Jeśli ktoś choć raz był w Nowym Jorku, ten ma w pamięci własne ścieżki odkrywania tego tętniącego energią miasta. Od kolejnych stacji metra z tą z Alicją z Krainy Czarów na czele, po ulice Williamsburga, fancy frappuccino wypijane na Upper East Side, koncert Norah Jones gdzieś na Brooklynie, ogród japoński na Staten Island i podróż promem, skąd najsłynniejszy skyline na świecie wygląda po prostu niesamowicie. I zawsze, już zawsze będziemy mieć w pamięci serial „Seks w wielkim mieście” i ten drugi, bardziej pruderyjny, czyli „Przyjaciele”. A to bardzo subiektywny wybór. Oto książki o Nowym Jorku, które trzeba przeczytać!

Książki o Nowym Jorku – TOP

„Śniadanie u Tiffany’ego”, Truman Capote

Wszyscy pamiętamy film z niezapomnianą rolą Audrey Hepburn z 1961 roku, która w naszej zbiorowej pamięci już zawsze ma na sobie długie czarne rękawiczki, wieczorową suknię, okulary słoneczne i naszyjnik. Wielu z nas zanuci też na zawołanie piosenkę zespołu Deep Blue Something. Wszyscy romantyzujemy opowiadanie Trumana Capote o szalonej dziewczynie, która wynajmowała mieszkanie na Manhattanie, codziennie urządzała imprezy na koszt kolejnych absztyfikantów i za nic miała zasady, zakazy i nakazy. Holly Gollightly, dziewczyna-marzenie każdego mężczyzny, fantazja większości z nich, choć tak naprawdę dama do towarzystwa, o której nikt tak do końca nic nie wiedział. Główny bohater opowiadania Capote, którego Holly nazywa Fred, powoli zbliża się do tej dziewczyny, łazi za nią po nowojorskich barach, myszkuje po bazarze, wspina się po schodach przeciwpożarowych, które są znakiem rozpoznawczym nowojorskich kamienic. Im więcej czasu z nią spędza, tym lepiej poznaje przeszłość tajemniczej blondynki (u Capote Holly farbuje się na blond), która jako dziecko uciekła z przemocowego środowiska, uniknęła śmierci głodowej i wzięła ślub z farmerem w wieku 14 lat. Prawdziwa Holly, zawsze marząca o zakupach u Tiffany’ego, była zdecydowanie mniej glamour, niż jej filmowy odpowiednik. Dziś ta historia ma zdecydowanie gorzki posmak. Za to Nowy Jork z wiecznym ruchem na ulicach, pełen uciekających przed wojną imigrantów (rzecz dzieje się podczas drugiej wojny światowej) jest tu niezapomniany. Capote powtarzał, że jego życie dzieli się na przed i po Holly. Moda na Nowy Jork też.

 

Śniadanie u Tiffany'ego Autor:Capote Truman

 

Fran Lebowitz, „Nie w humorze”

Jeśli jeszcze nie czytaliście felietonów jednej z najbardziej rozpoznawalnych postaci – osobowości! – literackiego Nowego Jorku, musicie to natychmiast nadrobić. Świat dowiedział się o Fran Lebowitz z miniserialu dokumentalnego „Udawaj, że to miasto”, który o świetnej felietonistce nakręcił jej przyjaciel, reżyser Martin Scorsese. W kolejnych odcinkach pisarka krąży po ulubionych kwartałach metropolii, narzekając na pieszych, rowerzystów, młodzież, użytkowników smartfonów, po prostu na ludzi. Fran Lebowitz zrobiła karierę na narzekaniu na wszystko i wszystkich, no i na łażeniu po Nowym Jorku. To chyba jego najbardziej wytrwała flanerka. W swoich felietonach porusza każdy temat, jaki przyjdzie jej do głowy albo do jakiego zainspiruje ją artykuł w gazecie codziennej. Na przykład, oto jak Fran argumentuje, że pogoda jest milsza w lepszych, droższych miejscach:

„Trzynastego sierpnia 1975 roku o godzinie trzeciej po południu temperatura na rogu Czternastej Ulicy i Ósmej Alei wynosiła 34 stopnie Celsjusza przy wilgotności 85 procent. Tego samego dnia, dokładnie o tej samej porze, na rogu Siedemdziesiątej Trzeciej Ulicy i Piątej Alei było znacznie przyjemniej: temperatura wynosiła 22 stopnie przy wilgotności 40 procent. Wiem, co mówię, bo tam byłam.”

