Autorka: Ewa Świerżewska

Małgorzata Swędrowska, pedagożka i edukatorka, przyjaciółka dzieci i książek. Gdyby nie obserwacja i rozmowy z dziećmi, nie napisałaby ani jednej książki dla dzieci, ani publikacji dla dorosłych. Jest autorką koncepcji czytania wrażeniowego, czyli odkrywania tekstu literackiego w ruchu, zabawie i z emocjami. Miłośniczka górskich wypraw, żona, mama dwóch córek i dwóch synów. Buduje mosty między światem literackim a młodymi czytelnikami. W 2016 r. otrzymała nominację Polskiej Sekcji IBBY do nagrody za upowszechnianie czytelnictwa w konkursie Książka Roku, w 2018 otrzymała nagrodę Pegazika  za  propagowanie czytania wśród dzieci i dorosłych. Jej książka „Moja mama, mój tata”  dwa razy znalazła się na liście 100 najpiękniejszych książek obrazkowych świata jesień 2019 i wiosna 2021, w rankingu stowarzyszenia dPictus.

Przecinek i kropka

Rozmowa z Małgorzatą Swędrowską

Ewa Świerżewska: W marcu tego roku odbyła się premiera Pani książki pt. „777 pomysłów na zabawy z książką” (wyd. Mamania). Naprawdę aż tyle pomysłów udało się Pani spisać?

  • Małgorzata Swędrowska: Książki i świat wyobraźni, który się w nich otwiera, dają tysiące inspiracji do zabawy, nauki i refleksji, dostarczają wiele emocji, pozostawiają wrażenia, poruszają głębokie struny w człowieku. Od piętnastu lat czytam z dziećmi (i dorosłymi) książki, a każde spotkanie odkrywa przede mną coś nowego. Zatem nie było trudne, by spisać to, czemu uważnie się przyglądam – jak działa książka na dzieci, czego im potrzeba, by była dla nich atrakcyjna, co zrobić, by teksty ożywały podczas słuchania-czytania. Czy w książce znajduje się 777 pomysłów? Uważam, że tak, choć nie wszystkie są dokładnie opisane. Kilkaset nakreśliłam  szczegółowo, kolejne zasygnalizowałam, a pozostałe, mam nadzieję, że pojawią się w głowie czytelnika, po przeczytaniu mojej książki. Bo taki był mój zamysł. Nie chciałam stworzyć poradnika, typu: „Przeczytaj moje propozycje, wciel je w życie i na pewno rozkochasz każde dziecko w czytaniu i w książkach!”. Moim zamiarem było zainspirować i wywołać w czytelniku lawinę własnych skojarzeń i pomysłów. Bo przecież nie chodzi o to, by kogoś powielać, tylko odnaleźć swoją drogę do dziecka i swoją koncepcję oczarowania go światem literackim.

777 pomysłów na zabawę z książką

W mojej książce pokazuję, że czytanie to spotkanie. Nie tylko wybór dobrej książki ma znaczenie, ale i wytworzenie sprzyjającego klimatu do jej przeczytania. Dziecko uczy się przez zabawę i nieodłącznie towarzyszy mu ruch. A czytanie-słuchanie tekstów, jest czynnością statyczną. Można jednak pogodzić te dwie skrajności i np. zaprosić dzieci do gimnastyki przed czytaniem. „Zanim książkę otworzymy, to się najpierw pobawimy”. Albo w trakcie czytania, zachęcić dzieci do pokazywania gestami tego, co dzieje się w wierszu czy opowiadaniu. Oto bohater w książce próbuje podskoczyć wysoko w górę pod chmurę, a dzieci, słuchając tego fragmentu opowiadania, unoszą ręce nad głową. W ten sposób na chwilę przerywają słuchanie, angażują się w wykonanie prostego zadania, które trwa kilka sekund i jest to wystarczająco dużo czasu, by na nowo skoncentrować dzieci na słowie i melodii czytanego tekstu. Bo oprócz wyboru dobrej książki i zaspokajania dziecięcych potrzeb: ruchu, ciekawości, nowych wrażeń, dorosły powinien pomóc dziecku w zogniskowaniu się na tekście literackim. A nie jest to proste zadanie (nie tylko zresztą dla dzieci), zważywszy, że wszyscy żyjemy w świecie szybko zmieniających się obrazów. Natomiast,  gdy użyjemy słów: „Oto w ręku trzymam zagadkę…, Gdy za chwilę razem książkę otworzymy, to niejedno zobaczymy…, Przygotujmy nasze oczy i zobaczmy, co z książki wyskoczy…” to w ten sposób „łapiemy” uwagę dzieci, rozbudzając ich ciekawość, a dodatkowo rymy ukierunkowują ich spojrzenia dosłownie w stronę książki i nas, dorosłych, którzy, czytając dzieciom, przekazujemy im nie tylko to, co w książkach, ale i to, co wypływa z nas samych – nasze zaangażowanie w relacje i szacunek do dziecka.

