Wejście smoka (1973) reż. Robert Clouse
„Wejście smoka” to nie jedyna produkcja, w której wystąpił Bruce Lee, ale właśnie rola w filmie Roberta Clouse’a uchodzi za tę najsłynniejszą. Niestety, był to jednocześnie ostatni ekranowy akcent hongkońskiego aktora - niedługo po premierze rozpoczęły się jego poważne problemy zdrowotne zakończone nagłą śmiercią. Ale to nie te wydarzenia wpłynęły na popularność filmu.
W „Wejściu smoka” Lee stworzył charyzmatyczną, ekspresywną postać, której charakterystykę wzbogacają fizyczne popisy na polu walki. Dzieło Clouse’a to coś więcej niż tylko film o karate, bo nie wszystkie mogą się pochwalić takim rozpięciem gatunkowym. „Wejście smoka” sprawdza się również jako historia z elementami szpiegowskimi czy solidne kino zemsty. Dlatego jego seansem usatysfakcjonowani będą zarówno fani karate, jak i sympatycy filmowej akcji.
Pijany mistrz (1978) reż. Woo-ping Yuen
Filmy o karate to nie tylko w pełni poważne kino. Nie brakuje tytułów, których autorzy połączyli elementy akcji z wątkami humorystycznymi. Przykład stanowi „Pijany mistrz” (znany także pod alternatywnym tytułem „Pijany smok”), w którym główną rolę zagrał Jackie Chan, obok Bruce’a Lee, przypuszczalnie najpopularniejszy hongkoński aktor. Jest to jedna z bardziej kasowych produkcji w historii przemysłu kinematograficznego Hongkongu, a sympatię zyskała na całym świecie. O wartości i znaczeniu „Pijanego mistrza” dowodzą liczne odniesienia w innych dziedzinach sztuki i kultury – mandze czy grach wideo. Siłą omawianego filmu jest umiejętne połączenie efektownych scen przybliżających specyfikę sztuk walki z elementami lekkiej, niezobowiązującej humorystycznej rozrywki. Komediowy wydźwięk to przede wszystkim zasługa talentu Chana, który kilka lat po „Pijanym mistrzu” stał się również rozpoznawalnym aktorem hollywoodzkim.
Karate po polsku (1982) reż. Wojciech Wójcik
Również w polskiej kinematografii można znaleźć filmy o karate, aczkolwiek trzeba przyznać, jest ich niewiele. Na szczęście z tych, które powstały, można wyróżnić kilka naprawdę udanych. Najsłynniejszy to „Karate po polsku” w reżyserii Wojciecha Wójcika. Autor filmu znakomicie zobrazował rodzimą prowincję dekady lat 80., a w charakterystykę głównego bohatera wpisał umiejętność walki w stylu karate. W omawianym dziele nie zaobserwujemy klasycznych turniejowych zmagań. Wójcik wykorzystał sztukę obrony i ataku jako przydatną umiejętność w codziennych sytuacjach zagrożenia. Dlatego „Karate po polsku” to znakomita obyczajowa historia z elementami kina akcji. W roli Piotra podziwiamy Edwarda Żentarę, którego bohater stanie do starcia z bandą zawadiaków. Grupie chuliganów przewodzi Roman, w którego z nie mniejszym powodzeniem wcielił się Zbigniew Buczkowski, przez co „Karate po polsku” to równie zajmujący pojedynek aktorski.
Karate Kid (1984) reż. John G. Avildsen
John G. Avildsen dał światu Rocky’ego Balboę. Na nakręceniu ekranowej opowieści o słynnym bokserze dorobek tego reżysera się jednak nie kończy. Alvidsen zapisał się w dziejach kina również dzięki pierwszym trzem częściom serii „Karate Kid”. Bez wątpienia ta pierwsza pozostaje najlepsza. Amerykański twórca zaserwował widzom znakomitą familijną produkcję, wzbogaconą o pełne wrażeń i dramaturgii sceny walk. „Karate Kid” nacechowany jest także niezwykle wysokim poziomem wrażliwości.