Z jej felietonów dowiemy się, że „Rodowity Amerykanin, który spędził cały dzień w Nowym Jorku i nie przypomina sobie, żeby wsiadał na pokład statku lub samolotu, ma prawo być skonsternowany, przeglądając kartę, w której swojskie słowo „grapefruit” zastąpiono francuskim odpowiednikiem.” Albo: „Jeszcze kilka lat temu SoHo było położoną na uboczu dzielnicą znaną głównie z magazynów i przemysłu lekkiego. Nie nazywano jej wtedy SoHo – w ogóle jej nie nazywano, ponieważ nikt tam nie chodził, wyjąwszy ludzi robiących ozdoby świąteczne ze styropianu i brokatu albo kolorowe lamówki z elastycznego filcu.” A na deser: Oficjalne motto pocztowców zostało w przypadku Greenwich Village rozszerzone i brzmi następująco: „Ani śnieg, ani deszcz, ani upał, ani mrok nocy nie powstrzymają naszych kurierów przed szybkim dotarciem do celu. Powstrzymać ich mogą jedynie obraza uczuć, bolesne wspomnienie, brak weny lub wcześniejsze zobowiązania. C’est la vie”. Nie ma sensu tłumaczyć, dlaczego nikt Wam nie opowie Nowego Jorku tak dobrze jak Fran Lebowitz, po prostu trzeba ją czytać.

 

Nie w humorze Autor:Lebowitz Fran

 

Vivian Gornick, „Kobieta osoba i miasto”

Co łączy Fran Lebowitz i Vivian Gornick? Obie to starsze panie, które od lat flanerują po tym samym mieście – same lub w towarzystwie – znają je jak własne kieszenie czy mieszkania pełne książek, ale wciąż niestrudzenie po nim chodzą, trafiając na większych lub mniejszych oryginałów, na mniej lub bardziej ciekawe historie, za to codziennie karmią się nimi i dokumentują. Gornick, znana przede wszystkim z prześwietnych „Przywiązań” (w których przyznaje, że najchętniej spotyka się ze swoją matką podczas spaceru i właśnie na licznych spacerach upływa im czas), w „Kobiecie osobnej” koncentruje się na swoich dorosłych relacjach. Ale też pisze o swoim dzieciństwie, dorastaniu, dojrzałości poprzez opowieść o Nowym Jorku, w którym spędziła całe życie. Gornick dorastała na Bronksie, który dla niej był miasteczkiem, gdzie wszyscy się znali i „szybko zdałam sobie sprawę, że istnieje centrum świata i że ono jest gdzie indziej”. W wieku czternastu lat zaczęła jeździć na Manhattan, a niedługo potem koleżanka z liceum…

„…odkryła przede mną ulice Górnego Manhattanu. Tyle różnych języków, tyle bijących w oczy osobowości – mężczyźni z brodami, kobiety w czerni i srebrze”. Na studiach znajoma „wzięła mnie na spacer po West End Avenue. W życiu nie widziałam tak szerokiej i eleganckiej ulicy, z portierami u drzwi wyniosłych apartamentowców, które ciągnęły się z obu stron przez dwa kilometry”.

Każdy nowy człowiek w życiu Gornick oznaczał poznanie nowej części miasta. Fenomenem jest jej wieloletni przyjaciel, Leonard, który – jak przyznaje pisarka – chodził tam, gdzie ona nie dotarła, po wszystkich dzielnicach Nowego Jorku, gdy jej wystarczał Manhattan. Dla Gornick Nowy Jork oznacza wszystko, co ważne: romanse, miłości, wieloletnie przyjaźnie i rozstania. Może dlatego, jak pisze,

„Co wieczór, gdy przed pójściem spać gaszę światło w moim salonie na piętnastym piętrze, doznaję przyjemnego wstrząsu na widok wznoszących się ku niebu rzędów rozświetlonych okien; otoczona przez nie czuję się tak, jakby obejmowała mnie gromada bezimiennych mieszkańców miasta. To mrowie ludzkich siedzib, zawieszonych, jak moja w przestrzeni, to ukłon Nowego Jorku w stronę ponadjednostkowej więzi. Ukojenie płynące z tej przyjemności jest nie do opisania”.

