„Niecierpliwi” powstańcy

Początkowo Godzina „W” - od „w” jak „wybuch” lub „wystąpienie” - planowana była nie na 17:00, ale na wczesne godziny poranne. Ostatecznie jednak Komenda Główna Armii Krajowej zdecydowała się na przesunięcie terminu na popołudnie - głównie ze względu na fakt wzmożonego ruchu ulicznego i przypadających na ten moment powrotów z pracy. Tym sposobem powstańcom łatwiej było się wmieszać w tłum i nie wzbudzać podejrzeń. Jednocześnie zapewniało to kilka godzin naturalnego światła, pomagającego w opanowaniu najważniejszych punktów w stolicy. Wspomnieć trzeba jednak i o tym, że nie wszyscy żołnierze zastosowali się do rozkazu wydanego przez komendanta okręgu warszawskiego Antoniego Chruściela ps. „Monter” - pierwsze strzały padły bowiem już około godziny 13:50 na Żoliborzu, w okolicach ul. Krasińskiego. Drużyna Zdzisława Sierpińskiego transportująca broń dla obwodowego oddziału Zgrupowania „Żniwiarz” otworzyła ogień w kierunku patrolu lotników niemieckich. Okupanci w szybkim tempie wezwali na miejsce czołg oraz kilka aut wyposażonych w karabiny maszynowe. Spowodowane w ten sposób starcia przyczyniły się do obsadzenia przez Niemców najważniejszych skrzyżowań na całym Żoliborzu, okolic Dworca Gdańskiego, a także zaalarmowały jednostki stacjonujące w Cytadeli i na lotnisku bielańskim. Jak szacują historycy, ścisła Godzina „W” nie została dotrzymana jeszcze w ośmiu innych punktach Warszawy.

 

 

 

Biało-czerwona flaga na dachu Prudentiala

Dziś nie wszyscy o tym pamiętają, ale wzmożona aktywność Armii Krajowej skłoniła dowódcę wojskowego Warszawy, generała Reinera Stahela, do ogłoszenia około 16:30 alarmu dla garnizonu warszawskiego. To oczywiście nie powstrzymało wybuchu Powstania - do walki przystąpiło około 600 plutonów AK. Liczyły one 40 tysięcy żołnierzy, w tym kilka tysięcy kobiet. Oddziały uzbrojone były łącznie w 1700 pistoletów, 1000 karabinów, 300 pistoletów maszynowych, 60 ręcznych karabinów maszynowych, 7 ciężkich karabinów maszynowych oraz około 25 tysięcy granatów. Jednym z największych sukcesów 1 sierpnia było zdobycie gmachu Poczty Głównej na Placu Napoleona oraz Prudentialu, najwyższego wówczas budynku w Warszawie. Miało to znaczenie nie tylko taktyczne, ale również symboliczne - już we wczesnych godzinach walk, na szczycie widocznego z daleka gmachu, oddziały batalionu „Kiliński” umieściły biało-czerwoną flagę. Tym sposobem nawet mieszkańcy odległych stołecznych przedmieść dowiedzieli się o Powstaniu, a gest ten miał niebagatelny wpływ na morale wszystkich walczących.

 

 

 

„Jest takie miasto”…

Dzisiaj, ponad 70 lat później, Warszawa - niemalże zrównana z ziemią po zakończeniu Powstania (zbombardowano bowiem około 90% powierzchni miasta) - wciąż nosi ślady jednego z najważniejszych wydarzeń w historii Polski. Powstanie Warszawskie i Godzina „W” są rokrocznie upamiętniane przejmującą „minutą ciszy”. To niesamowite przeżycie: tłoczna i gwarna stolica zastyga na całe 60 sekund, oddając hołd poległym. Towarzyszyły temu wyjące syreny i klaksony samochodów. W 2012 roku twórcy spotu „There is a city” postanowili pokazać ten fenomen całemu światu, tworząc jeden z najpopularniejszych materiałów na temat współczesnej polskiej historii.

 

 


W tym roku muzeum Powstania Warszawskiego wypuściło kolejny, ciekawy spot, przypominający o tym ważnym dla nas - Polaków - wydarzeniu. Nie zapomnijmy o tym...
#jesteśmyjeślipamiętasz