Już dwudziestka nominowanych zelektryzowała czytelników i czytelniczki, bo to prestiżowa nagroda, a do tego świetna podpowiedź dla nas - co warto nadrobić, na jakie tytuły zwrócić uwagę. Mając w świadomości, że co roku ukazuje się kilkadziesiąt tysięcy książek - zadanie jury Nike i innych nagród literackich jest niewdzięczne, ale efekty jego pracy z pewnością mogą nam pomóc w dokonaniu trafnego wyboru. Czy znaleźliście coś dla siebie wśród nominowanych? Dajcie znać w komentarzu! A teraz czas na siódemkę finalistów i finalistek.

Kiedy wybuchnie wojna? 1938. Studium kryzysu 
(okładka twarda)

  • „Kiedy wybuchnie wojna? 1938. Studium kryzysu” Piotra M. Majewskiego to opasłe tomisko, które może trochę zniechęcać, ale otwórzcie jego pierwszą stronę i zacznijcie czytać. Jak to się prosze Państwa czyta! Jak najlepszy kryminał, z czym zgodziła się też nasza koleżanka, Olga Wróbel pisząc w swojej recenzji „Kiedy wybuchnie wojna? 1938. Studium kryzysu”, że „Majewski pisze w wyjątkowy sposób – skupia się na konkretach, a jednocześnie potrafi obudować je anegdotami i – wzdragam się przed napisaniem tego – humorem”. Skoro opowieść o Czechach, to humoru nie może brakować i wcale nie jest to powielanie stereotypu - Czesi (i Słowacy) bywają bowiem jakoś bardziej zabawni. I byli tacy już przed osiemdziesięciu laty. Majewski to „erudycja. I olbrzymia wiedza”. Jest to też książka, w której sami możemy się przejrzeć i czegoś nowego dowiedzieć o polskiej historii. W wywiadzie, którego mi udzielił autor, mówił, że są spore podobieństwa między naszą współczesną pamięć o wydarzeniach, które doprowadziły do tzw. „kryzysu monachijskiego”: „Tylko na pierwszy rzut oka są one zupełnie inne - tu mamy kapitulację i upokarzające podporządkowanie się Hitlerowi, a po drugiej stronie mamy obronę Warszawy, Westerplatte. Ale Czesi, to bardzo wyraźnie widać, mają bardzo silną potrzebę by mieć historię heroiczną”. Zatem to książka nie tylko o tym. co kiedyś się wydarzyło, ale też o tym, jak dzisiaj to pamiętamy.
    Olga Wróbel pisze „nie mam złudzeń, że ta książka Nike nie dostanie”, ale bardzo chcę się z towarzyszką recenzenckich doli nie zgodzić - w tym towarzystwie Majewski wyrasta na mojego faworyta.

 

 

Jaremianka. Biografia
(okładka twarda)

  • Jaremianka. Biografia” Agnieszki Daukszy nie wzbudziła mojego entuzjazmu. Dlaczego? Bo autorka niezwykle, jak dla mnie nadmiernie, czule podchodzi do swojej bohaterki, przez co traci dystans. Z drugiej strony właśnie ten brak dystansu może dla wielu czytelników i czytelniczek być zaleta opowieści o niezwykłej artystce, dziś często znanej z kilku obiegowych, wielokrotnie powtarzanych haseł. Cytowana już Olga Wróbel w recenzji dla Empik Pasje pisała o tej książce: „widać, że Dauksza jest biografką poszukującą i mierzy się z własną bezsilnością w próbach dotarcia do „prawdziwej” Jaremianki”. To co ja widzialem jako słabość tej książki, Wróbel widzi - paradoksalnie jako jej zaletę: „Wydaje się, że Jaremianka nawet po śmierci zachowuje wizerunek, który konsekwentnie budowała za życia. Właśnie to mnie w tej opowieści najbardziej zafascynowało i pozwoliło przejść przez momentami irytującą manierę autorki, która próbuje wywróżyć ze zdjęć to, czego Maria Jarema pokazać światu nie chciała. Mam wrażenie, że nie udało się wedrzeć pod podszewkę Jaremianki. Moim zdaniem – bardzo dobrze się stało”. Sam pisałem kiedyś, że książka broni się sprawnym językiem i tym, że autorka ciekawie opowiada losy awangardowej sztuki w Polsce. Jaremianka wyłania się z tej książki jako artystka wszechstronna, niepoddająca się łatwym klasyfikacjom.
    I jak widać biografia autorstwa Daukszy jest podobna - nie poddaje się łatwym klasyfikacjom.

