Dziwnie jest rekomendować książkę, która wyszła spod rąk tak znakomitego duetu jak Olga Tokarczuk i Joanna Concejo. Pisarka z Nagrodą Nobla i Bookerem na koncie oraz wielokrotnie nagradzana (m.in. przez polską sekcję IBBY i Bologna Ragazzi Award) w Europie ilustratorka o niepowtarzalnym stylu spotkały się ponownie, sześć lat po wydaniu baśniowej „Zagubionej duszy”, by tym razem dobitnie zwrócić uwagę na zjawisko nienowe. W „Zagubionej duszy” autorki opowiadały o tym, że żyjemy zbyt szybko, że ten życiowy, zawodowy pęd jest dla nas wyniszczający i sprawia, że zapominamy o tym, co naprawdę ważne. Niedługą przypowieść dopełniły narracyjnie wysmakowane, delikatne ilustracje, przypominające te z baśni z dzieciństwa.

Tym razem autorki sięgają po świat mediów społecznościowych, z których codziennie spoglądają na nas setki osób, setki ujęć twarzy z bliska. Wiemy dzięki temu, jak spędzają czas zarówno bliskie, jak i obce nam osoby. Niektóre pokazują swoje selfie kilka razy dziennie, w różnych miejscach, sytuacjach i pozach. Regularne czy może nadmierne – zależnie od definicji. I o takim przypadku traktuje przypowieść duetu Tokarczuk-Concejo.
 

Pan Wyrazisty Olga Tokarczuk
 

Znikanie

Tytułowy Pan Wyrazisty jest typowym przedstawicielem social mediów. „Powiedzmy to szczerze: Pan Wyrazisty podobał się sam sobie, może nawet był trochę narcyzem – uwielbiał swój wygląd, swoją wyrazistość i chętnie oglądał się w lustrach” – czytamy. I chętnie robił sobie selfie. Tym chętniej, że ludzie go lubią, lubią jego zdjęcia, lubią na niego patrzeć, jego twarz ma w sobie coś takiego, że chętnie się ją ogląda, chętnie kupuje to, co Pan Wyrazisty reklamuje. Ale pewnego dnia Pan Wyrazisty zauważa, że jego twarz, jego sylwetka zaczynają tracić na wyrazistości, a on sam zaczyna się rozmazywać, znikać. A ponieważ całe jego poczucie wartości, jego wartość rynkowa, jego sens życia wiążą się z jego medialnym wizerunkiem, musi coś z tym zrobić.

„Sprawa była poważna. Przechodnie, nawet ci z sąsiedztwa, nie dostrzegali go już tak łatwo na ulicy, z trudem rozpoznawali jego twarz”

Nasz bohater musi się ratować. Ale co może zrobić? Otóż, coś może, ale to zostawię ciekawości czytelników. Dodam tylko, że w tej opowieści Tokarczuk sięga trochę po klimat ze zbioru opowiadań „Empuzjon”, a trochę do makabresek francuskiego pisarza i rysownika Rolanda Topora.
 

Pan Wyrazisty Olga Tokarczuk
 

Publiczne i własne „ja”

„Pan Wyrazisty” to przypowieść bardzo czytelna i wydaje się, że bardziej dobitnie już nie można opowiedzieć o toksycznym świecie mediów społecznościowych, w których swoim selfie zarabia się na „żebrolajki”, wydawałoby się niepotrzebne, dorosłym, dojrzałym ludziom. A jednak siła przyciągania i potrzeba akceptacji okazują się – także dla bohatera tej książki – uzależniające. Nie zdradzając więcej z fabuły, można pokusić się o stwierdzenie, że „Pan Wyrazisty” to taki Dorian Grey, tylko na odwrót. Bohater powieści Oscara Wilde’a zawarł pakt z diabłem, żeby pozostać wiecznie młodym i pięknym, i jedynie jego portret skrywał brzydką prawdę. U Tokarczuk i Concejo im bardziej zachwycamy się naszym publicznym „ja” prezentowanym w social mediach, tym bardziej blednie „ja” realne, nasze własne. Wyobrażenie zawsze jest ciekawsze od prawdy, ale ceną, jak podkreśla Tokarczuk, jest własna tożsamość, która blednie wraz z rozpikselowaną twarzą.


Zainteresował cię temat? Sprawdź nasze inne artykuły:


Niezwykle mocne i w punkt są tu ilustracje Concejo. Na pierwszych zdaje się ona odtwarzać charakter i nostalgiczny klimat starych, czarno-białych fotografii z dzieciństwa. Jakby mówiła: kiedyś, to ktoś nam robił zdjęcia. Mieliśmy swobodę w pozowaniu i zachowaniu, ale nie mieliśmy kontroli. Dziś tracimy spontaniczność ujęcia i radość z bycia fotografowanym, ale zyskujemy kontrolę. Może po dziesięciu czy stu próbach wyjdzie nam idealne selfie, z idealnym widokem w tle. Kolejne ilustracje pokazują miejski krajobraz, ulice, samochód, odbicie w szybie, w kałuży, w lustrze, przetykany kolorowymi – niby pocztówkowymi – widoczkami zagranicznych miejsc, kojarzącymi się z wakacjami. Concejo zdaje się zwracać uwagę, że nie tylko siebie chcemy pokazać jak najlepiej, jak najpiękniej, jak najciekawiej, ale także wszystko to, co oglądamy, jemy, robimy. To wszystko to nasze ja, nasz wizerunek, to czym i kim się otaczamy. Nie potrafimy zwiedzać, cieszyć się chwilą, jedzeniem, spotkaniem, musimy to wszystko uwiecznić i opublikować, bo tylko wtedy ta chwila, to miejsce i to spotkanie się liczy. Pics or didn’t happen. Tylko wtedy też my sami się liczymy.
 

Pan Wyrazisty Olga Tokarczuk
 

I to wcale nie jest śmieszne, tylko straszne.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.

Ilustracje w tekście: Pan Wyrazisty, Joanna Concejo, materiały promocyjne Wydawnictwa Format.