Muzyka Billa Contiego porusza i oddaje ducha dalekowschodniej kultury, a nakręcone na tle zachodzącego słońca sekwencje ćwiczeń młodego zawodnika ze swoim mistrzem to przyjemne dla oka kadry. Warto również podkreślić pamiętną kreację Pata Mority. Urodzony w Kalifornii japońskiego pochodzenia odtwórca postaci Miyagiego, otrzymał za swój występ nominację do Oscara w kategorii Najlepszy aktor drugoplanowy.
Krwawy sport (1988) reż. Newt Arnold
Na początku bieżącego roku Jean-Claude Van Damme zapowiedział nieuchronnie zbliżającą aktorską emeryturę. Kilkanaście dni temu jego decyzja została poddana w wątpliwość. Bez względu na to, czy kariera najsłynniejszego belgijskiego aktora świata zostanie zakończona lub potrwa nieco dłużej, to zapewne już na zawsze będzie kojarzony z niekoniecznie ambitnym, klasyfikowanym nawet jako filmy klasy B, obszarem kina. Naturalnie odstępstw od tej zależności nie brakuje i jeden z nich stanowi „Krwawy sport”.
To trafny przykład tego, że filmy o karate mogą być zaliczane do kinowych klasyków. Dzieło Newta Arnolda po dzień dzisiejszy wywołuje niemałe wrażenie i współczesny widz z wypiekami na twarzy śledzi poczynania Franka Duxa, zawodnika biorącego udział w nielegalnym hongkońskim turnieju. Van Damme w ciągu kilkudziesięciu lat stworzył szereg kreacji, lecz występ z „Krwawego sportu” pozostaje tym najlepiej ocenianym i zarazem najbardziej przełomowym dla kariery Belga. Film Arnolda to również dowód na to, że aktorstwo to misja. Przygotowania Van Damme’a do roli wymagały sporego poświęcenia i odpowiedniego przygotowania zarówno muskularnej sylwetki, jak i opanowania rozmaitych technik karate. O efektach pracy aktora najlepiej się przekonać po włączeniu filmu.
Dawno temu w Chinach (1991) reż. Hark Tsu
Widzom chętnym na filmy o karate, które poza motywami fizycznych starć oferuje coś więcej, warto polecić „Dawno temu w Chinach”. To rozbudowana, blisko dwuipółgodzinna opowieść na podstawie życiorysu mistrza wschodnich sztuk walki Wonga Fei-Hung, żyjącego na przełomie XIX i XX wieku.
Biografia chińskiego wojownika dostarczyła materiału na film łączący w sobie wątek wielkiej miłości z motywem konfliktu z brytyjskim kolonizatorem. „Dawno temu w Chinach” to również obraz poruszający problem z podtrzymaniem tradycji i wieloletnich obyczajów w obliczu napływających z zachodniego świata tendencji. Omawiany tytuł był trampoliną w karierze Jeta Li, który kilka lat później w wyniku międzynarodowego uznania ze swoje kreacje otrzymał również możliwość angażu w amerykańskich filmach.
Ip Man (2008) reż. Wilson Yip
Jeszcze jednym opartym na autentycznych zdarzeniach filmem jest „Ip Man”. To powstała w wyniku współpracy Hongkongu z Chinami produkcja przybliżająca historię Yip Mana, prawdopodobnie nauczyciela Bruce’a Lee. Reżyser filmu Wilson Yip skupił się na etapie życia mistrza sztuk walki z dekady lat 40., gdy jego codzienna praca z uczniami zostaje zaburzona przez działania żądnego zajęcia ziem agresora. Umiejętność techniki Wushu, która z czasem stała się podstawą dla ukształtowania japońskiego stylu karate, rodzi w chińskiej społeczności nadzieję na przetrwanie rywalizacji z okupantem. „Ip Man” to przykład udanej ekranowej biografii, wartościowego dzieła historycznego i jednocześnie zajmującego obrazu zaciętej wojny pomiędzy Chinami a Japonią. Warto również odnotować, że film doczekał się kilku kontynuacji, które spotkały się z równie pozytywnym odbiorem.
Więcej artykułów o filmach znajdziesz w pasji Oglądam.
Zdjęcie okładkowe: Shutterstock.
Komentarze (1)
Komentarze
"Poniższe tytuły należą do ścisłego grona absolutnych filmowych klasyków." według autora "Karate Po Polsku" to absolutny klasyk gatunku. a i film np Dawno temu to film karate. poziom żenady sięga dna