Piotruś – prosta gra karciana dla całej rodziny

Ile razy mieliście okazję rozegrać partię w „Piotrusia”? Ta karcianka towarzyszy od lat kolejnym pokoleniom i chyba niemożliwe jest, by kiedykolwiek się znudziła. Jej proste zasady sprawiają, że jest odpowiednia nawet dla najmłodszych, a dzięki losowości można też rywalizować z dorosłymi i nikt z góry nie będzie skazany na porażkę. Przy okazji gra ma wariant edukacyjny – rozwija spostrzegawczość, zdolność kojarzenia, a są także i odmiany uczące sylabowania czy podstaw liczenia. Ta prosta gra karciana została wymyślona prawdopodobnie na początku XIX wieku w Niemczech. W tamtych rejonach nazywana jest ona „Czarnym Piotrusiem” od pewnego rozbójnika Johanna Petera Petri. Według przekazów to on sam był jej pomysłodawcą i opracował zasady podczas pobytu w więzieniu. Niestety historia samego powstania nie została potwierdzona w rzetelnych źródłach, ale grę opisano pierwszy raz w 1821 roku przez niejakiego von Vossa, więc pewne jest, że w tamtym okresie już istniała.

A jak w nią grać? Pomiędzy uczestników, których może być od 2 do 5, rozdajemy wszystkie karty. Teraz należy łączyć je w pary. Zwykle na kartach istnieją wizerunki postaci z bajek, animacji, filmów czy też różne zwierzęta. I tak musimy przykładowo połączyć Myszkę Miki z Mini, Czerwonego Kapturka z wilkiem, króla z królową, a kozę z kozłem. Często dla ułatwienia w rogach znajdują się także odpowiednie liczby. Jeśli w naszej ręce startowej znajdują się już pary – odrzucamy je. Robimy to w sposób widoczny, by wszyscy widzieli, że dobrze połączyliśmy karty. Następnie dobieramy kartę z ręki przeciwnika. Musi on jednak trzymać je w sposób dla nas niewidoczny, więc dobierać będziemy „na ślepo”. Jeśli po dobraniu skompletujemy parę, wykładamy ją na stół. W talii znajduje się jedna karta bez pary, czyli nasz Piotruś. Kto będzie miał go w ręce w momencie, gdy wszyscy pozostali pozbyli się już swoich kart – przegrywa. I to tyle. Proste, prawda?

 

                                                                                                                

Wojna – klasyka, która nigdy się nie znudzi

Czy jest ktoś, kto choć raz nie grał w „Wojnę”? Wyobraźcie sobie, że zapewne grali w nią nie tylko wasi dziadkowie, ale i jeszcze dużo wcześniejsze pokolenia. „Wojna” jest bowiem jedną z najstarszych karcianek – szacuje się, że powstała już w XIV wieku. Przy okazji to dosyć prosta gra, z którą poradzą sobie dzieci.

Podobnie jak w przypadku wspomnianego „Piotrusia” także i tu trzeba mieć trochę szczęścia, karty są bowiem losowane z zakrytego stosu. Zaczynamy od dokładnego przetasowania talii i rozdania wszystkich kart uczestnikom. Każdy gracz musi trzymać swój stos w taki sposób, by ani przeciwnicy, ani oni sami nie mogli podejrzeć jakie karty posiadają. Ustalamy też, czy wykładać będziemy karty z wierzchu, czy spodu swojej talii. Teraz zaczynamy wykładanie. Ten, kogo karta jest najwyższa, zbiera wszystkie karty i odkłada na bok. Najwyższy będzie tu oczywiście As lub Joker, a najniższa Dwójka. Ponieważ kolory nie odgrywają żadnej roli, to gdy gracze wyłożą karty o taj samej wartości, przykładowo Dziesiątki, zaczyna się wojna! Wówczas na wyłożonych kartach każdy z uczestników pojedynków kładzie jedną zakrytą kartę, a następnie jedną odkrytą. To ona zadecyduje, kto wygra i zbierze wszystkie karty. W ten sposób możemy zgarnąć z talii rywala jakąś mocniejszą kartę oraz przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Dodajmy jeszcze, że jeśli podczas wojny wykładane karty ponownie będą tej samej wartości, należy wyłożyć kartę zakrytą i odkrytą, a ostatnia zadecyduje o zwycięstwie. Wygrany zbiera wówczas wszystkie karty biorące udział w wojnie. Gdy skończy nam się stos z ręki, wówczas dobieramy karty zdobyte w trakcie partii, te odłożone wcześniej na bok, tasujemy i kontynuujemy grę. Wygrywa ten, kto zabierze rywalom wszystkie karty. Przy dużej dawce szczęścia rozgrywka może być bardzo szybka, zwykle jednak zajmuje trochę czasu.

