Zasiadłam do „Empuzjona” stosownie nadęta, z notesem, ołówkiem i kompletem karteczek do zaznaczania Istotnych Fragmentów, świadoma praw i obowiązków, jakie wiążą się z otrzymaniem przedpremierowego egzemplarza. Jednak po godzinie górę nad Kulturą wzięła Natura - wzięłam książkę na działkę, trochę oblazły ją mrówki, trochę pobiegał po niej pies, następnego dnia zmoczyła mi się w kajaku, a potem użyłam papierka po czekoladzie jako zakładki, no i cóż. Byt określa świadomość, a do nowej powieści Olgi Tokarczuk ten kobiecy (bo mój, a ja kobietą niewątpliwie jestem) sposób lektury pasuje w przedziwny sposób, co niniejsza recenzja ma zamiar wykazać.

Jak czytać „Empuzjon” Olgi Tokarczuk?

„Empuzjon” wydaje się stworzony do lektury wysokiej - początek XX wieku, młody mężczyzna przyjeżdża do położonego pod Waldenburgiem sanatorium, aby ratować nadwyrężone gruźlicą zdrowie. Pochodzący z Kresów Wschodnich Mieczysław Wojnicz jest delikatny, refleksyjny, wyrwany z codziennego życia, zaprojektowanego i nadzorowanego przez surowego ojca, który od śmierci małżonki w połogu z pełną powagą i żelazną konsekwencją wychowuje syna na twardego, odpowiedzialnego członka społeczeństwa, z którego - kto wie? - być może wykluje się kiedyś niepodległa Polska. Ufff. Kulturoznawczyni we mnie piszczy już z uciechy - ileż motywów do analizy, ołówek furczy. Dlaczego bohater ma na nazwisko Wojnicz, czy to nawiązanie do odkrywcy tajemniczego manuskryptu, którego do dziś nikomu nie udało się odczytać? Młody mężczyzna przybywa do miasta - jeden z głównych schematów narracyjnych, w których bohater może miasto podbić lub zostać przez nie pokonany, jest już w oczywisty sposób zaburzony chorobą Wojnicza, wysysającą z niego siły witalne, niezbędne do walki o miejsce w świecie. No i wreszcie - literatura sanatoryjna, kolejna półka z motywami, „Czarodziejska góra” Manna, „Sanatorium pod klepsydrą” Schulza czy, sięgając po nowsze realizacje, „Pensjonat” Pazińskiego, „Zdrój” Klickiej czy „Ślicznotka doktora Josefa” Rudzkiej. Czy droga Mieczysława do pensjonatu nie przypomina pod pewnymi względami podróży Józefa pociągiem ku czarnym przestrzeniom przybytku doktora Gotarda? A motywy na tapecie, rozgałęziające się w oczka i włoski? A chtoniczne, korzenne motywy, które błyskawicznie przerastają tekst? Hm, hm, hm. Znaczące, intrygujące, to trzeba usiąść na spokojnie, przemyśleć, rozpisać.
 

Empuzjon Tokarczuk
 

Ciało i kobiecość

Mieczysław ma wiele lęków, ale dominujący jest ten przed byciem obserwowanym. Pobyt w pensjonacie zaczyna od zatkania papierem dziurki od klucza i sprawdzenia, czy w ścianach nie ma otworów, przez które ktoś mógłby go podglądać. Nawet nieuniknione w sanatorium dla gruźlików badanie lekarskie sprawia mu olbrzymi dyskomfort, nie wspominając o obnażaniu się podczas zabiegów, leczniczych kąpieli i natrysków. Przyczyna tego wstydu znajdzie swoje wyjaśnienie w powieści, ale warto zwrócić też uwagę na poziom meta - przecież to właśnie my patrzymy na nieszczęsnego Mieczysława, chcemy przeniknąć jego myśli i odkryć tajemnicę. Jakby tego było mało, patrzą na niego także narratorki. Powieść Tokarczuk ma bowiem zastanawiającą strukturę. Czasami Mieczysława i jego wspókuracjuszy z pensjonatu dla panów zdaje się opisywać bezosobowy, wszechwiedzący narrator, ale to tylko złudzenie - dość szybko przekonujemy się, że naszym wzrokiem kieruje jakieś „my”, dowolnie przeskakujące między bohaterami, spoglądające z góry na dolinę, w której są zamknięci. A potem kolejna niespodzianka – „my” wypowiada się w rodzaju żeńskim.

