Wywiad z Małgorzatą Oliwią Sobczak

Katarzyna Frączkowska: „Szrama” trafiła już do pierwszych czytelników. Pierwsi recenzenci mówią, że to najmroczniejsza i najmocniejsza z trylogii „Granice ryzyka”. Czego czytelnicy mogą się spodziewać tym razem?

  • Małgorzata Oliwia Sobczak: „Szrama” to faktycznie kryminał ze sprawcą o szczególnie okrutnym modus operandi. Z drugiej strony to przewrotnie książka o miłości, a raczej o jej poszukiwaniu. O tym, że czasami nie sposób kontrolować swoich pragnień i potrzeb, bo są one tak samo silne, jak najbardziej pierwotne i niezbędne do przetrwania odruchy.

Podobnie jak w poprzednich książkach, również i w „Szramie” bardzo skrupulatnie przygotowałaś wątek kryminalny. Jak wyglądają w Twoim przypadku takie przygotowania?

  • Strona konceptualna jest dla mnie tak samo ważna jak proces pisania. To dwie integralne części tworzenia książki. W przypadku „Szramy” wszystko zaczęło się od dokumentu produkcji HBO -„Obsesja zbrodni”, opartego na reportażu Michelle McNamary o tym samym tytule. Do tego jak zawsze doszły książki z kryminalistyki i medycyny sądowej oraz liczne artykuły internetowe, z których zawsze na bieżąco korzystam. Ogromne wsparcie merytoryczne otrzymałam również od eksperta kryminalistyki, biegłego sądowego i wykładowcy w Wyższej Szkole Bankowej w Gdańsku oraz Gdańskiej Szkole Wyższej Jacka Winklera, z którym współpracuję od czasów „Szumu”. To Jacek udzielił mi między innymi szeregu wskazówek dotyczących osmologii i traseologii, podsuwając mi przykładowo pomysł na wykorzystanie w książce ichnogramu, czyli ścieżki chodu, na podstawie której można określić nie tylko rozmiar stóp i typ noszonego przez sprawcę obuwia, ale też jego wiek, wzrost, wagę , a nawet znaki szczególne związane z jego chodem.
     

Szrama Małgorzata sobczak wywiad
 

No właśnie, fakty. Tworząc historię często inspirujesz wydarzeniami z prawdziwego życia. Np. w „Szumie” było to zabójstwo Izy Strzałkowskiej. Czy tak było i tym razem?

  • Tym razem punktem wyjścia stał się tak zwany „Golden State Killer”, czy inaczej Nocny Łowca, określany też jako Gwałciciel ze Wschodniej Granicy – seryjny amerykański morderca działający w latach 70-tych i 80-tych. To, co zainteresowało mnie w tej sprawie, to specyficzny sposób obchodzenia się z ofiarami, na które wybierał pary lub małżeństwa. Nocny Łowca włamywał się nocą do ich domów, budził ich światłem latarki, groził im bronią, kobiety zmuszał do związania swoich partnerów przeniesionymi przez siebie sznurkami i sznurowadłami, a mężczyzn okładał naczyniami mówiąc, że wszystkich zabije, jeżeli usłyszy ruch, czy brzęk naczyń. A w międzyczasie niespiesznie przechadzał się po pomieszczeniach, przeszukiwał pokoje, trzaskał drzwiami od szafek, otwierał i zamykał szuflady, wyjmował z lodówki produkty spożywcze i szeleszcząc papierkami, przygotowywał sobie posiłki, wypijał piwo. Inaczej mówiąc, wykorzystując efekty dźwiękowe, budował atmosferę najwyższej grozy i niepewności. I to chyba ten element tak mocno wbił mi się w wyobraźnię, tym bardziej, że cała seria „Granic ryzyka” oparta jest na niepokojących dźwiękach niosących się w przestrzeni fabularnej.

Tak, „Granice ryzyka” to zdecydowanie „szeleszcząca” seria.  Każdy z tomów pełen jest dźwięków, które wydają się ciche i ledwo zauważalne, ale tworzą niezwykły nastrój serii i wprowadzają czytelnika w stan napięcia. Czy w codziennym życiu dźwięki i muzyka też mają dla ciebie tak duże znaczenie?

