Doskonale pamiętam Twoją pierwszą książkę dla dzieci, która treścią i formą – oszczędną, wręcz ascetyczną – skradła moje serce. Lubisz jeszcze „Zimę, której nie było”?

Mam do tej książki duży sentyment, powstała prawie równocześnie z narodzinami mojej córki. Dla mnie to symboliczny pierwszy krok w stronę książki dziecięcej, ale ilustracyjnie  jestem już teraz gdzie indziej.

Ta pierwsza książka to książka autorska, czyli to Ty stworzyłaś zarówno tekst, jak i ilustracje. Czy to właśnie formuła, która w tworzeniu książek odpowiada Ci najbardziej?

I tak, i nie. Taka książka jest na pewno bardziej “moja”, to są historie, opowieści mnie samej bliskie. Ale nie ukrywam - łatwiej mi się opowiada obrazem niż słowem, dlatego samo pisanie jest dla mnie bardzo wymagającym zajęciem. Dużo czytam książek dzieciom i bardzo jestem wrażliwa na “drewniane” teksty, które ciężko się czyta. Nie lubię książek przegadanych - zawsze wolę mniej słów i więcej przestrzeni na domysły. Bliska jest mi idea picturebooków, gdzie słowo i obraz uzupełniają się, a nie ilustrują wzajemnie.
Z własnymi tekstami pracuje mi się mozolnie, słowem władam zdecydowanie mniej swobodnie niż kredką czy ołówkiem. Ciągle wracam do tekstu i sprawdzam “czy nie za dużo”, “czy nie za sztywno”. Taka książka siedzi mi w głowie non stop - muszę ogarnąć całość przekazu. To jest dla mnie dużo bardziej wymagające, ale w efekcie bardziej satysfakcjonujące. Takie prawdziwe “dziecko”.

Zanim powstała Twoja druga książka autorska, nominowana teraz w Konkursie na Najlepszą Książkę Dziecięcą Przecinek i Kropka 2018, zilustrowałaś dla wydawnictwa Bajka książkę Marii Szajer, pt. „Co za ptak robi tak?”. Czym (dla Ciebie) różni się tworzenie własnej książki od ilustrowania tekstu innego autora?

Pomysł na tę książkę był wspólny, więc właściwe równolegle z próbkami tekstu powstawały pierwsze ilustracje - od początku Maria Szajer dała mi wolną rękę w doborze techniki i układu książki. Nie było tu więc takiego zdecydowanego zderzenia oczekiwań autora z wizją ilustratora.

Na tę książkę składają się przede wszystkim ilustracje ptaków - najważniejsze było z jednej strony to, by portrety były wierne rzeczywistości, a z drugiej strony miały to coś, co powoduje, że nie są ilustracją botaniczną. Tu duży ukłon w stronę mojej wydawczyni - Kasi Szantyr. Umiała zauważyć drobne detale, które miały wpływ na odbiór danego ptaka - czasami był to niefortunny błysk w oku, nienaturalnie rozmyta plama. Jej konstruktywne uwagi były zawsze w punkt i dzięki nim ptaki są, jakie są.

Tak jak wspomniana na początku „Zima, której nie było”, tak i „Mój przyjaciel niedźwiedź” jest książką „minimalistyczną”. Czy dzięki temu, że tekst i ilustracje nie przygniatają, dają przestrzeń, łatwiej jest przekazywać ważne treści?

Tak jak mówiłam wcześniej, nie lubię przegadanych książek. Wydaje mi się, że mówiąc mniej i prościej, dajemy szansę na szerszą interpretację, większą przestrzeń czytelnikowi na własne odczucia. “Mój przyjaciel niedźwiedź” to książka o wewnętrznej sile, do której każdy z nas może mieć dostęp, z której każdy z nas może czerpać moc do przezwyciężania trudności. Gdyby napisać o tym wprost, zrobiłby się z tego poradnik psychologiczny dla dzieci albo bardzo patetyczna pogadanka. Dlatego przedstawiłam ją pod postacią wielkiego futrzastego niedźwiedzia - niewidzialnego przyjaciela, który pojawia się, kiedy bohaterowie go potrzebują. Pozwala im osiągać to, na co wydaje się, że sami nie mają siły.