 

Kobieta osobna i miasto Autor:Gornick Vivian

 

Patti Smith, „Poniedziałkowe dzieci”

Jeśli ktoś nie czytał „Poniedziałkowych dzieci”, powinien. To opowieść nie tylko o najważniejszej relacji w życiu jednej z najbardziej znanych amerykańskich wokalistek, nazywanej matką chrzestną punk-rocka – mam na myśli miłość i przyjaźń z Robertem Mapplethorpem – ale przede wszystkim, jakby na boku, historia o tym, jak rodziła się legenda muzyczna Smith. I choć sama zainteresowana na pewno nie położyłaby nacisku na ten wątek swojej książki, to dzięki niemu poznajemy jej dzieciństwo w ubogiej okolicy Chicago, gdzie wieczny brak pieniędzy nie oznaczał braku wyobraźni czy uwagi ze strony rodziców. Gdy Patti Smith bez grosza przy duszy ląduje w Nowym Jorku, nie zna tam nikogo. Tygodniami szuka pracy, sypiając w parkach i na schodach, aż poznaje najważniejszego dla niej człowieka – Roberta. Łączy ich zamiłowanie do sztuki i poezji, Smith przy Mapplethorpie uczy się rysować i malować, poznaje też bohemę artystyczną Nowego Jorku lat 60. Powoli z rysowniczki i poetki zostaje aktorką, by za chwilę zacząć pojawiać się na undergroundowych scenach nowojorskich klubów, a w wolnym czasie włóczyć się po mekce wszelkiej maści osobowości, czyli Coney Island. W tym czasie w pokrytych pleśnią i pełnych karaluchów mieszkaniach, w squatach, we wspólnotach poetów, artystów, początkujących fotografów, żyjących bez grosza przy duszy i zamieszkałych przez outsiderów, szamanów, wizjonerów i wariatów upadających hotelach rodzi się artystyczny duch Nowego Jorku. O takim Nowym Jorku drugiej połowy lat 60., pełnym życia buzującego na ulicach Brooklynu i Bronxu, jednodniowych galeriach, ulicznych imprezach, znanych tylko wtajemniczonym klubach, w których młodzież – poszukująca swojej seksualności i antywojenna – za chwilę zacznie nadawać rytm scenie artystycznej Ameryki.

Następną dekadę pełną występów i szalonych nocy w nowojorskich klubach opisze w swojej autobiografii „Face It”, inna ikona artystów, Debbie Harry. Jej historia to podróże z New Jersey do Nowego Jorku, wyrywanie się na koncerty rodzących się właśnie najważniejszych grup punktowych i rockowych oraz granie do utraty sił podczas własnych występów, to pijackie noce, uzależnienie się od miłości do Chrisa Steina i heroiny i brutalne lata 70. na niebezpiecznych ulicach Nowego Jorku. Obie książki warte są lektury. Te opowieści dzieli dekada, a wydaje się, że mówimy o zupełnie innym mieście. Ten z opowieści Smith jest poetycki i artystyczny, ten u Harry pełen szalonej ale też destrukcyjnej energii, mroku i przemocy.

 

   Poniedziałkowe dzieci Autor:Smith Patti

 

Sigrid Nunez „Przyjaciel”