Tajemnicze „one” dyrygują tym, co dojrzymy, a co pozostanie ukryte i pokazują hermetyczny świat mężczyzn na różnym poziomie przerażonych kobiecością. Panowie w pensjonacie gadają bez końca, spalają się w dyskusjach, w podejmowanych codziennie na nowo rozważaniach nad przewagą męskości i logosu nad niedorzeczną, instynktowną naturą kobiet, których fizycznie w zasadzie brak w ich codzienności. Żona gospodarza popełnia samobójstwo zaraz po przyjeździe Wojnicza, ale i tak nie zostaje przedstawiona ani zapamiętana jako istota żywa, z krwi i kości. Jest spódnicą, bucikiem, pieprzykiem, a potem tylko wspomnieniem po nich. Sydonia Patek, pielęgniarka, przypomina automat. Wojnicz nie pamięta matki, otaczająca go czułością niania, oddalona przez ojca, stanowi konglomerat zmysłowych powidoków. Realna wydaje się przez chwilę podziwiana przez Mieczysława w alejkach kurortu kobieta w wielkim kapeluszu, ale kim jest naprawdę? Tropem niech będzie wspomnienie o „Lalce i perle”, w której Tokarczuk przywołuje jungowską animę.
 

Olga Tokarczuk nowa książka

Olga Tokarczuk / fot. Łukasz Giza / materiały promocyjne Wydawnictwa Literackiego 
 

Powieść idealna do czytania w naturze

Jednocześnie, tworząc w gorączce notatki z lektury, złapałam się na tym, że jestem jak panowie z pensjonatu gospodarza Opitza. Wypisać, zrozumieć, przedyskutować, podsumować i gadać, gadać, a potem jeszcze raz gadać. A przecież „Empuzjon” to także powieść lekka, w której autorka podśmiewa się z bohaterów i podszczypuje, niczym jedna z książkowych gęsi, krążących po uzdrowisku Polaków i Polki (Wojnicz unika ich i rozpaczliwie ukrywa fakt, że mówi po polsku - czy nie przypomina to odrobinę naszych wakacji all inclusive, podczas których wypracowaną angielszczyzną staramy odciąć się od napawającego zgrozą rodzimego plebsu?). A przecież mój egzemplarz już niepostrzeżenie zanurzył się w przyrodzie, w wodzie z Wisły, w mrówkach z ogrodu i we wspomnieniu po apetycznej czekoladzie. „Natura to kościół szatana” - mogliby wyszeptać ze zgrozą panowie Lukas, August, Frommer i Opitz, cytując bezimienną bohaterkę „Antychrysta” von Triera. Nie bez przyczyny „Empuzjon” wyposażony jest w podtytuł „horror przyrodoleczniczy”. Wiedziona tą refleksją, zatrzymam się więc dokładnie w tym miejscu, powstrzymując chęć wywleczenia na światło ekranu wszystkich motywów i cisnących mi się pod palce interpretacji. Zanurzam się w mchy i paprocie, oglądam nitki grzybni, nie chcę od razu preparować powieści Tokarczuk niczym rośliny przeznaczonej do zamknięcia w zielniku. Niech żyje, oddycha i rozrasta się, na razie u mnie w głowie i trzewiach, a wkrótce, mam nadzieję, także i w waszych.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam. Więcej książkowych nowości znajdziesz w ramach Targów Książki Empiku - kliknij w poniższy obrazek. 
 

Targi Książki EMpiku
 

Zdjęcia w tekście: fot. Łukasz Giza / materiały promocyjne Wydawnictwa Literackiego