Ewa Świerżewska: Twoja książka, pt. „Maleńkie królestwo Królewny Aurelki” (wyd. Bajka, 2009), zwyciężyła w pierwszej edycji konkursu Najlepsza Książka Dziecięca Przecinek i Kropka w 2010 roku. Teraz szansę na ten zaszczytny tytuł ma książka o Florce. Co się wydarzyło w Twoim literackim życiu od tamtego czasu?

Roksana Jędrzejewska-Wróbel: Trudne pytanie, bo to sporo czasu, prawie dekada. Po chwili zastanowienia muszę przyznać, że zmieniło się sporo. Wydałam osiem nowych książek, w tym dwie nowe „Florki” – „Mejle do Klemensa” i nominowane właśnie „Zapiski ryjówki”, czyli ryjówkowa trylogia zamieniła się w pentalogię. Jednocześnie w ciągu tego czasu książki o Florce zamieniły się w serial animowany. Natomiast ja zamieniłam się w scenarzystkę filmów animowanych i… autorkę sztuk teatralnych. Właśnie skończyłam pisać kolejną, która – nomen omen – jest adaptacją „Maleńkiego królestwa królewny Aurelki”. Więc najwyraźniej coś zatoczyło koło, a czas od nagrodzenia Aurelki do nominacji Florki w tym konkursie był dla mnie czasem przemian.

EŚ: Florka dość długo czekała na nominację do „Przecinka i Kropki”, bo tomów było kilka, a ona osiągnęła już słuszny wiek 11 lat. Jak sądzisz, dlaczego to właśnie „Florka. Zapiski ryjówki” trafiły na listę pięciu tytułów wskazanych przez jury?

RJ-W: Nominowanych w tym konkursie było – poza zwycięską Aurelką – już kilka moich książek: „Siedmiu wspaniałych”, „O Melanii, Melchiorze i Panu Przypadku”, „Królewna” i „Praktyczny pan”. Dlaczego nie Florka – nie wiem. Może trochę dlatego, że poprzednie trzy części trafić do „Przecinka i kropki” nie mogły, bo były „drugimi wydaniami”, a to wbrew zasadom konkursu? A może „Zapiski” mają coś, czego poprzednie tomy nie mają, czyli właśnie te tytułowe „zapiski na marginesach”, które poszerzają ryjówkową rzeczywistość i dodają książce głębi i humoru? Nie wiem. I chyba się nie dowiem, bo Florka pozostaje dla mnie zagadką, która nieustannie mnie zaskakuje, żyjąc swoim życiem, któremu ja jedynie użyczam głosu. Tak więc – proszę pytać jury.

EŚ: Bez wątpienia Florka jest najsłynniejszą ryjówką w Polsce, jeśli nie na świecie. Dobrze jej z tym?

RJ-W: Myślę, że wyśmienicie, bo Florka ma drobną skłonność do megalomanii. Mam jednak nadzieję, że jej woda sodowa do głowy nie uderzy, bo przecież ryjówka jest ssakiem maleńkim, a więc i jej megalomania jest miniaturowa. Poza tym bardzo dbamy – razem z jej babcią Balbiną – aby zrozumiała, że nie samą sławą ryjówka żyje, ale przede wszystkim przygodą. I nie o medale w życiu chodzi, ale o bieg i podejmowane próby. Ufam, że ona też w to w końcu wierzy.

EŚ: A jak to się stało, że trafiła do filmu?

RJ-W: Florka to wielka szczęściara, bo została do niego zaproszona. Tak po prostu! Pewnego dnia zadzwoniła do mnie dyrektor Animapolu, Jadwiga Wendorff, mówiąc, że jest zainteresowana nakręceniem serialu animowanego o Florce. I tak się zaczęła nasza przemiła współpraca, której owocem są 52 odcinki serialu animowanego pt. „Pamiętnik Florki”. Nie wiem jak Florka, ale ja sama wciąż trochę nie mogę w to uwierzyć.