 

Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli
(okładka twarda)

  • „Mocny kandydat do finału Nike” czytamy w recenzji „Baśni o wężowym sercu albo wtórne słowo o Jakóbie Szeli Radka Raka. I jest to racja. Szela który był przywódcą buntu chłopów to postać, którą znamy z mitu. I - co ciekawe - Rak do niego nie sięga. Nie jest jego Szela ani zdrajcą jak w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego, ani wręcz lewicowym bohaterem o postnowoczesnej świadomości prowadzącym chłopów na światopoglądowe barykady. „Oj, niedługo się skończy nasze mordowanie, jak Jakubek z chłopami zrobi szlachcie pranie…” - podśpiewywano kiedyś, i w powieści Raka można poznać tego właśnie Jakubka, którego przenika ludowa legenda, oralna tradycja i przede wszystkim miłość i pożądanie. Gdy ukazała się ta niezwykle piękna opowieść pisałem o zachwycie nad językiem Raka, doskonałemu operowaniu stylizacjami, co potrafi być miejscami wręcz męczące. Budziło moje wątpliwości, czy nie jest to książka jakby nie na te czasy napisana.
    Okazuje się, że przynajmniej dla jurorów Nike nie była i jak najbardziej słusznie znalazła sie w finale nagrody. Kibicuje Rakowi, bo to jest język i rozmach powieściowy, którego nam brakowało. I odczarowanie realizmu magicznego, który w końcu jest oparty o melodię polskiej ballady a nie wybitne, acz importowane inspiracje.

 

Pusty las
(okladka twarda)

  • Nie jestem wielkim fanem „Pustego lasu” Moniki Sznajderman. Znajduję jej książkę interesującą , ale jednak „Fałszerze pieprzu” były książką o wiele ciekawszą treściowo, choć może nie skrzącą się tak erudycyjnym popisem. Pisałem w magazynie online Empik Pasje, że nowa książka szefowej wydawnictwa Czarne „jest autobiografią, w której oczywiście znajduje się miejsce na anegdotę, jak choćby ta o powstaniu oficyny, ale więcej uwagi Sznajderman poświęca opisowi świata, który ją otacza i śledzeniu jego przeszłości”. Autorka wychodzi do lasu, idzie na pole, i zdaje się jakby zakładała obserwacyjne ambont, z których spogląda na historię miejsc, w których przyszło jej żyć. A są to miejsca niezwykłe nie tylko z powodu bogactwa przyrody, ale polskich i nie-polskich losów, które przetaczały się przez te pola i lasy. Okolice Beskidu Niskiego to teren niełaskawy dla nowoprzybyłych. „Kto przeżyje tu jedną zimę, zostanie” - mówi się do dziś w Wołowcu, a autorka opisuje swoje zakorzenianie się w okolicy, która stała się jej domem. I wypełnia swoją książkę opowieściami o akcji Wisła, w Jaworznie, pierwszej wojnie światowej i nafcie, która niektórych szczęśliwców uczyniła milionerami. Czyta się to momentami jak baśń, czasem jak książkę przyrodniczą, ekopoetyczną. I z pewnością to docenili jurorzy Nagrody Literackiej Nike.

