W dzisiejszych czasach trudno wyobrazić sobie fana gier wideo, który choć raz nie zetknął się z Pokemonami. Pomimo ponad 25 lat na karku charakterystyczne japońskie stworki wciąż pozostają jednym z największych popkulturowych fenomenów w historii. I nie jest to popularność bazująca wyłącznie na nostalgii – już gigantyczny sukces Pokemon Go pokazał, że franczyzą interesują się nie tylko posiadacze konsol Nintendo czy starzy wyjadacze, pamiętający pierwsze tytuły z lat 90.

W 2021 roku, w ramach świętowania 25-lecia serii, odbyła się konferencja Pokemon Presents, na której m.in. zapowiedziano dwa nowe tytuły: „Pokemon Brilliant Diamond” i „Shining Pearl”, (remake’i wydanej w 2006 czwartej generacji) oraz „Pokemon Legends: Arceus”. Szczególnie ten drugi od samego początku odbił się szerokim echem wśród fanów.

Wydawało się, że GameFreak wreszcie odniósł się do głosów od lat krytykujących deweloperów za zachowawczość i niepotrzebne trzymanie się założeń pamiętających jeszcze pierwsze gry na oryginalnego Game Boya. Nowy spin-off zapowiadał obranie zupełnie nowego kierunku. Mieliśmy otrzymać współczesne RPG z otwartym światem, który moglibyśmy dowoli eksplorować. Brzmi jak spełnienie marzeń każdego fana Pokemonów. Rok później, pod koniec stycznia 2022, „Pokemon Legends: Arceus” wreszcie trafił do rąk graczy. Czy oczekiwania pokryły się z rzeczywistością?

Pokemon LEgends Arceus

Wszystkie tajemnice dawnego Sinnoh

Już od pierwszych minut rozgrywki „Pokemon Legends: Arceus” pokazuje, że jest czymś zupełnie nowym. Możemy zapomnieć o zbieraniu odznak, pokonywaniu Elitarnej Czwórki czy walce z kolejną organizacją przestępczą. Zamiast tego nasz bohater odbywa podróż w czasie i trafia do historycznego regionu Hisui, który luźno bazuje na Japonii okresu Edo. To nie jest świat Pokemonów, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni – stworki nie zostały jeszcze oswojone i udomowione, a mieszkańcy okolicznej wioski – Jubilfe viillage – podchodzą z nieufnością do istot żyjących na pobliskich łąkach. Nawet pokeballe są dopiero nowinką technologiczną. W tych okolicznościach poznajemy profesora Laventona działającego w organizacji badawczej Galaxy Team. Naukowiec postawił sobie ambitny cel: złapać, skatalogować i poznać wszystkie Pokemony zamieszkujące Hisui. Innymi słowy: stworzyć pierwszy w historii Pokedex.

Szybko dołączamy do profesora w jego misji, łapiemy naszego pierwszego Pokemona-partnera i wyruszamy na przygodę, by odkryć wszystkie sekrety regionu Hisui. A jest co odkrywać – na niebie pojawiają się tajemnicze portale, wyrwy w czasie i przestrzeni, które doprowadzają niektóre Pokemony do szaleństwa. Musimy odkryć, skąd się wzięły i jaki związek z nimi ma mityczny Arceus: pierwszy Pokemon, który, jeśli wierzyć legendom, odpowiada za stworzenie całego wszechświata.

pokemon legends cyndaquill

Złap je wszystkie – po raz pierwszy!

Osadzenie fabuły na setki lat przed wydarzeniami znanymi z głównej serii okazało się fantastycznym zabiegiem. Pozwoliło twórcom w zgrabny i przystępny sposób zerwać z masą elementów, które stały się już ikoniczne dla cyklu i odświeżyć wizerunek. Nie znajdziemy nigdzie Centrów Pokemon, złapane przez nas stworki nie trafiają do komputera, ale odpoczywają na okolicznym pastwisku, a trenerzy przestali czyhać na nas na każdym rogu – i to wszystko ma uzasadnienie fabularne. Widać, że „Pokemon Legends: Arceus” zaprojektowano z myślą zarówno o nowych fanach, jak i doświadczonych weteranach cyklu. Ci pierwsi nie poczują się zagubieni, a na drugich czeka zabawa w odkrywanie nawiązań i motywów znanych ze starszych gier, szczególnie czwartej generacji.