Ale ta książka to nie tylko pomysły na zabawę.

  • Moja książka z jednej strony dostarcza wiele konkretnych pomysłów na wspólne otwieranie książki za pomocą hasła, zabawy z wyklejką, stroną tytułową czy czwartą stroną okładki, a z drugiej strony skłania do refleksji, jak czytać z dzieckiem, by podążać za jego potrzebami, zainteresowaniami, zgodnie z jego preferowanym kanałem przetwarzani informacji (inaczej będziemy czytać ze słuchowcem, a nie inaczej ze wzrokowcem).

Jestem pedagożką, umieściłam więc w książce istotne według mnie informacje dotyczące procesu czytania. Sama czynność czytania nie jest jedynie umiejętnością odwzorowywania liter i składania ich w sylaby, wyrazy i zdania. To skomplikowane procesy umysłowe, które zachodzą w naszym mózgu, a mogą zaistnieć po spełnieniu wielu warunków. Dziecko tym szybciej nauczy się czytać, im więcej zna słów, im lepiej orientuje się w lewej i prawej stronie swego ciała, im uważniej przygląda się otaczającej je rzeczywistości, dostrzega podobieństwa i różnice, rozumienie znaczenie symboli itd.

Książka może być biletem, walizką czy mapą. Tekst literacki pozwala wyposażyć dziecko (i dorosłego) w wartości, otworzyć wyobraźnię, zacieśnić więzy. To wszystko starałam się przekazać w mojej książce.

Skoro nie wiadomo dokładnie, ile jest w książce pomysłów, to skąd liczba 777?

  • 777 jest liczbą Harsada, czyli dzieli się przez sumę swoich cyfr. Podążając za etymologią słowa „harshad”, odnajdujemy wytłumaczenie, że oznacza „dające radość” – i to główna idea, która towarzyszyła mi podczas pisania: by uradować dzieci i zachęcić je do odkrywania, jak wspaniały jest świat wyobraźni. A że głównymi pośrednikami, budującymi mosty między światem dziecka a światem literackim są rodzice, nauczyciele i bibliotekarze, do nich skierowałam swe przesłanie.

Przeczytałam gdzieś, że jest Pani twórczynią koncepcji czytania wrażeniowego. Co to takiego?

  • Czytanie wrażeniowe to specyficzny sposób na zorganizowanie spotkania czytelniczego czy warsztatów literackich, w których uczestniczy grupa dzieci. Gdy czytamy jednemu dziecku, towarzyszy temu klimat bliskości, nasza uwaga skoncentrowana jest wyłącznie na nim, możemy szybko zareagować na sygnały, które wysyła. Inaczej wygląda atmosfera podczas czytania z grupą. Niektóre dzieci szybciej się dekoncentrują, łatwiej o szum informacyjny, trudniej zaobserwować potrzeby pojedynczego dziecka. Ale są sposoby, by pracując z całą grupą, przeprowadzić cudowne spotkanie z książką tak, by każde dziecko poczuło się ważne i zauważone. Warto zwrócić uwagę na umiejscowienie dzieci i przed czytanie rozmieścić je w kilku półokręgach, albo rzędach. Prowadzący spotkanie stoi z książką otwartą w kierunku dzieci i czytając, pokazuje im kolejne karty opowieści. Dzięki temu tekst okraszony jest obrazem, co pomaga wielu dzieciom w podążaniu za treścią utworu. Początek czytania wyznacza wspólne otwarcie książki za pomocą hasła, np. „Gadu gadu gadka, to książki okładka, która dla nas się otwiera, w wyobraźnię nas zabiera”. Sam akt czytania urozmaicony jest aktywnościami małych czytelników, którzy w wybranych miejscach dopowiadają słowa, wyrażają swoje emocje mimiką lub gestem, a nawet tańczą na siedząco! Wszystko po to, by dzieci tekst przeżyły i go doświadczyły, a nie tylko wysłuchały i zapamiętały. W czytaniu wrażeniowym ważny jest też rodzaj pytań, jakie kierujemy do dzieci po zakończeniu spotkania z książką. Dominują pytania otwarte, związane z doświadczeniami dzieci: „Jakie wrażenie wywarła na Tobie książka? Co Cię zaciekawiło, a co znudziło? Czy chciałabyś/ chciałbyś się znaleźć w tej historii?” itp. Dopiero na drugim miejscu można zapytać o treść utworu, co zresztą często nie wydaje mi się konieczne, bowiem dzieci w pierwszym rodzaju pytań zawrą istotne myśli i przesłanie wypływające z tekstu literackiego.

