Fani uniwersum „Gry o Tron” wciąż wyczekują na dwa ostatnie tomy zapowiadanej sagi „Pieśni Lodu i Ognia”. Zanim jednak w ich ręce trafią „Wichry zimy”, Martin zaprezentował nieco inne dzieło. „Ogień i krew” to przedstawiona w kronikarski sposób historia rodu Targaryenów, a zwłaszcza okresu ich największej świetności, kiedy to kolejni przedstawiciele dynastii zasiadali na Żelaznym Tronie. Przy okazji premiery serialowej adaptacji przypominamy, dlaczego warto sięgnąć po to dwutomowe dzieło Gerorge’a R. R. Martina.

„Ogień i krew” – książka a serial „Ród Smoka”

Zarówno czytelnicy, jak i widzowie wyczekujący na serial, w pierwszej kolejności powinni zadać sobie pytanie o umiejscowienie „Ognia i krwi” w historii uniwersum „Gry o Tron”. Treść książki skupia się na przedstawieniu losów przedstawicieli rodu Targaryenów na przestrzeni lat. Kulminacyjne wątki, czyli m.in. Taniec Smoków, rozgrywają się około 300 lat przed fabułą znaną z „Pieśni Lodu i Ognia”. Był to okres największych zwycięstw Targaryenów, którzy dzięki pomocy śmiercionośnych smoków, zasiadali na Żelaznym Tronie.GA I chociaż kolejni władcy nie zawsze wyróżniali się wyjątkowym męstwem, sprawiedliwością czy mądrością, wierne monstra zapewniały im w Westeros władzę absolutną.

Pierwszy tom „Ognia i krwi” rozpoczyna się w momencie przybycia Aegona Zdobywcy i jego dwóch sióstr, aż po koniec panowania Viserysa I. W drugiej części poruszona jest kwestia rywalizacji o sukcesję dzieci Viserysa, czyli wojny domowej między Aegonem II a jego przyrodnią siostrą Rhaenyrą. To właśnie te ostatnie wydarzenia, nazywane Tańcem Smoków, są główną osią fabularną serialowej ekranizacji. Można zatem stwierdzić, że jeżeli chcemy merytorycznie przygotować się do oglądania „Rodu Smoka”, nie zdradzając sobie jednocześnie finału tej historii, warto sięgnąć po pierwszy tom „Ognia i krwi”.
 

Ogień i krew książka tom 1
 

Nowe książki George'a R. R. Martina - gorsze czy najlepsze?

Opinie fanów na temat tomów „Ognia i krwi” można podzielić na dwa rodzaje. Część z nich to głosy niezadowolenia, zarzucajce Martinowi porzucenie prac nad „Wichrami zimy” na rzecz ucieczki od głównej linii fabularnej. Ta grupa czytelników rzeczowy, kronikarski styl „Ognia i krwi” traktuje jako wybór łatwiejszego sposobu na przedstawienie losów Targaryenów. Niemniej w wielu tego typu opiniach nietrudno zauważyć rozgoryczenie, związane z długim oczekiwaniem na dwa ostatnie tomy sagi.

Drugi rodzaj recenzji dostrzega w „Ogniu i krwi” to, co w książkach George’a R. R. Martina najlepsze. Wybór kronikarskiej formy traktowany jest jak wydobycie esencji z twórczości pisarza. Otrzymujemy bowiem fascynujące losy potężnego rodu, poznajemy kulisy dojścia do władzy i rozgrywek rodzinno-politycznych na najwyższych szczeblach. Znajdziemy też intrygi i romanse, za które również od lat kochamy Martina. Jednocześnie w „Ogniu i krwi” pisarz rezygnuje z tego, co nierzadko było jego piętą achillesową. W książce praktycznie nie ma dialogów, a obserwujący wszystko z boku narrator nie wnika dogłębnie w przemyślenia bohaterów kroniki. Zresztą nie można mieć do Martina zarzutów, gdyż zgodnie z pierwszymi słowami pierwszego tomu, książka ta jest „zrelacjonowana przez Arcymistrza Gyldayna z Cytadeli Starego Miasta (tu przepisana przez George’a R. R. Martina)”.

Można się zgodzić, że suchy, sprawozdawczy charakter „Ognia i krwi” jest stylistycznym odejściem od tego, co możemy kojarzyć z „Grą o Tron”. Niemniej bogactwo wydarzeń, które zrelacjonowano w obu tomach dobrze koresponduje z założeniami autora i zapewnia czytelnikom masę wrażeń. Zwłaszcza druga część „Ognia i krwi”, która skupia się na Tańcu Smoków, jest bardziej dynamiczna i przypomina w większym stopniu to, co znamy z wcześniejszej twórczości Martina.
 

Książka ogień i krew tom 2
 

Dlaczego warto sięgnąć po „Ogień i krew” przed obejrzeniem „Rodu Smoka”?

Powszechnie przyjmuje się, że mając do dyspozycji literacki oryginał i ekranizację, najpierw powinniśmy sięgnąć po książkę. Jeśli zatem chcemy porównać efekt pracy scenarzystów do pierwowzoru, konieczna jest wcześniejsza lektura.

O drugim powodzie już wspominaliśmy. Otóż przeczytanie zwłaszcza pierwszego tomu będzie świetnym wprowadzeniem do fabuły serialu. Znając dobrze obyczaje panujące przez pokolenia w dynastii Targaryenów, lepiej zrozumiemy sukcesyjne zawiłości oraz rywalizację między kandydatami do objęcia Żelaznego Tronu.
 


 

Z pewnością dla fanów ciekawym doświadczeniem będzie obejrzenie serialu opartego na kronikarskich zapiskach. Niemal pozbawione dialogów książki stanowią prawdziwe pole do popisu dla scenarzystów ekranizacji, która charakterem zbliżona będzie bardziej do „Gry o Tron” niż „Sensacji XX wieku”. Jak książka „Ogień i krew” zostanie zinterpretowana przez twórców serialu? O tym przekonamy się już niebawem. Do tego czasu polecamy sięgnąć po literacki pierwowzór, żeby na dobre zanurzyć się w świecie zdominowanym przez smoki.
 

Gra o tron książka
 

A wy czekacie na „Ród smoka”? Zamierzacie sięgnąć też po książkę „Ogień i krew”? Dajcie znać w komentarzach.

Więcej artykułów znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.

Zdjęcie okładkowe: źródło: „Ród smoka” / materiały promocyjne HBO.