Sigrid Nunez warto czytać z wielu powodów, a „Przyjaciel” jest tylko jednym z nich. Po pierwsze Nunez, już jako młoda dziewczyna, będąc asystentką redaktora w „New York Timesie” postanowiła, że będzie żyła z pisania. I to jej się udaje. Od zawsze pisze, wydając po cichu, unikając rozgłosu i marketingowego szumu. Swego czasu była dziewczyną syna Susan Sontag, miała okazję dobrze poznać najsłynniejszą amerykańską eseistkę. Wiele się od niej nauczyła, w 2021 roku zresztą wydawnictwo Pauza wydała jej książkę o Sontag – „Sempre Susan” –  ale nie skorzystała z otaczającego nowojorską ikonę blichtru, zdecydowała się pracować po swojemu, w zaciszu małego nowojorskiego mieszkanka. „Przyjaciel” jest ósmą książką w dorobku i pierwszą, która zyskała rozgłos (dzięki prestiżowej nagrodzie National Book Award). Opowiada o pisarce, która otrzymuje w spadku po zmarłym przyjacielu – który zresztą odszedł dość gwałtownie, popełnił samobójstwo – wielkiego doga niemieckiego. Nazywa go Apollo i choć sama uważa się za kociarę, a jej mieszkanko jest zbyt małe na trzymanie tak dużego psa, nikt inny, żadna z trzech żon pisarza, go nie chce. Czas spędza na wspominaniu zmarłego przyjaciela, ale także troszczeniu się o Apolla, który także jest w żałobie po swoim człowieku. Chodzi więc ulicami Nowego Jorku z Apollem, lekceważąc spojrzenia, a czasem i uwagi przechodniów, komentujących jego wzrost, nawet podczas zbierania po nim kup. Miasto w swoim szumie, pędzących gdzieś przechodniach, trąbiących autach – Nunez urodziła się i wychowała na Staten Island i została w mieście, jak Gornick i Lebowitz – zdaje się nie przystawać do narastającej żałoby i przygnębienia tej nietypowej dwójki, która musi się wspierać w obliczu śmierci w ich życiu.

 

Przyjaciel Autor:Nunez Sigrid

 

Siri Hustvedt, „Świat w płomieniach”

Nowy Jork kojarzy się wielu czytelnikom ze słynną „Trylogią nowojorską”, czyli zbiorem trzech powieści wydanych w latach 80. przez pisarza Paula Austera. Sukces literacki przeniósł się na filmowy, bo niedługo potem Auster napisał scenariusz do jednego z piękniejszych filmów o Nowym Jorku pt. „Dym” z Harveyem Keitelem w roli głównej. Tymczasem, kiedy Auster odnosił swoje głośbe sukcesy, swoją pisarską ścieżkę wykuwała mozolnie ale konsekwentnie jego żona, Siri Hustvedt. Akcja większości jej powieści toczy się w Nowym Jorku. Auster ukochał sobie Brooklyn na tło swoich książek, Hustvedt za to zagląda na Manhattan, Bronks, często w mroczne zakamarki miasta. Podobnie rzecz ma się z jej dwiema ostatnimi powieściami. We „Wspomnieniach przyszłości” młoda dziewczyna, zwana Minnesottą, która marzy o karierze pisarskiej, przyjeżdża do Nowego Jorku, by wynająć klitkę w obskurnej dzielnicy, bo gdzie pisać, jak nie tu. Szepty i łkania, które słyszy za ścianą zaczynają powoli układać się w opowieść, a tymczasem ona sama chodzi po nowojorskich ulicach, które w latach 70. (co wiemy także z autobiografii Debbie Harry i serii o Batmanie) nie należały do bezpiecznych z samym Times Square na czele. Ale młoda dziewczyna powoli poznaje towarzystwo, którego szuka – te w klubach literackich i na wieczorkach poetyckich. A po chwili także kółko kobiet, które mają dość patriarchatu.  Z kolei w „Świecie w płomieniach” Harriet, żona uznanego nowojorskiego marszanda, która sama od lat tworzy, po jego śmierci postanawia udowodnić, jak bardzo męskocentryczny jest świat sztuki. Wykonuje trzy prace artystyczne, ale każda z nich zostaje pokazana pod nazwiskiem innego znanego młodego artysty (robi to w porozumieniu z nimi). I oczywiście świat się nimi zachwyca, nie wierząc, że prace powstały z ręki Harriet. Ona sama porzuca blichtr Manhattanu i wynajmując pustostan poza centrum zaczyna budować wokół siebie nową wspólnotę bliskich i ważnych dla niej ludzi, ostatnią wspólnotę w jesieni życia.