Czytanie wrażeniowe jest więc sposobem na zachwycenie dzieci książkami, poprzez zaproszenie ich do współtworzenia opowieści, której słuchają. Jest pomostem między czytaniem dziecku i z dzieckiem z pomocą dorosłego pośrednika,  a samodzielnym czytaniem przez całe życie. Wierzę, że dzieci posiadające w dzieciństwie dobre wrażenia ze spotkania z książkami, będą w dorosłym życiu odczuwały potrzebę kontaktu ze światem literackim.

Swoją wiedzą i doświadczeniem dzieli się Pani z rodzicami, nauczycielami i bibliotekarzami podczas warsztatów i spotkań. Czego mogą się oni dowiedzieć od Pani?

  • Że mamy ważną rolę do spełnienia. Naszą powinnością jest oczarować dzieci książkami i zdążyć to zrobić przed zachłyśnięciem się przez nie światem technologii. Dziecko lubi, gdy mu się czyta, ale przede wszystkim potrzebuje kontaktu z dobrym dorosłym, który znajdzie dla niego wystarczająco dużo czasu na opowiadanie tego pięknego i zarazem skomplikowanego świata.

Książki służą do zacieśniania więzi i pomagają w budowaniu relacji. Są świetnym, naturalnym pretekstem do uczenia się życia i rozpoznawania swojej roli i swego miejsca w świecie.
Każdy z nas dorosłych potrafi zaaranżować dobre spotkanie z książka. Warunek jest jeden, musi być w tym autentyczny i zaangażowany. Jeśli dziecko widzi we mnie osobę, która naprawdę zachwyca się tym, co czyta, to oprócz słuchania tego, co w tekście, odbiera sygnały płynące z mojej mowy niewerbalnej, która wzmacnia przekaz, że książki są fantastyczne. Jeśli jestem zmęczonym dorosłym, zabieganym w swoich sprawach i znajduję moment w między czasie na czytanie dziecku, traktując to jako swój obowiązek, a nie przyjemność, to takie spotkanie może wywołać skutek odwrotny. Zamiast ucieszyć dziecko sprawi, że nie będzie ono chciało niczego słuchać, bo po prostu niekomfortowo przebywa się w towarzystwie kogoś, kto nie jest obecny tu i teraz.

Podczas moich licznych szkoleń i spotkań podkreślam też z wielką siłą, by czytanie traktować jako rodzaj  spotkania z dzieckiem, w którym to ja, dorosły, mogę dowiedzieć się czegoś o sobie. Przepiękne książki dla dzieci niosą ze sobą często podwójny ładunek. Dziecko odczytuje pierwszą, dosłowną warstwę przekazu i uczy się tego, co znajduje się między wierszami. A my, dorośli, właśnie w tym świecie metafor, porównań i symboli możemy odnaleźć niezwykłą pożywkę dla nakarmienia naszego ducha.

Aha, i na takich spotkaniach z dorosłymi zawsze powtarzam, że utwory przeznaczone dla dzieci to nie bajki, wierszyki czy książeczki, ale opowieści, historie, wiersze i książki.

W wydawnictwie Wytwórnia ukazała się seria książek Pani autorstwa z ilustracjami Joanny Bartosik. „Moja babcia, mój dziadek”, „Moja mama, mój tata” i „Moja siostra, mój brat”, w bardzo ciekawy sposób przedstawiają poszczególnych członków rodziny – trochę w kontrze, ale zawsze z uwagę i humorem. Jestem pewna, że testowała je Pani na dzieciach. Co szczególnie zwraca uwagę najmłodszych?

  • Na wstępie pragnę ucieszyć się i powiedzieć, że książki spełniają swe zadanie. Są prawdziwe! I o tym mówią dzieci, jak i dorośli. Czytelnicy odnajdują w tych prostych scenach i krótkich zdaniach siebie. Dopowiadają swoje zakończenia, a przede wszystkim są zainspirowani do tworzenia własnych książek! A najmłodsze dzieci, takie sześciomiesięczne czy roczne, podążają za melodią tekstu. „Moja mama… Mój tata… Mój tata… Moja mama…”, to przecież najważniejsze, pierwsze słowa każdego malucha. Niejednokrotnie  byłam świadkiem wzruszających scen, podczas których takie maleństwa odwracały głowy w moim kierunku, albo mocniej przytulały się do swojej mamy czy taty i naprawdę wysłuchiwały 48 zdań z książki!

