardzo przyzwoity człowiek, podobnie jak jego ojciec, Romuald. Gorzej z jego mamusią… Nie chcę zdradzać, jak sobie poradzi wybranka Augustyna, bo musiałabym zbyt dużo zdradzić fabuły, ale na pewno ona znajdzie swoje sposoby. I jak zawsze u mnie, będą żyli długo i szczęśliwie.

Którego z bohaterów „Moralności pani Piontek” darzysz największym sentymentem? A którego pokochają według Ciebie Twoi czytelnicy? Kto będzie ich irytował i budził w nich skrajne emocje?

Tak sobie myślę, że najbardziej lubię moich drugoplanowych bohaterów. Cyryla chyba najbardziej. To przyjaciel Augustyna, taki trochę niegrzeczny współczesny mężczyzna, a my, kobiety lubimy czasem takich niegrzecznych, prawda? Jest to mężczyzna, który ma kobiet na pęczki, wchodzą do niego (i do jego łóżka) drzwiami i oknami, aż nagle trafia na dziewczynę, która nie ma zamiaru spędzić z nim reszty życia, tylko podejście do „tych” spraw ma zupełnie takie same, jak on miał do tej pory. Tylko… Tylko on już by chciał czegoś więcej…

Nad czym obecnie pracuje Magdalena Witkiewicz, specjalistka od szczęśliwych zakończeń? Czy wreszcie mówi o sobie: PISARKA?

Teraz długi czas odpoczywałam. A w zasadzie pracowałam nad swoją formą i sylwetką. Jeżeli chodzi o książki to teraz będę pisała książkę dla dzieci, a potem chyba coś o miłości, co wywołuje dużo emocji u czytelnika. Mam ogromną ochotę napisać romans. Ogromną! A potem będzie znowu śmiesznie… Pomysłów mam sporo, nie wiem jeszcze, który mi w duszy zagra. Zobaczymy!

Wywiad przeprowadziła Anna Grzyb.