W księgarniach powoli zaczyna brakować miejsca dla książek ukazujących wyjątkowe kobiety (i sporadycznie mężczyzn), mających pokazywać, że jeśli się chce, to można wiele osiągnąć, nawet wbrew przeciwnościom losu. A w tym czasie Ty proponujesz dzieciom książkę, która wzmacnia w zupełnie inny sposób.

Oczywiście pozytywne, mocne wzorce działają na wyobraźnie. Dla mnie ważne było w tej książce, żeby powiedzieć coś innego. Chciałam się skupić nad tym, że niezależnie jakie stawiamy sobie przed sobą wyzwania, to właśnie w sobie tę mamy moc, która pomaga nam je osiągać. Nie potrzebujemy nikogo ani niczego innego, poza własnym przekonaniem, że to jest to, co chcemy zrobić, że damy radę.

W pierwszym momencie, gdy wzięłam do ręki Twoją najnowszą książkę, pomyślałam, że nie lubię podziału na to, co dla chłopców i to, co dla dziewczynek. Ale w tym wypadku jest to jak najbardziej zasadne.

Książka powstała najpierw w wersji dziewczęcej. Pomysł na więcej niż jednego bohatera przyszedł od Małgorzaty Strzałkowskiej, która od razu poczuła, że brakuje tu drugiej postaci, której doświadczenia, mimo że różne, miały by wspólny mianownik. Mam syna i córkę i mimo że daleka jestem od stereotypowych podziałów, widzę, że są inni. Inaczej podchodzą do rzeczywistości, inne rzeczy są dla nich problemem. Wiele z sytuacji z książki to sceny z życia. 

Gdyby powstały dwie książki - to byłby podział, tak jak mówisz. Ta książka jednak łączy dwóch bohaterów wspólnym doświadczeniem - niezależnym od płci. Nota bene wiem, że są też mali czytelnicy, którzy nie sięgną po książkę, jeśli bohaterem jest “niewłaściwa płeć” - teraz dostaję głosy od znajomych, że potem jednak zawsze ciekawość wygrywa i chcą jednak przeżyć tę historię oczami tego “innego” bohatera.

Przez tych kilka lat, które dzielą „Zimę, której nie było” od „Mojego przyjaciela niedźwiedzia” zastanawiałam się kilka razy, kiedy coś stworzysz. A teraz znów się zastanawiam, czy znów każesz małym czytelnikom tak długo czekać na kolejną książkę.

Mam nadzieję, że nie… Na co dzień jestem grafikiem, a ilustracja dziecięca to dla mnie odskocznia od innych, bardziej przyziemnych projektów. Z każdą książka staram się udoskonalić swój warsztat, ciągle szukam swojego stylu - to faktycznie trwa długo, zanim jestem zadowolona z efektu, na tyle, by przedstawić go wydawcy. Zawsze pracuję jednocześnie nad kilkoma pomysłami - który ujrzy światło dzienne najszybciej, i kiedy, sama jeszcze nie wiem.

Z Katarzyną Minasowicz rozmawiała Ewa Świerżewska

Katarzyna Minasowicz - Ukończyła Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej i Wydział Wzornictwa Przemysłowego na warszawskiej ASP. Zajmuje się grafiką użytkową i ilustracją. Wraz z przyjaciółką prowadzi studio graficzne Para-Buch. Pasjonuje się komiksem i książkami dla dzieci. Swoją pierwszą autorską książkę dla najmłodszych, pt. „Zima, której nie było” wydała w 2013 roku. Kolejna – „Mój przyjaciel niedźwiedź”  została właśnie nominowana w konkursie na Najlepszą Książkę Dziecięcą Przecinek i Kropka 2018. Prywatnie jest „zaklinaczką” dwójki małych dzikusów. Lubi wyjeżdżać daleko i podróżować bez planu.