Ewa Świerżewska: „Balonowa 5” to nie jest Wasza pierwsza wspólna książka.

Mikołaj Pasiński: Naszą pierwszą książką był komiks dla dorosłych pod tytułem „Fertility”, który został wydany przez polskie wydawnictwo Centrala w Wielkiej Brytanii w 2014 roku. Jest to historia bez słów, opowiadająca o czterech przyjaciółkach, które wyruszają do lasu, żeby upolować zająca. Ta niewinna przygoda ma dla nich bardzo poważne konsekwencje. To dość mroczna opowieść.

Gosia Herba: Zaraz po wydaniu komiksu zabraliśmy się do pisania książki dla dzieci. Prace zajęły nam około roku. W 2016 w tym samym wydawnictwie wydaliśmy nasz pierwszy picturebook „Słoń na księżycu”, który ukazał się jednocześnie w polskiej i angielskiej wersji językowej. Książka opowiada historię astronomki, która pewnego dnia dokonuje zdumiewającego odkrycia. Na Księżycu mieszka słoń! Niestety, koledzy i koleżanki z Towarzystwa Księżycowego nie chcą uwierzyć w te rewelacje. Tak zaczyna się opowieść o wielkiej pasji i determinacji w dążeniu do celu. Są też wątki ekologiczne.

MP: W 2018 „Słoń…” został wydany przez włoskie wydawnictwo Matilda Editrice pod tytułem „L'elefante sulla luna”.

Co ciekawe, tworząc książki, występujecie w różnych rolach – autorów, ilustratorów, projektantów layoutu i okładek. Wygląda na to, że jesteście samowystarczalni.

MP: Od wielu lat zajmuję się grafiką, składem publikacji, projektowaniem interfejsów. Gosia jest ilustratorką. Z racji naszych zawodów posiedliśmy wiele różnych umiejętności przydatnych przy tworzeniu książek – potrafimy sami książkę napisać, zilustrować, zaprojektować, złożyć, przygotować do druku, więc chyba rzeczywiście jesteśmy do pewnego stopnia samowystarczalni. No, może poza redakcją i korektą.

GH: Dla mnie bardzo ważne jest to, żeby książka, którą ilustruję, była spójnym, pięknym, artystycznym przedmiotem. Dzięki temu, że cały proces twórczy leży w naszych rękach, mamy pełną kontrolę nad końcowym efektem.

MP: Gdybyśmy chcieli wyraźnie rozdzielić role, to Gosia najczęściej zajmuje się ilustracją, a ja tekstem i składem. Razem tworzymy projekt, wizję książki. A jednak dość często wchodzimy sobie w paradę – ja ingeruję w kompozycję ilustracji, Gosia żąda zmian w tekście. Rzadko się kłócimy, więc współpraca mimo tych interwencji przebiega dość sprawnie.

GH: Jesteśmy małżeństwem, żyjemy razem. Praca nad książką to nie są pojedyncze godziny, dni czy tygodnie pracy. Jest to raczej długotrwały, płynny proces. Nad jedną książką pracujemy czasem ponad rok. Żyjemy nią, w każdej wolnej chwili o niej rozmawiamy. Książka rodzi się w trakcie codziennego życia. Kiedy zaczynam rysunkową pracę, ona również odbywa się wspólnie. Omawiamy, wymyślamy bohaterów. Czasem proszę Mikołaja, żeby zmienił bohatera, bo nie chcę go rysować. Potem, znów razem, budujemy poszczególne sceny – rozkładówki, które pobieżnie szkicuję. Mikołaj doradza mi też w kwestiach rysunku, kompozycji, koloru. Już po wykonaniu pierwszych szkiców wprowadzamy pierwsze zmiany tekstu. Na każdym etapie pracy książka ewoluuje. Tekst dopasowuje się do ilustracji, a ilustracje do tekstu. Także ułożenie tekstu na stronie wpływa na kompozycję ilustracji – i na odwrót. W ten sposób pisanie i rysowanie dzieją się równocześnie i wpływają na siebie nawzajem. Oddając moje ilustracje w ręce Mikołaja, który projektuje całą książkę, jestem pewna, że są w jego rękach bezpieczne.

