1. Wilkołak (1941) reż. George Waggner

Filmy o wilkołakach stanowią ważną częścią franczyzy Universal Monsters. W latach 1923-1960 studio Universal nakręciło szereg ekranowych opowieści, a jeden z najbardziej znanych tytułów z obszernego dorobku to „Wilkołak”. W filmie George’a Waggnera widoczne są silne inspiracje ekspresjonizmem niemieckim. Nowojorski reżyser wykreował wyjątkową aurę tajemniczości i położył szczególny nacisk na estetyzację lęków oraz koszmarów. Z dzisiejszej perspektywy archaiczne już rozwiązania montażowe czy wyraźnie teatralna scenografia nie okazują się mankamentami – głównie za sprawą sprawnej reżyserii oraz nienagannie napisanego scenariusza. Mając na uwadze czas powstania „Wilkołaka”, niemałe wrażenie robi również świetna charakteryzacja. W efekcie film Waggnera to nie tylko pozycja dla koneserów kina, lecz także osób lubujących się w klimatycznych, przepełnionych mrokiem historiach.

 

Wilkołak George Waggner

 

  1. Skowyt (1981) reż. Joe Dante

Filmowa dekada lat 80. obfitowała w rozkwit gatunku horroru. Zapoczątkowała szereg rozbudowywanych nawet w czasach współczesnych serii o mordujących psychopatach czy stworach. Wiele z inaugurujących daną sagę tytułów okazało się przełomowymi pod względem efektów specjalnych i możliwości technologicznych kina – jak przykładowo „Skowyt”. Film w reżyserii Joe Dantego spotkał się z niezwykle pozytywnym odbiorem, co zaowocowało powstającymi na fali popularności licznymi kontynuacjami. Pierwsza część pozostaje jednak niedościgniona. Genialna charakteryzacja sprawia, że wilkołaki Dantego do dziś silnie oddziałują na odbiorcę, a wysoki już poziom napięcia dodatkowo podnosi nastrojowa ścieżka dźwiękowa. Na osobną pochwałę zasługuje praca operatora. Sugestywne zbliżenia na stwory i kadrowanie mające na celu wyeksponowanie twarzy wilkołaka z jego krwiożerczym spojrzeniem oraz ostrymi kłami czynią ze „Skowytu” rasowy horror.

 

                                                                            

  1. Amerykański wilkołak w Londynie (1981) reż. John Landis

Przyznawanie Oscarów lub innych prestiżowych nagród horrorom to wręcz niespotykane zdarzenie. Nie tylko filmy o wilkołakach, lecz w szerszym ujęciu kino grozy od wielu lat pozostaje obszarem sztuki, który niechętnie zostaje wyróżniany w rozmaitych plebiscytach czy konkursach. „Amerykański wilkołak w Londynie” można postrzegać jako wyjątek, a to w wyniku otrzymanej Nagrody Akademii za najlepszą charakteryzację. Dzieło Johna Landisa, reżysera i zarazem scenarzysty omawianego utworu, imponuje zabiegami przeobrażającymi głównego bohatera w wilkołaka. To również film, w którym widz odnajdzie inspiracje kinem gore z dekady lat 70., a także podwaliny pod nakręconą pięć lat później „Muchę” Davida Cronenberga.

 

Amerykański wilkołak w Londynie John Landis

 

Dowodzi to statusu obrazu Landisa, który koresponduje z wcześniejszymi dokonaniami filmowców oraz zarazem inspiruje przyszłych twórców. „Amerykański wilkołak w Londynie” nie jest jednak filmem ograniczonym gatunkowo. Historia zmieniającego się w tytułowe monstrum studenta cechuje szczypta czarnego humoru, co pozwala na rozluźnienie dozy napięcia po stricte upiornych scenach.

 

 

  1. Towarzystwo wilków (1984) reż. Neil Jordan    

Rzadko się zdarza, aby już w drugim pełnometrażowym filmie dany reżyser zasłużył na miano wizjonera. Określenie to w pełni pasuje jednak do Neila Jordana, który w 1984 roku pokazał, jak skutecznie przenieść na ekran treść literackiego pierwowzoru i jednocześnie nadać jej nowatorską formę. Irlandzki reżyser sięgnął po napisane przez Angelę Carter opowiadanie, które odwołuje się do słynnej baśni o Czerwonym Kapturku, i skutecznie wykorzystał wszelkie motywy oraz aspekty pozwalające na nakręcenie pełnej mroku, przerażającej opowieści. Udowodnił, że przygoda małej dziewczynki w czerwonej szacie może stanowić nie tylko zajmującą opowieść z morałem dla dzieci, lecz także pierwszorzędny horror dla starszych widzów. Film cechuje specyficzna poetyka snu i świat prawdziwy ulega zatarciu z przestrzenią wyimaginowaną przez wyobraźnię bohaterów. „Towarzystwo wilków” to również znakomita zapowiedź największej reżyserskiej formy, którą Jordan osiągnął przy kręceniu „Wywiadu z wampirem”. Warto obejrzeć ten film, aby móc się przekonać, że już od właściwie samego początku kariery irlandzki filmowiec potrafił z powodzeniem budować swój autorski, fantastyczny świat przy jednoczesnym opieraniu się na bardzo dobrej, dostarczającej materiału na scenariusz prozie.