 

Piatnik, karty Wheels, dwie talie

 

Kuku – prosta gra karciana na spotkanie w większym gronie

„Kuku” to z kolei gra karciana wywodząca się od „Kenta”. Według różnych przekazów została wymyślona w Polsce lub we Francji. Do zabawy potrzebna jest co najmniej dwójka graczy, a używa się tu przeważnie całej talii składającej się z 52 kart. Jednak na początku rozdajemy większości uczestników zaledwie po 3 karty i jednej osobie 4 karty, a reszta talii przestaje nam być w tym momencie potrzebna. Naszym zadaniem jest teraz skompletowanie trzech kart tego samego koloru lub wartości. Mogą być to więc trzy kiery lub trzy Siódemki. Jeśli nam się to uda, musimy krzyknąć „kuku”. Ale jak tego dokonać?

Otóż przez całą grę przekazujemy sobie, zgodnie z ruchem wskazówek zegara, po jednej karcie. Rzecz jasna nie wszyscy naraz. Zaczyna osoba, która na starcie otrzymała 4 karty. Wybiera dowolną kartę z ręki i podaje ją dalej. Teraz kolejny gracz decyduje, co chce oddać. I tak do momentu, gdy ktoś nie skompletuje wspomnianej „trójki”. W jednej z zasad, gdy karta przejdzie przez wszystkich uczestników i wróci do pierwotnego właściciela, możliwe jest wymienienie jej na kartę z odłożonej talii. W innej musimy też poczekać, aż wszyscy będą mieli „kuku”, a ostatni z graczy, któremu ta sztuka się nie udała, musi odgadnąć, co uzbierali jego rywale. Należy też pamiętać, że wykrzyknięcie „kuku!” w momencie, gdy w naszej ręce znajdują się cztery karty, jest niedozwolone i powoduje dyskwalifikację.

 

LITERACKIE KARTY DO GRY / klasyczna talia kart Marka:Nadwyraz.com

 

Makao – karcianka dla starszych dzieci i dorosłych

Kolejną znaną i lubianą prostą grą karcianą, po którą warto sięgnąć, jest „Makao”. Tu od razu trzeba zaznaczyć, że posiada ona kilka różnych zasad i wariantów. Dlatego przed rozpoczęciem należy uściślić, który z nich wybieramy, aby później w trakcie rozgrywki nie doszło to nieporozumień i kłótni.

Ogólne reguły pozostają niezmienne i naszym celem jest pozbycie się wszystkich kart z ręki, zanim zrobią to pozostali. Aby tego dokonać musimy kontrolować stół i dokładać karty do stosu znajdującego się na nim. Karty dopasowujemy kolorami lub figurami. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że kilka z nich jest „funkcyjnych”, czyli wyłożenie ich spowoduje jakiś efekt. I tak Dwójka każe przeciwnikowi dobrać dwie karty, Trójka – trzy, a Król kier oraz pik aż pięć. Dodatkowo Czwórka zatrzymuje rywala na jedną kolejkę, As pozwala na zmianę koloru, a Walet pozwala nam zażądać karty według figury, jednak tylko i wyłącznie niefunkcyjnej. Dodatkowo Damy można kłaść na wszystko i wszystko na Damy, czyli w tym przypadku nie będziemy patrzeć na kolory i figury. Jeśli gracie talią z Jokerami, to te karty mogą zmieniać się w dowolne, wybrane przez was karty. Ponadto można kłaść więcej niż jedną kartę z daną figurą, więc jeśli posiadacie cztery Piątki, to możecie wyłożyć je wszystkie jednocześnie. Jeśli z kolei wyłożylibyście trzy Dwójki, to wasz rywal sumuje karty, jakie musi dobrać, czyli będzie ich aż sześć.