MP: Bardzo poważnie podchodzimy do idei książki obrazkowej. Naszym zdaniem jest to coś więcej niż tekst plus obrazki lub obrazki plus tekst. Jest to jedna, spójna całość. To podejście odbija się w stylu naszej pracy.

Jak wyglądała współpraca autorsko-ilustratorka przy „Balonowej 5”?

GH: Zafascynowana lekturą powieści G. Pereca „Życie: instrukcja obsługi” zapragnęłam stworzyć książkę, do której mogłabym narysować kamienicę i jej mieszkańców. W bliskim związku z Perecem są też wspaniałe rysunki Steinberga z przekrojami kamienic, które zawsze bardzo mnie inspirowały. Te dwie inspiracje złożyły się w jedno. Przyszłam do Mikołaja z bardzo ogólnym pomysłem. „Hej, stwórzmy książkę obrazkową dla dzieci o kamienicy” i zostawiłam go z tą myślą. Po jakimś czasie Mikołaj wrócił do mnie z pomysłem i opowiedział mi wstępną wersję historii, w której każde mieszkanie stanowi pretekst do osobnej opowieści, ale jednocześnie wszystkie historie są ze sobą w jakiś sposób połączone. Zresztą podobnie jak u Pereca.

MP: To były bardzo wstępne pomysły, nad którymi jeszcze wspólnie pracowaliśmy.

GH: Narysowaliśmy sobie przekrój przez tę kamienicę, trzy piętra, jedenaście mieszkań i wpisaliśmy w puste pola nazwy zwierząt. Zastanawialiśmy się, kto gdzie będzie mieszkał. Tak powstał pierwszy szkic książki. Później zaczęliśmy wymyślać historie. Mikołaj zaczął ubierać je w słowa, a ja w tym czasie szkicowałam projekty postaci. To też odbywało się z pomocą Mikołaja, ponieważ jest on moim pierwszym doradcą, a przy wspólnych projektach nasza współpraca jest bardzo bliska. Po tym, jak mieliśmy wszystkich naszych bohaterów, przystąpiłam to rysowania pierwszych, bardzo ogólnych szkiców, na których rozplanowałam kompozycje. Na tym etapie powstawał też już pomysł na skład książki. Później narysowałam dokładne, dopracowane szkice.

W przypadku „Balonowej 5” Mikołaj bardzo mi pomógł w wyborze techniki. Nie do końca byłam pewna swoich możliwości i długo nie mogłam zdecydować się, w jakiej technice narysować książkę. Mikołaj przyniósł mój szkicownik i pokazał mi pierwsze szkice postaci, które wykonałam wiele miesięcy wcześniej. Przypomniał mi te wczesne szkice – śmiałe, odważne, wykonane kredkami. Wyciągnął mnie z opresji, z niezdecydowania, niepewności i błądzenia w technikach, w których nie czuję się zbyt pewnie. Po tym, jak narysowałam wszystkie strony kredkami, jeszcze raz przeredagowaliśmy tekst, pousuwaliśmy zbędne zdania, wyczyściliśmy go.

MP: Kiedy mieliśmy już gotowy tekst i ilustracje, zająłem się skanowaniem ilustracji, ich obróbką i ostatecznym składem. Dobraliśmy razem krój pisma, wydrukowaliśmy próbki.

GH: Chciałabym podkreślić, że książka, która powstała, to jest w stu procentach nasza praca. Od A do Z. Od szkiców, od pomysłu, aż po przygotowanie plików do druku.

Czy znacie taką kamienicę, jak ta przy Balonowej 5?

MP: Raczej nie. Częściej spotykamy się z sytuacjami, gdy sąsiad nie potrafi zdobyć się na proste „dzień dobry”.