W „Pokemon Legends: Arceus” możemy zapomnieć o chodzeniu po sznurku, od Gymu do Gymu. W grze otrzymujemy kilka lokalizacji, które działają jako małe, otwarte światy oraz Jubilfe village – wioskę służącą za nasze miejsce odpoczynku, główny hub rodem z MMO. Tutaj uleczymy nasze Pokemony, wytworzymy niezbędny ekwipunek oraz przyjmiemy misje fabularne i zadania dodatkowe od okolicznych mieszkańców. Pod względem konstrukcyjnym twórców inspirowały raczej współczesne gry RPG i sandboksy, niż klasyczne liniowe jRPG.

pokemon legends arceus krainy

Przygoda, jakiej jeszcze nie było

Dzięki temu otrzymujemy ciekawy efekt: z jednej strony wiele elementów gameplayu wyda się znajomych graczom, którzy dużo czasu spędzili np. w „The Legend of Zelda: Breath of the wild” czy w „Skyrimie”. Z drugiej zestawienie tych mechanik z Pokemonami daje poczucie nowości – wreszcie dostaliśmy coś nowatorskiego i oderwanego od tradycji serii.

Samo łapanie Pokemonów – jakby nie patrzeć główny cel naszej zabawy – zostało mocno rozbudowane względem poprzednich odsłon. Stworki wolno przemierzają mapę, a my możemy wchodzić z nimi w najróżniejsze interakcje. Co ważne, różne Pokemony mają różne nastawienie do ludzi: jedne przystąpią do ataku, gdy znajdziemy się w ich polu widzenia (jak Shinx lub Gyarados), inne uciekną, gdy tylko coś zauważą (Starly czy Abra), a pozostałe z zainteresowaniem podejdą do nas (Bidoof, Pikachu). Istnieje kilka sposobów na dołączenie nowego Pokemona do kolekcji – możemy oczywiście stanąć z nim do walki i nieco go osłabić. Ale też możemy zakraść się, ukrywając w wysokiej trawie i z zaskoczenia rzucić pokeballem lub wykorzystać przynętę w postaci pachnących jagód, które zachęcą stworka do podejścia w wybrane miejsce.

Również samo uzupełnianie informacji o Pokemonach nie ogranicza się już tylko do schwytania danego stworka. Żeby wpis w Pokedeksie został zaliczony jako kompletny, musimy spełnić szereg założeń – zazwyczaj jest to złapanie lub pokonanie kilku różnych przedstawicieli gatunku, ale możemy skupić się na nieco bardziej subtelnych zadaniach. Np. w przypadku Togepi należy nakarmić go jagódkami, a Hippowdona powinniśmy obserwować, gdy używa ataku „Mud bomb”.

pokedex

Zmiany, na które fani czekali

Oczywiście w grze z tej serii muszą pojawić się klasyczne pojedynki między Pokemonami. Twórcom ze studia GameFreak udało się tutaj znaleźć balans między starym a nowym. Na pierwszy rzut oka wiele się nie zmieniło, Pokemony stają naprzeciwko siebie i każdy dysponuje czterema atakami, zupełnie jak w poprzednikach. Jednak tym razem walki są zdecydowanie mocniej osadzone ramach świata gry – możemy się w ich trakcie poruszać, a nawet oberwać atakiem, jeżeli podejdziemy zbyt blisko jednego ze stworków. Do tego wprowadzono nową mechanikę stylu ataku: decydujemy, czy nasz ulubieniec zaatakuje stylem Szybkim czy Silnym. Ten pierwszy odbierze mniej punktów zdrowia, ale mamy pewność, że zaatakujemy pierwsi, być może dwa razy z rzędu. Drugi będzie mocniejszy, ale też narazi nas na silniejszy odwet ze strony przeciwnika.

pokemon walka

Warto zwrócić uwagę na poziom trudności – tym razem nie jest on aż tak niski (czy raczej nastawiony na młodszego odbiorcę), jak w przypadku poprzednich części. Na graczy szukających wyzwania czekają chociażby krążące po mapie silniejsze wersje Pokemonów czy eventy specjalne, w ramach których pojawiają się rzadkie stworki i specjalne przedmioty do zdobycia. Rozgrywkę możemy dostosować do własnych preferencji i nie jest to wybór sztuczny, ale wypływające ze stylu naszej zabawy.