  • Jak najbardziej. Bardzo cenię sobie sensualność w odbiorze świata. Z natury przede wszystkim jestem obserwatorką, lubię wszystkiego dotknąć, posmakować, poczuć fakturę, przejechać palcem, posłuchać, jaki wydaje dźwięk. Może jestem w tych kwestiach trochę jak dziecko, ale staram się przemycać do literatury wszystkie doznania związane z rzeczywistością, bo pośpiech tak często sprawia, że przestajemy je zauważać. Lubię też bawić się konwencją, zapraszać czytelników do swoistej gry, dlatego problematyka niewierności w „Szramie” przemycana jest też w utworach, których słuchają moi bohaterowie. Tu znamiennym przykładem jest piosenka Maanamu „Zdrada” w niesamowitym wykonaniu Krzysztofa Sado Sadowskiego z trójmiejskiego zespołu „Dance Like Dynamite”. Zresztą muzyka, która pojawia się w moich książkach, to właśnie brzmienia, których na co dzień słucham, które nieustannie towarzyszą mi podczas pisania, silnie pobudzając moją wyobraźnię.
     

Małgorzata Sobczak
 

Oprócz klasycznego śledztwa i kryminalnej zagadki, twoje książki dotykają najwrażliwszych sfer moralnych naszego życia. Często zadajesz w nich trudne obyczajowo pytania – w „Szeleście” była to przemoc, zarówno psychiczna jak i fizyczna, w „Szumie” poszukiwanie miłości i akceptacji, teraz dotykasz tematu wierności. Czy myślisz, że literatura może odpowiedzieć na pytania, które zadajesz?

  • Chyba nie byłoby dobrze, gdyby odpowiadała. W końcu na większość tych pytań nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Jest tyle różnych wyborów, tyle dróg, tyle opowieści. I to jest cudowne, że literatura nic nie narzuca. Z drugiej strony cenię sobie książki, które pobudzają nie tylko moje emocje, ale również głowę. Dlatego w „Szramie” pokazałam wiele różnych odcieni niewierności, bez moralizowania, bez oceniania. Założeniem było wskazanie odmiennych motywów, które stoją za zdradą, takich jak zwykłe pożądanie, znudzenie, ciekawość, chęć podbudowania swojego ego, ale też brak bliskości, zrozumienia, komunikacji. Co ciekawe, przeanalizowałam również podłoże neurobiologiczne tego zjawiska, co doprowadziło do iście zaskakujących wniosków. Okazuje się bowiem, że miłość pobudza obwody mózgu, które sąsiadują z obszarami pnia mózgu odpowiedzialnymi za podstawowe dla przeżycia odruchy, jak oddychanie i przełykanie. To z kolei wyjaśnia dlaczego we wczesnych fazach zauroczenia drugą osobą nie potrafimy się kontrolować. Nie jesteśmy po prostu zdolni do panowania nad swoimi uczuciami i zachowaniem w miłości, tak samo jak czujemy przymus do znalezienia i połknięcia wody, gdy męczy nas pragnienie.

To już ostatni tom trylogii „Granice ryzyka”, czy będzie Ci ciężko rozstać się z Oskarem Kordą i Alicją Grabską?

  • Bardzo. Uwielbiam tych bohaterów, bo jednocześnie są mi bliscy, a z drugiej strony ciągle mnie zastanawiali i zaskakiwali. Lubiłam, gdy zupełnie niespiesznie i tylko na swoich zasadach dzielili się ze mną swoimi sekretami, gdy odkrywali przede mną swoje emocje, gdy pokazywali mi zarówno swoje ładne, jak i brzydkie strony. Myślę, że jeszcze niejedno mogliby pokazać, niejedno wywinąć. Ale może właśnie dlatego czas się z nimi pożegnać? Dobrze jest zostawić po sobie niedosyt.

Twoi bohaterowie są dobrymi ludźmi, jednak każdy z nich ma swoją mroczną przeszłość. Czytelnicy lubią bohaterów ze skazami i szramami?

  • Ja osobiście lubię (śmiech). Szramy to jest zdecydowanie coś, co mnie najbardziej w ludziach i w świecie interesuje. Dlatego też trzeci tom „Granic ryzyka”, podobnie jak poprzednie części, jest cały pobliźniony i popękany. Wszyscy bohaterowie „Szramy” noszą w sobie symboliczne szpecące ślady po różnych zdarzeniach. I to właśnie te pozornie zagojone ślady, te braki, te pęknięcia napędzają ich do podejmowania działań i wyznaczania granic ryzyka.