GH: Książka dedykowana jest naszym przyjaciołom. To są często ludzie związani ze światem ilustracji. Wielu z nich mieszka w innych miastach, ale staramy się regularnie spotykać. Jeździmy razem od jakiegoś czasu na wakacje i to jest jeden z najradośniejszych momentów w całym roku. Wyczekiwany przez całą naszą grupę. Kiedy się spotykamy, chodzimy razem do lasu, spacerujemy, jemy, spędzamy razem wieczory. Wydaje mi się, że tworzymy wtedy taką społeczność – serdeczną, w której każdy jest inny, każdy ma inny charakter, upodobania. Ale szanujemy się nawzajem i lubimy; ta nasza różność jeszcze bardziej podsyca naszą przyjaźń. Myślę, że z naszymi przyjaciółmi moglibyśmy stworzyć taką społeczność. Czasem się rozmarzę i fantazjuję, że może kiedyś zamieszkalibyśmy wszyscy razem.

MP: Czasem rozmawiamy ze znajomymi na ten temat. Mieszkają na różnych osiedlach, często w ogóle nie znając swoich sąsiadów. Chcielibyśmy przekazać młodym czytelnikom, że jednak można żyć inaczej, że warto zainteresować się życiem drugiego człowieka, który mieszka za ścianą. Że warto być serdecznym, uczestniczyć we wspólnocie.

Dawno temu wyobrażałam sobie, że gdyby zdjąć frontową ścianę z dziesięciopiętrowego bloku, to można by było zajrzeć do setek mieszkań. Tym bardziej spodobał mi się zrealizowany przez Was pomysł oprowadzenia czytelników po poszczególnych mieszkaniach kamienicy i przedstawienia im mieszkańców. Kim oni są?

Myszka jest raperem, roztargnionym artystą, który zgubił kapelusz.
Rodzina małp uwielbia piec ciasta i dzielić się nimi z sąsiadami.
Sowa jest wielką miłośniczką wszelkiego rodzaju gier – planszowych, karcianych, komputerowych, łamigłówek. Rozwiązuje krzyżówki, sudoku, gra w domino, szachy, warcaby, karty.
Kot, artysta dźwiękowy, specjalizujący się w nagraniach terenowych, nagrywa na taśmę głosy ptaków.
Czarna pantera – miłośnik roślin doniczkowych, które pielęgnuje z wielką czułością.
Rodzina pająków, którzy są muzykami i konstruktorami instrumentów.
Hipopotam, partner sowy od warcabów, zapalony czytelnik. Jego ulubioną lekturą są „Przygody Shackletona”. Książki wspaniale rozwinęły jego wyobraźnię, dzięki której śpiąc, przeżywa niesamowite przygody.
Kolonia żab tworzy kolektyw literacki, wspólnie piszą teksty piosenek, wiersze, prozę.
Pies to artysta wizualny, alter ego Gosi, który niestrudzenie rzeźbi w marmurze. Sportretował już wszystkich mieszkańców kamienicy. Obecnie wykonuje rzeźbę Lamy.
Nietoperz, tancerz i choreograf, którego postać inspirowana jest postacią Billy’ego Elliota z filmu Stephena Daldry’ego.
Robaczek, alter ego Mikołaja, miłośnik owoców i warzyw pod wszelkimi postaciami. Gawędziarz, opowiadający nam o kamienicy i o jej mieszkańcach.

Wszyscy bardzo się lubią i spotykają przynajmniej raz w tygodniu na tarasie. Bez poważniejszej okazji. Po prostu lubią spędzać ze sobą czas.