 

27 śmierci Toby’ego Obeda
(okładka miękka)

  • 27 śmierci Toby’ego Obeda” Joanny Gierak-Onoszko to reportaż doceniony w tym roku już nominacją do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego i fantastycznym odbiorem czytelników i czytelniczek. Sam zachwycałem się nim wielokrotnie, np. w tej recenzji, a że wydaje nas ta sama oficyna, to trochę mi głupio tak wychwalać koleżankę Joannę przed Państwem, ale na szczęście fakt bycia finalistką Nike sprawia, że mogę brzmieć obiektywnie. Autorka w reportażach ze współczesnej Kanady odpowiada na pytanie - jak stworzyć nowoczesny naród, państwo w którym na lotnisku witają cię plakaty z hasłem „różnorodność naszą siłą”. Jak do tego doszło i dlaczego Toby Obed musiał umrzeć 27 razy? Joanna Gierak-Onoszko napisała wstrząsającą książkę, choć sama pisze łagodnie i z wyczuciem, bez dramatyzowania. I za to pokochano ten reportaż, za umiejętne zatrzymywanie się tam, gdzie to potrzebne, za ważenie słów i gestów literackich oraz fascynującą i wieloaspektową opowieść o państwie, które uchodzi za jedno z najszczęśliwszych na świecie.

 

Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota
(okładka twarda)

  • Lektura reportażu Pawła Piotra Reszki, „Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota” chyba dla każdego była trudnym doświadczeniem. Opowieść o ludziach, którzy przez kolejne lata i w kolejnych pokoleniach wciąż szukali „pożydowskiego” złota w ziemiach dawnych obozów Zagłady to opowieść o banalności zła. Pisałem, że reportaż Reszki „to ciekawy materiał do zadawania bardzo wielu pytań – o etykę, historię, ale i literaturę jako medium, które w naszych rękach może służyć zarówno jako broń i akt oskarżenia”. Dzisiaj myślę też, że to ważna lekcja dla nas, by wciąż szukać wokół siebie historii, które są ukrywane i wypierane. By nie myśleć, że już się rozliczyliśmy z historią. Rzecz ważna i świetnie skonstruowana, przemyślana i dobrze zredagowana. Ale też taka, po której się naprawde trudno zasypia.

 

Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek
(okładka miękka)

  • Siódmą książką-finalistką Nagrody Nike jest powieść, której jestem wielkim fanem, w której kocham po prostu wszystko - jej zdania, bohaterów, konstrukcję i filozofię. „Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek” Filipa Zawady to przebiegle wzruszająca, płaczliwie śmieszna i filozoficznie głęboka książka. Powieść, przy lekturze której się poryczałem i przy której zaśmiewałem się w głos. Łzy przechodziły w śmiech, a radość nagle się urywała. Brutalna, bezkompromisowa, świetna językowo opowieść o ludzkiej (i trochę boskiej) naturze. W recenzji pisałem o pierwszym zdaniu książki Zawady, które do dzisiaj mi dźwięczy w ustach: „Już trzy razy byłem brany pod uwagę, jeżeli chodzi o adopcję, jednak koniec końców nikt się na mnie nie zdecydował. Ludziom cały czas coś nie pasuje” – tak zaczyna swoją opowieść protagonista powieści. Niewielu bowiem chce adoptować dzieciaka z prowadzonego przez zakonnicę przytułka, który do tego jest przemądrzały i wyjątkowo krnąbrny. Autor przebiegle, z brutalno-zabawnej opowieści o nieprzystosowanym do życia chłopcu, zrobił wyjątkowo mocną, osobistą wypowiedź, w której poddaje w wątpliwość nasze przekonania i sposoby myślenia. Ja bym mu dał Nike. A kto dostanie nagrodę? Przekonamy się już niedługo!

 

Moje refleksje na temat tego zestawu finalistów? Mam poczucie, że to dość bezpieczny wybór – wyleciały tomy poetyckie, nie ma genialnego Konrada Góry, który z nagrodą miałby szansę stać się nowym klasykiem, nie ma Ewy Lipskiej, nie ma też odważnych kobiecych głosów - Kuryluk i Morskiej, przepadła literatura niejednoznaczna gatunkowo, mniej klasyczna w formie. Z drugiej strony doceniono kilka tytułów, które miały mniejszą promocję, czy na które czytelnicy i czytelniczki niekoniecznie się rzucą (Majewski!), co powinno cieszyć. Nike to literacki drogowskaz, nie jedyny, ale wyrazisty.

Kibicuję Rakowi i Majewskiemu, a komu Państwo?