 

 

  1. Scooby-Doo i oporny wilkołak (1988) reż. Ray Patterson

Franczyza Scooby-Doo to idealne połączenie kina grozy dla młodszych widzów z potężną dawką komizmu trafiającego także do dorosłego odbiorcy. Perypetie słynnego psiego bohatera z jednej strony dostarczają powodów do lęku za sprawą obecności rozmaitych stworów, z drugiej stanowią barwną, familijną przygodę. Potwierdza to znakomicie „Scooby-Doo i oporny wilkołak”. W tej kinowej produkcji z końca lat 80. poza stałymi, ulubionymi bohaterami pojawia się postać Hrabiego Drakuli, który przemienia Kudłatego w wilkołaka. Czy istnieje rozwiązanie dla zaistniałej sytuacji? Jak najbardziej – wierny towarzysz Scooby-Doo musi jednak wziąć udział w wyścigach potworów. Liczy się wyłącznie zwycięstwo.

 

Scooby-Doo i oporny wilkołak Ray Patterson

 

Animacja w reżyserii Raya Pattersona to pozycja, po którą mogą sięgnąć zarówno zagorzali fani franczyzy, jak i widzowie mniej zaznajomieni ze światem Scooby’ego. Zawiera bowiem najważniejsze cechy przygód grupy młodych detektywów i ich psa. A już sam motyw podróży na tereny Transylwanii i spotkanie z kultowym Drakulą to powody, dla których warto się zainteresować tym tytułem.

 

 

  1. Wilk (1994) reż. Mike Nichols

Mike Nichols to przypuszczalnie najwybitniejszy debiutant w historii kina. Niewielu twórców miało tak imponujące wejście na filmową arenę jak on. Powstające na samym początku jego kariery „Kto się boi Virginii Wolf?” oraz „Absolwent” mocno wydeptały reżyserowi ścieżkę do galerii sław. Z upływem czasu Nichols pokazał, że jest także bardzo wszechstronnym twórcą. W 1994 roku jego nazwisko zyskał gatunek horroru, a konkretnie filmy o wilkołakach. Nichols nakręcił powszechnie cenionego i mającego swego czasu status dzieła kultowego „Wilka”.

 

Wilk Mike Nichols

 

Do głównej roli zaangażował znanego już mu ze wcześniejszej współpracy Jacka Nicholsona, któremu na ekranie partnerują zjawiskowa Michele Pfeiffer oraz doskonały James Spader. Podstawowy wątek opowiedzianej historii to ugryzienie głównego bohatera przez wilka, co prowadzi do przemiany mężczyzny w agresywne zwierzę. Nichols skupił się nie tylko na fizycznych przeobrażeniach, z którymi zmaga się Will Randall, lecz także psychologicznych trudach doskwierających protagoniście. Przy tak bezbłędnym castingu było to zadanie dużo prostsze do wykonania. Nicholson brawurowo oddał wielopłaszczyznową metamorfozę swojej postaci i poszerzył legendarne już aktorskie osiągnięcia o kolejną rewelacyjną kreację.

 

 

  1. Underworld (2003) reż. Len Wiseman

W 2003 roku tematyka wampirów nie była jeszcze tak wyeksploatowana jak dziś, zatem zestawienie tych stworów w konfrontacji z wilkołakami stanowiło nietuzinkowe rozwiązanie fabularne. O tym opowiada właśnie „Underworld”. Film Lena Wisemana nie jest jednak typowym horrorem – to kino grozy przepełnione akcją, efektami specjalnymi oraz spektakularnymi starciami fizycznymi.

 

Underworld Len Wiseman

 

Wszystkie wyszczególnione elementy składają się na zażartą walkę pomiędzy dwiema rasami, zdominowały ludzki byt. „Underworld” doczekał się kilku sequeli, lecz to właśnie pierwsza część pozostaje tym filmem, do którego można powrócić po latach z uzasadnioną nadzieją na udany seans. Spora w tym zasługa nie tylko ponadczasowych technicznych walorów dzieła Wisemana, lecz także obsady aktorskiej. Kate Beckinsale bez trudu odnalazła się w roli Selene i stworzyła jedną z najciekawszych kobiecych postaci kina akcji i horroru.

 

 

Więcej artykułów o filmach znajdziecie w pasji Oglądam.