- Skarbiec jest ukoronowaniem mojej  pracy, mojego zaprzedania duszy bursztynowi - mówi o wykonanym przez siebie jantarowym dziele sopocki bursztynnik Lucjan Myrta. Skarbiec, który jest największym na świecie przedmiotem wykonanym z bursztynu, a wagą zużytego do jego skonstruowania surowca przekracza o kilkanaście kilogramów ciężar wszystkich płycin Bursztynowej Komnaty, można oglądać do 16 września na wystawie w Zamku Królewskim na Wawelu.

Jakie były poczatki pańskiej fascynacji bursztynem?

Zadecydował o tym przypadek. W latach 60., jako młody człowiek, trafiłem do małej pracowni bursztynniczej w Warszawie. Tam odnalazłem się w zawodzie, zakochałem w bursztynie, który stał się moją pasją.

Czy od razu planował pan stworzenie własnej pracowni?

W roku 1968, podczas słynnych wydarzeń marcowych, miałem konflikt ze służbą bezpieczeństwa i musiałem z tego powodu opuścić Warszawę. Powrót do rodzinnych stron był początkiem samodzielnej działalności. Nie wybrałem tej drogi sam, raczej spowodowała to lojalność wobec moich pryncypałów, którzy prowadzili pracownię w stolicy. Otrzymałem od nich na drogę dwa kilogramy bursztynu jako wiano i właśnie w ten sposób rozpoczęła się moja samodzielna przygoda z bursztynem.

Bursztyn kojarzy się przede wszystkim z żółtym kamieniem, który można znaleźć nad morzem spacerując plażą, ale to nie jest prawda? W jaki sposób wydobywa się bursztyn i czy rzeczywiście zawsze on jest żółty?

Nie mogę opowiedzieć dokładnie w jaki sposób wydobywa się bursztyn. Dokładnych informacji mogą udzielić ludzie, którzy się tym zajmują. Oni najlepiej wiedzą. Ja mogę powiedzieć jak go pozyskuję - kupuję go od handlarzy lub osób bezpośrednio zajmujących się wydobyciem. Ci ludzie wiedzą, że jestem pasjonatem i że na każdy  ładny kawałek bursztynu nie będę żałował środków, zapłacę godziwą cenę.
Jeżeli chodzi o barwę bursztynu, oprócz żółtego wymienia się nawet kilkaset różnych kolorów. Na pewno na taką różnorodność kolorów i odmian miały wpływ warunki atmosferyczne: nasłonecznienie i wilgotność, w których egzystowały drzewa żywicodajne, to, czy chorowały czy były zdrowe... Z tych drzew powstawał sukcynid czyli bursztyn. Odmiana żółta jest rzadką, bo jest jej mało, a wszystko co rzadkie, jest cenne i chętnie wykorzystywane przeze mnie do sztuki dekoracyjnej.

Czy pozostałości zwierzęce i roślinne, które możemy czasem odnaleźć w bursztynie, tzw. inkluzje, to częsty przypadek czy zdarzają się bardzo rzadko?

Przyjmuje się, że rzadsze są inkluzje - wrostki roślinne. Było ich mniej, bo trudniej im było zatopić się w żywicy. Stanowią małą część bursztynu. Najczęściej są to odmiany zwane popularnie sklejką czyli wielowarstwowym bursztynem. Mówiąc obrazowo, na pierwszej warstewce bursztynu, która już próbowała stygnąć, siadał komar, mrówka bądź inny owad, a zastygająca maź więziła go w sobie na stałe. Wielkie zainteresowanie inkluzjami przez kolekcjonerów i zbieraczy odzwierciedla rzadkość ich pojawiania się w kolekcjach. Powstają muzea inkluzji, ale nie jest to nowość. Najważniejszymi okazami w kolekcjach są te najrzadsze.
Wiem, że np. inkluzji z kleszczami jest tylko kilka na świecie. W moich zbiorach znajduje się unikatowa bryłka z inkluzją jaszczurki (jedna z dwóch na świecie), w której znalazł sobie miejsce kleszcz. Mimo że są niezwykle małe, mają ogromną wartość. Z przeprowadzonych badań wynika, że posiadam podobno największy zbiór inkluzji zwierzęcych na świecie. Liczy on kilkanaście tysięcy sztuk.

Do 16 września pańskie zbiory będą prezentowane na specjalnej wystawie w Zamku Królewskim na Wawelu. Jakie eksponaty wybrał pan do tej ekspozycji?

Wystawa na Wawelu jest dla mnie zaszczytem. Chciałem, aby najważniejsze dzieło mojego życia, czyli skarbiec-szkatuła, jedyna w swoim rodzaju, nad którą pracowałem 12 lat - po raz pierwszy była pokazana na Wawelu.
Wiele czynników miało wpływ na zrealizowanie owej wystawy. Cała ekspozycja była w depozycie Muzeum Historycznego Miasta Gdańska przez 6 lat, od 2000 do 2006 roku. W pewnym momencie podjąłem decyzję o wycofaniu wystawy z gdańskiego muzeum. Profesor Barbara Cyranowicz z Muzeum Ziemi PAN w Warszawie skontaktowała mnie z profesorem Antonim Jodłowskim z Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce. Miałem pokazać mu solniczkę Celliniego, która jest bardzo ważnym i znaczącym eksponatem w mojej kolekcji. Gdy ją zobaczył, natychmiast zadzwonił na Wawel i zaproponował pokazanie tego obiektu, jak i innych moich zbiorów na zamku. Taki był początek wawelskiej wystawy.

Które z elementów pańskiej kolekcji uważa pan za najcenniejsze?

Wszystko co rzadkie jest cenne. Jeżeli mamy jedyną bryłę spośród dwóch egzemplarzy inkluzji jaszczurki na świecie - jest to bardzo cenna rzecz, warta więcej niż brylant wielkości tej jaszczurki. Na wystawie wawelskiej sam skarbiec jest ewenementem. To ukoronowanie mojej  pracy, mojego zaprzedania duszy bursztynowi. Pod każdym względem się wyróżnia, jest jedyny w swoim rodzaju nawet co do wielkości. To największy przedmiot wykonany z bursztynu w dziejach ludzkości, waży prawie tonę, dokładnie 955,70 kilogramów, a samego bursztynu 823,30 kg, co o kilkanaście kilogramów przekracza wagę wszystkich płycin Komnaty Bursztynowej. Nie żałowałem różnych gatunków i odmian bursztynu; najlepszy dowód, że przez prawie 40 lat zbierałem błękitny bursztyn, który w całości zużyłem na wystrój skarbca. Nie bez znaczenia dla mnie są też idee, które w tak cennym i wielkim przedmiocie chciałem przekazać, toteż znaczenie skarbca ma podwójny wymiar. Skarbem są także idee, które opisuję. Mając do wyboru tematy mitologiczne, Zeusa, Afrodytę czy innych bogów greckich, wolałem wybrać historyczną postać Chrystusa i przekazać idee jakie głosił będąc tutaj  na Ziemi.

Z Lucjanem Myrtą rozmawiał Artur Arnold z Działu Promocji i Organizacji Imprez
Zamku Królewskiego na Wawelu

BURSZTYN - LUCJAN  MYRTA
Wystawa  pod  patronatem  prof. Władysława Bartoszewskiego
ZAMEK  KRÓLEWSKI  NA WAWELU
(Centrum Wystawowo-Konferencyjne)
14 czerwca - 16 września 2007