Po śmierci Hawkinsa Dave Grohl i pozostali członkowie kapeli milczeli przez kilka miesięcy, a w międzyczasie zajęli się upamiętnieniem swojego perkusisty. Pod koniec roku zespół ogłosił, że będzie dalej funkcjonował. Skład uzupełnił Josh Freese, z którym muzycy nagrali płytę „But Here We Are”.
 

Foo Fighters but here we are
 

Nowy perkusista Foo Fighters

Wydarzenia z marca 2022 roku są tym bardziej bolesne i niewiarygodne, jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczności powstania Foo Fighters. Przecież projekt Grohla powstał niedługo po tym, jak świat obiegła informacja o śmierci Kurta Cobaina, a tym samym o rozpadzie Nirvany. Muzyk nie chciał wówczas rezygnować z grania, ale jednocześnie nie potrafił wyobrazić sobie występów na perkusji bez pozostałych członków legendarnej kapeli.

Wraz z Kristem Novoselicem doszli również do wniosku, że wspólny projekt będzie postrzegany jako próba reinkarnacji Nirvany. Nie zniechęciło to jednak Grohla. Być może rzucenie się w wir pracy i ambitny projekt nagrania wszystkich partii instrumentalnych oraz wokali na debiutancki krążek „Foo Fighters” było dla artysty sposobem na przeżycie żałoby. W każdym razie pierwszy album Foo Fighters powstał w jednoosobowym składzie, chociaż plany Grohla były zgoła inne.
 

Foo Figters pierwsza płyta
 

Do współpracy z nowym zespołem Grohl zaprosił Pata Smeara, który co prawda grał z Nirvaną, jednak nie był oficjalnym członkiem grupy. Na basie zaczął grać Nate Mendela, a za perkusję odpowiadał William Goldsmith. Ten ostatni występował z kapelą na koncertach, jednak kiedy przyszło do nagrywania w studiu, pokłócił się z Grohlem i odszedł. Druga płyta Foo Fighters, „The Colour and the Shape” powstała więc z liderem w roli wokalisty oraz perkusisty.

Grohl nie chciał jednak wracać do pałeczek, dlatego zaczął poszukiwania nowego perkusisty. Z prośbą o rekomendację zwrócił się do Taylora Hawkinsa, który wówczas grał u boku Alanis Morissette. Ku zdziwieniu samego Grohla, muzyk zaproponował Foo Fighters jedno nazwisko – swoje. W efekcie od 1997 roku Taylor Hawkins nieprzerwanie grał z kapelą.
 

Foo Fighters colour and the shape
 

Rockowe demony

O stylu życia gwiazd rocka krążą przeróżne legendy. Anegdoty dotyczące wyczynów rockmanów są widowiskowe i chętnie powielane do momentu, kiedy w którymś z przypadków historia nie kończy się happy endem. Jednym udaje się w porę oprzytomnieć, inni jednak nie mają tyle szczęścia. Nagła sława, pieniądze i splendor to dla wielu artystów prosta droga w kierunku używek.

Niestety historia Nirvany nie sprawiła, że Taylor Hawkins stronił od narkotyków. W ciągu przeszło dwóch dekad w roli perkusisty Foo Fighters jego zdrowie niejednokrotnie zawisło na włosku. Tak było chociażby w 2001 roku, kiedy po zmieszaniu alkoholu i środków przeciwbólowych na dwa tygodnie zapadł w śpiączkę. W Bogocie Foo Fighters promowali swoją dziesiątą płytę „Medicine at Midnight”. Jak się okazało ostatnią z udziałem Hawkinsa. Toksykologia po śmierci 50-letniego muzyka wykazała obecność 10 substancji toksycznych, w tym opioidów, marihuany czy antydepresantów.
 

Foo Fighters Medicine at midnight
 

Hołd pamięci Taylora Hawkinsa i nowy perkusista

We wrześniu 2022 roku Foo Fighters zorganizowali dwa koncerty, upamiętniające zmarłego perkusistę. Zespół zagrał na londyńskim Wembley, a także na kalifornijskim Kia Forum w Inglewood. Na scenie obok członków kapeli pojawili się m.in. Paul McCartney, Nile Rodgers, Mark Ronson, Alanis Morissette czy zespół Queen, którego Hawkins był zawsze wielkim fanem.

W grudniu Foo Fighters wydali oświadczenie, w którym podziękowali za wsparcie w trudnym czasie, a także podkreślili, że bez Hawkinsa nie będą już tym samym zespołem. Jednocześnie zaznaczyli, że chociaż inni, będą kontynuować wspólne granie, natomiast Taylor będzie towarzyszył im duchowo.

W czasie wspomnianych koncertów na perkusji zagrał Josh Freese, którego śmiało można nazwać weteranem perkusji. Muzyk nigdy nie związał się trwale z jedną kapelą, za to ma na koncie współprace m.in. z Nine Inch Nails, the Offspring, Stingiem, Guns N’ Roses czy niedawno Paramore. Z pewnością doświadczenie pomogło mu stosunkowo płynnie wkomponować się do Foo Fighters.

Kiedy Grohl i spółka ogłaszali nazwisko nowego perkusisty w mediach społecznościowych, zdobyli się nawet na odrobinę humoru. W krótkim filmie, który przedstawiał muzyków podczas sesji nagraniowej, do studia wchodzili po kolei Chad Smith z Red Hot Chili Peppers, Tommy Lee z Mötley Crüe oraz perkusista Toola Danny Carey. Dopiero po tym, jak każdy z nich znikał za drzwiami, do głosu dochodzi Freese, który cały czas siedział za perkusją poza kadrem.
 

„But Here We Are”  - album naznaczony cierpieniem

W pewnym wyjątkowo smutnym i ponurym sensie, płytą „But Here We Are” historia Foo Fighters zatoczyła koło. Wspomniany na początku debiutancki krążek nagrany przez Grohla nosił piętno śmierci Cobaina i rozpadu Nirvany. Teraz, po blisko trzydziestu latach, podobne blizny wydaje się mieć najnowsze dzieło Foo Fighters.

Pod względem muzycznym „But Here We Are” jest mocno zróżnicowane – od koncepcyjnego, ponad 10-minutowego utworu „The Teacher”, przez energiczne „Under You”, po refleksyjne „Show Me How” Grohl i spółka pokazują nam, jak radzą sobie ze stratą wieloletniego kompana. Jedenasty studyjny album przepełniony jest tęsknotą, bólem i żalem, jak chociażby we wspomnianym „The Teacher”, gdzie Grohl śpiewa „Pokazałeś mi, jak oddychać, ale nigdy nie pokazałeś mi, jak się żegnać”.
 


 

 „But Here We Are” wyraźnie pokazuje, jak twórczość może być sposobem na poradzenie sobie ze stratą. Fani Foo Fighters mogą mieć nadzieję, że ta płyta oznacza że przed grupą jeszcze wiele muzycznych dokonań. Po więcej muzycznych wieści zapraszamy do sekcji Słucham.

Zdjęcie okładkowe: źródło: kadr z nagrania Foo Fighters - Rescued (From Preparing Music for Concerts) / https://www.youtube.com/watch?v=FKLtgKt1zwg