Moja babcia, mój dziadek

Chciałabym przy tej okazji zaznaczyć, że stworzone przez nas książki zasługują na miano picturebooków, książek obrazkowych, w których warstwa obrazu i wyrazy przeplatają się, pozostawiając przestrzeń dla interpretacji i dokończenia historii o własne doświadczenia. Zamysł każdej z tych książek był taki, by zarówno najmłodszy czytelnik się z niej ucieszył, ale i dorosły, który będzie mu ją czytał, odczuł, że nie jest to tylko tekst dla dziecka i że również jego porusza, wzrusza, zastanawia.

Elementarz w podskokach

Przed Dniem Babci i Dniem Dziadka w tym roku na swoim profilu na Facebooku czytała Pani książkę „Moja babcia, mój dziadek” na 14 sposobów. Mogłoby się zdawać, że to niemożliwe.

  • Pomysł narodził się bardzo spontanicznie, Otóż na dwa tygodnie przed tymi wyjątkowymi świętami, pomyślałam sobie, by sprowokować dzieci do wykonania własnoręcznych prezentów dla swoich ukochanych Dziadków, prezentów w postaci książki o nich samych. I zaczęłam codziennie nieco inaczej czytać wybrane fragmenty z naszej opowieści. Wśród pomysłów znalazło się:

Czytanie-wymyślanie: Posłuchaj zdań o babci i dziadku, a potem pomyśl, czy jesteś do nich podobny. Po każdym zdaniu, mów: „ja też!” albo „ja nie!”
Czytanie z emocjami: Po usłyszeniu każdego zdania wyraź swój nastrój lub emocję, mówiąc: „Oooo!”. Jeśli scena z książki wywołuje w tobie radość, powiedz radosne: „Oooo!”. Jeśli smutek, niech w twym głosie słychać będzie smutne „Oooo!”. A może w „Oooo!” ukryje się zdziwienie albo zaskoczenie? Na koniec pomyśl, czy książka może poprawić humor.
Czytanie z rekwizytem: Czytaj i biegaj po domu, szukając przedmiotów z poszczególnych rozkładówek, albo zgromadź kilka przedmiotów i podczas czytania dobieraj do konkretnych ilustracji, a po przeczytaniu książki ułóż je w kolejności ich pojawiania się w opowieści, ćwiczysz w ten sposób swoją pamięć.
Czytanie-rozwijanie: Po każdej krótkiej wypowiedzi z książki rozwiń ją, np. „Babcia w tenisówkach. Moja kochana wysportowana babcia w zielonych tenisówkach biega szybciej niż taksówka!”.

Niespodziankowe bajki

Przykłady na eksperymentowanie z czytaniem na wiele sposobów mogę mnożyć: czytanie-śpiewanie, dedukowanie, uczenie się liter i wyrazów, czytanie z podziałem na role itd. Ale jest jeszcze jeden, wyjątkowo wzruszający dla mnie rodzaj czytania tej książki. Babcia i dziadek to nie tylko bliscy dla wnuków, ale też rodzice dla swoich dorosłych dzieci. Czasami otwieram książkę i czytam ją dla siebie, zamieniając tytuł na „Moja mama, mój tata”. Gdy dochodzę do końca książki i czytam: „Mój tata lata razem z ptakami. Moja mama błyszczy między gwiazdami”, a potem jeszcze czytam przesłanie utworu, że: „Jesteśmy ze sobą połączeni i nigdy się to nie zmieni”, to zawsze się wzruszam, ale równocześnie i wzmacniam. Bo tak książka jest i dla wnuków, i dla dziadków, ale i dla rodziców, by znajdowali tysiące powodów do wdzięczności za siebie i za swoje życie.

Ucieszyła Panią nominacja w Konkursie „Przecinek i Kropka” 2020?

  • Jestem oszołomiona i bardzo szczęśliwa. Mam nadzieję, że dzięki nominacji książka dotrze choćby do jednego kolejnego małego i dużego czytelnika i stanie się pretekstem do rozmów o rodzinie, o ważnym zadaniu każdego z jej członków oraz niezwykłej roli więzów miłości.  Dziękuję Joasi za ciepłe i mądre ilustracje – obrazy oraz Magdzie Kłos-Podsiadło, która wydała naszą książkę, za zaufanie i inspiracje.

Czy mali czytelnicy mogą się spodziewać kolejnej książki z serii? Np. „Moja ciocia, mój wujek”?

  • Życie jest pełne niespodzianek, a moja głowa pełna marzeń. Kto wie, kto wie…

Dziękuję za rozmowę!