Jest w Waszej książce dużo humoru – zarówno w warstwie słownej, jak i graficznej, czuję jednak też pewną tęsknotę za czasami, gdy więcej czasu spędzało się w gronie znajomych, przyjaciół, bez komputerów i mediów społecznościowych…

GH: Książka powstała w wyniku spotkania fascynacji, zainteresowań, inspiracji, które w sobie nosiliśmy. Mówiłam już, że główną inspiracją była powieść Pereca i ilustracje Steinberga. Pomyśleliśmy, że wspaniale byłoby stworzyć wersję dla najmłodszych. Mamy nadzieję, że któryś z młodych czytelników za te 20 lat, gdy będzie czytał „Życie: Instrukcję obsługi”, przypomni sobie, że tych 20 lat wcześniej, mama czy tata czytali mu taką książkę o kamienicy. Cała książka obfituje w takie nawiązania. Mamy nadzieję, że także rodzice, czytając książkę, rozpoznają pewne tropy. Na niemal każdej rozkładówce pojawiają się elementy nawiązujące do naszej rzeczywistości, odniesienia do muzyki, którą lubimy czy artystów, którzy nas inspirują.

MP: Mysz trzyma na półce między innymi „Słonia na księżycu” i tekst piosenki „99 Problems” Jaya Z. Małpy wyciskają sok na słynnej wyciskarce projektu Philippe Starcka, a jedna z nich nosi koszulkę z wzorem Keitha Haringa. Sowa gra w nasze ulubione gry; Pantera podlewa moją ukochaną szeflerę, która stoi w naszej kuchni. Najnowsza rzeźba psa wyraźnie inspirowana jest pracami Brâncușiego. Nietoperz to Billy Elliot.

GH: A cała forma plastyczna książki nawiązuje do malarstwa Pierra Bonnarda.

MP: Siedzimy mocno w mediach społecznościowych, akceptujemy to i nie mamy z nimi problemów. Używamy codziennie telefonów, komputerów i czytników. Natomiast „Balonowa 5” jest przeznaczona raczej dla małych dzieci. W tym wieku dzieciaki jeszcze nie korzystają zbyt dużo z urządzeń elektronicznych. Według specjalistów może nawet nie powinny – to jeszcze nie jest dobry wiek na siedzenie przed ekranem. 

GH: Ja z resztą zauważam, że istnieje życie poza rzeczywistością cyfrową i jednak większość ludzi nie ma z tym problemu. Oprócz siedzenia przed ekranami wciąż jeszcze wychodzimy na miasto, do parku, spotykamy się z ludźmi. Nie jest chyba tak, że wszyscy patrzymy w komórki i już nic innego się nie dzieje. 

Chcieliśmy naszą opowieści o kamienicy przekazać najmłodszym czytelnikom, że w poznawaniu drugiego człowieka znajdą radość. Zachęcić ich do budowania relacji z rówieśnikami, do otwartości na odmienność drugiego człowieka. Każdy jest inny, ma swój odrębny charakter, upodobania, swoją drogę życiową. Chcemy, aby czytelnicy zrozumieli, że ta wielość nie jest powodem do budowania murów, a do ich burzenia. Kto wie, może kiedyś to właśnie oni stworzą takie pogodne i otwarte społeczeństwo, jak na Balonowej 5.

Gosia Herba ('85), ilustratorka. Ukończyła Historię Sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim. Od 12 lat pracuje z wydawcami, magazynami, wytwórniami muzycznymi i agencjami reklamowymi z całego świata. Rysowała m.in dla: The Washington Post, The Oprah Magazine, Nature, Vanity Fair, Quartz, Wetransfer, Penguin Random House, Google, The Atlantic. Jest także znana z ilustracji do książek dla dzieci i komiksów. Ilustrowała poezje Ficowskiego i Grochowiaka. Wraz z Mikołajem Pasińskim tworzą picturebooki dla najmłodszych.

Mikołaj Pasiński ('82), mieszka i pracuje we Wrocławiu. Zajmuje się projektowaniem książek, interfejsów, grafiki użytkowej. Tworzy kolaże i dadaistyczne formy komiksowe (@uwaga.pies). Autor książek dla dzieci.