Przeszłość Alicji dosyć dobrze poznaliśmy w „Szeleście”, w tym tomie sporo dowiemy się o przeszłości Kordy. Czy taki był plan, aby poczekać z ujawnieniem niektórych faktów z jego życia?

  • Zdecydowanie tak. Tę serię zaplanowałam tak, by w pierwszej części czytelnik miał możliwość przyjrzenia się postaci dziennikarki Alicji Grabskiej, natomiast w ostatniej lepszego zrozumienia osobowości detektywa Oskara Kordy. W tym kontekście we wszystkich tomach ciągle podkreślałam motyw szramy ciągnącej się po policzku Oskara. Korda bezwiednie przeciągał po niej kciukiem w chwilach zamyślenia lub niepokoju, a czytelnik wciąż zastanawiał się, skąd wzięła się ta blizna, co oznacza, z jaką to ponurą historią się wiąże? I jak się okazało, faktycznie ta szrama dużo o Kordzie mówi.

No właśnie, szrama Kordy! To jedna z naj większych tajemnic serii. Od początku wiedziałaś jaka jest jej historia?

  • Cały czas czekałam, aż Oskar sam opowie mi tę historię. Miałam oczywiście w głowie jakieś hipotezy, zarysy pomysłów, ale wewnętrznie czułam, że to nie to. Aż pewnego dnia, gdy rozpoczęłam już pracę nad „Szramą”, mój partner przytulił mnie i przejechał rzęsami po mojej małżowinie usznej, szepcząc dla zabawy: „pająk ci wchodzi do ucha”. Choć miało to być czułe, wydało mi się genialnie złowieszcze, więc w mojej głowie od razu zaświtała myśl, że to byłby świetny motyw do wykorzystania w książce. I wtedy wszystko stało się jasne. Wszystkie elementy wskoczyły na miejsce. Oskar zyskał swoją opowieść.
     

Małgorzata sobczak wywiad
 

Premiera trzeciego tomu „Szramy” to nie jedyne duże wydarzenie ostatniego czasu. Niedawno rozpoczęły się zdjęcia do pierwszego tomu „Kolorów zła” – „Czerwieni”. Czy również bierzesz udział w zdjęciach? Jakie są Twoje wrażenia? Czy możesz się podzielić ciekawostkami z planu?

  • Prace nad produkcją „Kolory zła. Czerwień” znajdują się w zaawansowanym stadium, a doskonali aktorzy, tacy jak Jakub Gierszał w roli prokuratora Leopolda Bilskiego i Maja Ostaszewska, która wcieliła się w postać sędzi Heleny Boguckiej, sprawiają, że z jeszcze z większą niecierpliwością zarówno ja, i zapewne też czytelnicy, czekamy na efekt końcowy. Ciekawostek jest co niemiara, tym bardziej ubolewam, że jeszcze nie mogę się nimi podzielić. Gdy tylko Netflix da nam zielone światło, popłyną opowieści.

„Kolory zła” i „Granice ryzyka” to trylogie. Wielu autorów wierzy w trylogie, bo mówią, że to świetny sposób na wstęp, rozwinięcie i zakończenie historii. Czy też tak uważasz?

  • Ja bardzo lubię taką konwencję i świetnie się w niej czuję. Każda dobra historia ma swój początek, środek i koniec, i każdy z tych etapów jest równie ważny. Dzięki trylogii naprawdę można wgryźć się w świat przedstawiony, dogłębnie poznać głównych bohaterów, a zarazem nie przeciążyć metanarracji.

Pytanie na koniec - czy masz pomysł na kolejną trylogię?

  • Póki co pracuję nad książką, która będzie swoistym przerywnikiem pomiędzy seriami, w pewnym sensie stanowiąc nową jakość w mojej twórczości. Z efektami czytelnicy będą mogli zapoznać się już jesienią. Natomiast w głowie już kiełkuje pomysł na kolejny kryminał. Kto wie, czy to nie będzie zaczątek nowej trzyczęściowej rzeczywistości?

Więcej wywiadów znajdziecie na Empik Pasje. 

Zdjęcia w tekście: materiały promocyjne wydawnictwa W.A.B.