Wszystkie te zmiany wprowadzają do rozgrywki dodatkową głębię i w bardzo naturalny sposób zachęcają do długich godzin eksploracji. Twórcy ewidentnie odrobili pracę domową – posłuchali krytyki, przyjrzeli się elementom, które działają w podobnych, współczesnych grach, nie bali się szukać nowych rozwiązań, ale też wykorzystywać to, co dobrze się sprawdzało wcześniej. W efekcie „Pokemon Legends: Arceus” jest grą, która po prostu sprawia masę czystej, nieskrępowanej frajdy. Zwiedzanie świata, odkrywanie fabuły, wypełnianie zadań, walka z Pokemonami – wszystko idealnie się zazębia i daje bogate, działające na wyobraźnię doświadczenie. To jedna z tych produkcji, które włącza się na chwilę i zostaje na kilka godzin.

pokemon legends golduck

W nowym miejscu masz możliwości nowych moc!

W przypadku nowych Pokemonów nie da się pominąć kwestii oprawy wizualnej. I trzeba od początku zaznaczyć jedno: „Pokemon Legends: Arceus” pod względem graficznym nie przystaje do gier wydawanych w 2022 roku. Same modele Pokemonów potrafią wyglądać całkiem nieźle, ale już słabej jakości tekstury (szczególnie w przypadku oddalonych obiektów) nie prezentują się współcześnie i wzbudzają raczej wspomnienia z Nintendo 3DS. I choć fani Pokemonów są przyzwyczajeni do pewnej umowności grafiki – w końcu seria tradycyjnie wychodziła na konsole przenośne o niewielkiej mocy – tutaj jakość wizualna tym bardziej razi w zestawieniu z innymi tytułami w bibliotece Nintendo Switch. Jeżeli „Pokemon: Legends” stanie się serią (na co po cichu możemy liczyć, obserwując ogromny sukces „Arceusa”), miejmy nadzieję, że GameFreak postawi na lepszą oprawę graficzną.

Jednak grafika w tym przypadku nie jest kwestią, która przekreśla tytuł, czy odbiera radość z zabawy. „Pokemon Legends: Arceus” nadrabia kwestie wizualne całą masą innych zalet, a z czasem przyzwyczajamy się do wyglądu gry – rozpikselowany pokeball wpadający do wody wywołuje raczej uśmiech niż wkurzenie czy chęć wyłączenia konsoli.

Pomimo oprawy graficznej, jedną z największych zalet tytułu jest świat. Region Hisui pozostaje odpowiednio zróżnicowany i pełen sekretów czekających na odkrycie. Zawsze jest coś do zrobienia, kolejny sekret ukryty za drzewem. Do tego samo przemierzanie lokacji jest przyjemne samo w sobie – zwłaszcza że z czasem Pokemony będą nam pomagać. Wodny Basculegion pozwoli nam pływać po rzekach i morzach, a na latającym Braviarym wzniesiemy się ponad szczyty gór. Krążenie i odkrywanie najmniejszych zakamarków krain jest przyjemnie relaksujące.

Pokemon legends

Elementem szczególnie budującym klimat świata jest relacja Pokemonów i ludzi, która stanowi jeden z głównych wątków tematycznych gry. Problemem wielu poprzednich odsłon serii był fakt, że stworki często były sprowadzone do roli narzędzia w pojedynkach – nawet jeżeli twórcy od lat starali się z tym walczyć za pomocą różnych mechanik. Jednak w „Pokemon Legends: Arceus” działa to na kilku różnych płaszczyznach: znajome stworki są traktowane jako mityczne istoty, którym należy się cześć i szacunek, groźne zwierzęta skrywające się w lasach, ale też przyjaciele, partnerzy w wykonywaniu codziennych zadań. Ten element jest szczególnie uroczy: okazuje się, że Mr Mime może pełnić wartę przed bramą, wodne Pokemony pomogą w nawadnianiu pola, a kamienny Geodude okaże się idealnym wsparciem przy piklowaniu warzyw (!). To wszystko razem tworzy kameralny, całkiem sentymentalny nastrój i miłą odskocznię od głównej fabuły.

jubilee village

Arceus i inne legendy

„Pokemon Legends: Arceus” to tytuł, który powinni sprawdzić wszyscy gracze chociaż odrobinę zainteresowani kieszonkowymi stworami – nawet jeżeli jest to wyłącznie mglisty sentyment z dzieciństwa. GameFreak udowodniło, że seria może pójść w zupełnie nową, tak wyczekiwaną przez fanów stronę, zachowując przy tym swój niepowtarzalny charakter. To tytuł na kilkadziesiąt godzin zabawy, który przypomina, dlaczego w Pokemonach tkwi tak ogromny potencjał. Z pewnością jedna z najciekawszych pozycji w bibliotece Nintendo Switch.

Więcej recenzji i artykułów znajdziesz na Empik Pasje w dziale Gram.

Zdjęcie okładkowe: Materiały promocyjne Nintendo / The Pokemon Company.