 

Wspomnienia przyszłości Autor:Hustvedt Siri

 

Magdalena Rittenhouse, „Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero”

Pisanie książki reporterskiej, w dodatku historycznej o takim mieście jak Nowy Jork to trochę próba sprowadzenia encyklopedii do jednego tomu. Można, ale jakie to karkołomne zadanie! Podjęła się go Magdalena Rittenhouse i oczywiście, tematy i historie, jakie przeczytamy to jej subiektywny wybór, ale trzeba przyznać, że dobrze oddają charakter i ducha tego najbardziej imigranckiego z amerykańskich miast. Rittenhouse zaczyna od wyprawy kapitana Henry’ego Hudsona w 1609 roku do „porośniętej dziewiczą puszczą wyspy, którą zamieszkujący ją Indianie nazywali Mannahatta”. Szybko ten kawałek świata stał się najbardziej pożądanym spłachetkiem ziemi, a chwilę po tym, gdy pierwsi Europejczycy postawili na nim nogi, zamienił się w tygiel wielokulturowy i ogromne targowisko różności. To tu ulokowała się „najdroższa ziemia na planecie. Kosztowne błoto”, czyli Wall Street. Tu przybywających z całego świata wita Strażniczka Wyspy, czyli Statua Wolności. Tu w 1903 roku powstaje pierwszy w Stanach plac zabaw, a kilka lat potem pada pytanie: Kim jest nowojorczyk? Książka Rittenhouse to nafaszerowany ciekawostkami historycznymi almanach, z którego dowiemy się, ile trwała budowa najsłynniejszego nowojorskiego mostu (Brookliński, i czternaście lat), kiedy zaczęły powstawać pierwsze drapacze chmur (przełom XIX i XX wieku) i czy nowojorczycy lubili wybudowane w 1970 roku wieże WTC (nie). Ta książka to świetna lektura, nie tylko o mieście, ale o tworzącym je ludziach, zwłaszcza tych, których nazwiska wyblakły już na kartach historii.

 

Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero Autor:Rittenhouse Magdalena

 

Craig Taylor, „Nowojorczycy. Miasto i ludzie”

Zamiast czytać o Nowym Jorku czy budować opowieść o mieście z inspiracji literackich czy filmowych, Craig Taylor postanowił sprawdzić, jak widzą je zwyczajni mieszkańcy. Co o nim myślą, czy je lubią, czym dla nich jest. Z jednej strony możemy słusznie założyć, że co człowiek to inna opowieść o mieście, które jednocześnie jest jak młyn, „pożre cię”, gdzie „ludzie żyją w pędzie”, „są agresywni i muszą wszystkim coś udowodnić”, ale też „każdy jest wolnym duchem”, „trzeba być kreatywnym, myśleć nieszablonowo”. Z drugiej strony, czytając opowieści wyprowadzaczki psów, byłego taksówkarza czy ekspertki od wszawicy, poznajemy historie, jakich nigdzie byśmy nie przeczytali. Kucharz, który gotuje ludziom w domach ma okazję zobaczyć bardzo różne kuchnie, mieszkania, mieszkańców, ale też być świadkiem ich uprzedzeń (rasowych czy estetycznych), zwyczajów domowych i relacyjnych. Terapeutka przyznaje, że wiele kobiet przychodzi do niej straumatyzowanych  po przemocowych związkach, narzekających, że to nie jest miasto, w którym można znaleźć miłość. I właśnie Nowy Jork, jego atmosferę, obarczają one za swoje niepowodzenia miłosne. Nauczyciel medytacji uczy medytować swoich zestresowanych klientów w hałasie, bo Nowy Jork to głośne miasto. „Nowojorczycy zawsze twardo idą dalej” – jak na miasto zbudowane przez wielość grup etnicznych na niedużym kawałku ziemi, brzmi to całkiem nieźle. Ciekawa, budująca lektura.

 

Nowojorczycy. Miasto i ludzie Autor:Craig Taylor

 

A jakie książki o Nowym Jorku na was zrobiły największe wrażenie? Dajcie znać! Więcej artykułów znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.

Zdjęcie okładkowe: źródło: shutterstock.com