Jesteśmy w południowym Londynie. U fryzjera.

„- Brzęczały tylko głucho maszynki sunące po miękkiej skórze na głowach klientów - pisze Nelson. - W pewnym momencie barber, który ją strzygł przyłapał cię na tym, że przyglądasz się jej odbiciu w lustrze, i w jej oczach też coś dostrzegł. (...) - Coś jest między wami, nie wiem, co dokładnie, ale coś jest na rzeczy. Niektórzy nazywają to związkiem, niektórzy przyjaźnią, inni miłością, ale między wami zdecydowanie coś jest na rzeczy”.

I właśnie to „coś” jest najważniejszym tematem opowieści Nelsona. Pisarz sięgnął po niezwykle ciekawą formułę narracyjną. Narrator zwraca się cały czas do głównego bohatera i od samego początku zdradza czytelnikowi, co jest największym problemem bezimiennego chłopaka: - Przyszedłeś tu, żeby mówić o tym, jak to jest kochać najlepszą przyjaciółkę.

Poznają się na imprezie. Oboje są artystami - ona tancerką, on fotografem. On nie ma nikogo, ona jest tu z chłopakiem. Coś ich przyciąga do siebie. Zaczną się spotykać. Cel? Jedno i drugie boi się zrobić krok dalej, jedno i drugie boi się uczucia, które między nimi buzuje. I byłaby to zwykła opowieść o naszych czasach, gdyby nie fakt, że Nelson doskonale przeplata opowieść o emocjach, opowieścią o rasizmie.
 

Otwarte wody recenzja książki
 

Traumy osobiste i pokoleniowe

On i ona są czarni, a akcja powieści dzieje się w czasie protestów ruchu „Black Live Matters”. Nelson doskonale portretuje dylematy czarnych osób, które żyją w tylko pozornie przyjaznej przestrzeni. A jednak to oni są zatrzymywani przez policję, to oni mają poczucie bycia obserwowanymi, oni - bywa - są jedynymi czarnymi w szkole. Traumy osobiste i pokoleniowe u bohaterów Nelsona dochodzą do głosu zwłaszcza w momentach wyzwolenia - tańca, śmiechu, bliskości.

Elegancki, a jednocześnie ekspresyjny, zmysłowy styl Nelsona doskonale łączy w sobie rozważania o męskości i czarności z opowieścią o dylematach młodych ludzi, którzy nie wiedzą co zrobić z rodzącym się między nimi uczuciem. Narrator, swego rodzaju „jaźń” głównego bohatera, mówi: „Może przodkowie są w was stale, a wy po prostu czasem dopuszczacie ich do głosu”. Nie ma ucieczki przed tym, co się działo. Nie ma co zamykać oczu na to, co się dzieje. Trzeba go dostrzegać:

„...w pocie zbierającym się na drobnych falach dziecięcych loków, w grubych splotach warkoczy, napomadowanych kosmykach włosów; falowanie czarnych ciał, nie, czarnych osób poruszających się w zgodnym rytmie, gracja, z jaką stawiała nogi, nonszalancki uśmiech na jego twarzy, błysk trąbki w ciemnej dłoni, usta wokalisty ocierające się o mikrofon; jakbyście coś tracili, ale nie, nie samych siebie, coś jednak traciliście, a może przypominało to bardziej zanurzenie się w oceanie, obmycie się w falach z lepkiej jak smoła traumy”.

Dopóki ludzie są w ruchu, wciąż jest dla nich nadzieja

Tak, jest to książka, o której trudno pisać nie przywołując obszernych cytatów. Pisze bowiem Nelson fantastycznym językiem (choć tłumaczenie na polski „baby hair” jako „dziecięcych włosów” jednak mnie nie przekonuje), w którym pobrzmiewają tak William Baldwin, jak Kendrick Lamar. Nelson - sam będący pochodzącym z Ghany czarnym mężczyzną - parafrazuje Jamesa Baldwina. Mówi: „na początku zdaje ci się, że tkwisz w tym zupełnie sam, dopóki nie zaczniesz czytać”. Czytanie Nelsona sprawia - nawet gdy to nie w pełni nasze problemy - że nie czujemy się sami z naszymi historiami, emocjami z przeszłości, a może i teraźniejszości. Są „Otwarte wody” wspaniałą powieścią o potrzebie miłości i bezpieczeństwa.

Gdy skończyłem czytać Nelsona przypomniał mi się cytat z Ralpha Waldo Emersona, amerykańskiego poety i eseisty, który w eseju „Kręgi” pisze, że dopóki ludzie są w ruchu, wciąż jest dla nich nadzieja. Nelson swoją powieścią daje nadzieję. Na to, że literatura wciąż jest w stanie opowiadać znane nam już historie. I robić to tak, że odkrywamy w nich nowe sensy. Przed wami jedna z najpiękniejszych powieść o miłości, jakie czytałem. A kilka przeczytałem.

Na koniec jeszcze cytat:

„My, którzy jesteśmy wściekli i głośni, którzy jesteśmy odważni i bezczelni. My, którzy jesteśmy czarni. Nie mówimy o tym, jak się czujemy. Boimy się. Tłamsimy to w sobie. Ale nie przejmuj się tym, co było, ani tym, co będzie: ruszaj”.

To jest książka, z którą naprawdę warto się zmierzyć.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.