EŚ: Czy planujesz kolejne części przygód Florki?

RJ-W: To zależy od czytelników – czy mają ochotę w świat florkowych wynurzeń się zanurzać oraz od samej Florki – czy będzie jej się chciało zadawać pytania i zastanawiać nad światem. Ostateczne zdanie należy jednak od Wydawnictwa Bajka – czy zechce następne tomy wydawać. Jeśli tak, to przecież ja się z taką bandą kłócić nie będę.

EŚ: O co najczęściej pytają Cię dzieci podczas spotkań autorskich?

RJ-W: Oczywiście o to, skąd biorę pomysły. A ja oczywiście zawsze odpowiadam, że z życia. A czasem z kosza ze starymi zabawkami, z którego 11 lat temu mój syn wyciągnął pluszaka, który stał się Florki prototypem. Jednak najmilsze, co usłyszałam podczas spotkań, było stwierdzenie pewnego chłopca z Gdańska. Najpierw zapytał, po co piszę książki, a kiedy zastanawiałam się nad jakąś zgrabną odpowiedzią, sam jej sobie udzielił. Powiedział: „Ja już wiem! Pani jest takim motywatorem. Motywuje ludzi do tego, żeby ładniej żyli”. Bardzo bym chciała, żeby to była prawda.

EŚ: Czy rozmowy z małymi czytelnikami są dla Ciebie inspiracją do kolejnych historii?

RJ-W: O tak! Zawsze mam na spotkaniach notes, w którym zapisuję sobie jakieś słowa, stwierdzenia, obserwacje. A ponieważ moje osobiste dzieci są już dorosłymi ludźmi, mam kilku prywatnych i małoletnich bezcennych konsultantów. W tym miejscu serdeczne całusy dla pewnej Saszy z Gdańska oraz dwóch Hań z Warszawy!

EŚ: Co czuje autorka, gdy wie, że jej książki podobają się nie tylko dzieciom, ale też całkiem dorosłym gremiom jurorskim?

RJ-W: Autorka czuje wielką radość oczywiście. I satysfakcję, że praca autorki ma sens. I jest doceniona i zauważona. To największa nagroda, bo to też chyba znaczy, że jest w tych moich książkach drugie dno. A o to mi właśnie w życiu i w pisaniu chodzi najbardziej. O dostrzeżenie wszechświata w kamyku.

EŚ: Trzymam mocno kciuki za Florkę w głosowaniu czytelników i dziękuję za rozmowę.

RJ-W: Dziękuję bardzo!

Z Roksaną Jędrzejewską-Wróbel rozmawiała Ewa Świerżewska.

Roksana Jędrzejewska-Wróbel – Autorka ponad 25 książek dla dzieci, doktor literaturoznawstwa. Jest autorką tekstów do podręczników, scenariuszy filmów animowanych i teatralnych. Działa aktywnie na rzecz dobrej książki, współpracując z bibliotekami z całej Polski i prowadząc warsztaty poświęcone współczesnej literaturze dla dzieci. Jej „Praktyczny pan”, pełna świń „Kamienica”, sfrustrowany „Gębolud”, autystyczny „Kosmita” i przewrotna historia „O słodkiej królewnie i pięknym księciu” nominowane były do tytułu Książki Roku polskiej sekcji IBBY. Jest laureatką wielu nagród (min. im. Kornela Makuszyńskiego). Opowieścią o pewnej niezależnej dziewczynce „Maleńkie królestwo królewny Aurelki” wygrała konkurs na Najlepszą Książkę Roku „Przecinek i kropka”. Najbardziej jednak ucieszyła ją nominacja „Bzyka brzęka” – historii o dwóch muchach – do nagrody Zielonej Gąski im. Hermenegildy Kociubińskiej. Poza tą prestiżową nominacją otrzymała też brązowy medal „Gloria Artis”. Jest członkiem Polskiej Sekcji IBBY i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.