W momencie, gdy w ręce zostaje wam jedna karta, jesteście zobowiązani do powiedzenia „makao” i tym samym uprzedzenia przeciwników, że za chwilę możecie zostać zwycięzcami. Za brak informacji grozi kara w postaci dobrania pięciu kart. Po wyłożeniu ostatniej karty krzyczycie z kolei „po makale” i tak oto wygrywacie rozgrywkę!

 

Kemis - House of Gadgets, 2 talie kart i kości do gry w pudełku drewnianym

 

Uno – jedna z najpopularniejszych karcianek

Skoro była mowa o „Makao” to teraz przejdziemy do „Uno”, które jest zbliżone do tamtej gry i częściowo oparte na tych samych zasadach. W przeciwieństwie do czterech poprzednich tytułów, w tym przypadku będziemy potrzebować nie standardowej, a specjalnej talii. Te dostępne są oczywiście na rynku i to nawet w kilku wersjach, w tym chociażby nawiązującej do „Minecraft” czy „Jurassic World”. Samą partię rozpoczynamy od rozdania po 7 kart każdemu z uczestników zabawy. Jedną z nich wykładamy odsłoniętą na stół i poruszamy się dalej w lewą stronę od rozdającego. Do karty znajdującej się na stole musimy dołożyć kartę z naszej ręki, dopasowując ją kolorem, symbolem lub numerem. Jeśli nie możemy nic dołożyć – dobieramy kartę ze stosu. Przez cały czas staramy się pozbyć wszystkich kart z ręki. Zadanie utrudniają karty specjalne, które mogą nakazać nam dobranie dodatkowych, postój, zmianę koloru lub kierunku kolejki. W momencie, gdy zostanie nam w ręku tylko jedna karta, krzyczymy „Uno!”. W przeciwnym razie będziemy musieli dobrać dwie karty – oczywiście, jeżeli, któryś z rywali zauważy, że nie postąpiliśmy zgodnie z tą zasadą. Mamy bowiem możliwość zatajenia informacji, choć jest to ryzykowne.

 

 

Dobble – gra na spostrzegawczość

I na koniec gra, w której karty są okrągłe! „Dobble” to prawdziwy fenomen na rynku karcianek. Tytuł cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem i gronem fanów, którzy swoje opakowanie zabierają na wszelkie imprezy, wycieczki, wczasy czy rodzinne spotkania. Sama zabawa jest niezwykle emocjonująca, a jednocześnie na tyle prosta, że do stołu usiąść będą mogli nawet najmłodsi. Ponownie naszym zadaniem jest jak najszybsze pozbycie się wszystkich kart z ręki. Zadanie rzecz jasna proste nie będzie. Ale zacznijmy od początku.

Najpierw rozdajecie wszystkie karty po równo między uczestników rozgrywki. Tylko ostatnią z kart wykładacie odsłoniętą na stół. Na niej, tak jak i na pozostałych, znajduje się kilka różnych symboli. Są one związaną z edycją gry. W podstawowej znajdziecie m.in. zegary, błyskawice, pajęczyny, drzewa, klucze, sery i wiele innych. Są jednak edycje specjalne, związane chociażby z Harrym Potterem, Kicią Kocią, Gwiezdnymi wojnami czy Minionkami. Za każdym razem zasady są te same. Bierzemy pierwszą z naszych kart w ręku i szukamy na niej symbolu identycznego jak ten znajdujący się na karcie na stole. Gdy go odnajdziemy, wskazujemy i kładziemy kartę. Teraz to ona jest na wierzchu i to do niej będziemy szukać kolejnego symbolu. Liczy się refleks. Nasi rywale mogą nas uprzedzić i położyć coś tuż przed nami. Wówczas będziemy zmuszeni szukać wspólnego elementu od nowa. Kto w waszej ekipie okaże się najszybszy?

 

 

Więcej poleceń znajdziesz w sekcji Gram.

Zdjęcie okładkowe: Shutterstock