• „Rodzina Addamsów”

Ta historia, która od premiery w 1964 roku nie traci na popularności, zawiera w sobie jedno uniwersalne pytanie: jak definiujesz normalność? Wciąż świeże przesłanie o akceptacji najlepiej przywołać w inteligentnej produkcji, pełnej zabawnych gagów, z których ostatecznie wyłuskujemy morał.

Nową odsłonę przygód prawdopodobnie najbardziej ekstrawaganckiej filmowej rodziny w historii kina, tym razem zaprezentowano w udanej animacji, dzięki której historia zachowuje swój mroczny urok i trafia zarówno do dzieci jak i dorosłych.  

 

  • „Sekcja rytmiczna”

Wściekłość pogrążonej w bólu kobiety popycha ją urządzenia polowania na terrorystów odpowiedzialnych za jej krzywdę. Bezsilność wobec tragedii za sprawą silnej bohaterki (Blake Lively) szybko przeradza się ekscytujący pościg motywowany zemstą. Reed Morano łączy w filmie sceny walki, solidną pracę kaskaderską i pościgi samochodowe, co sprawia, że całość doskonale sprawdza się jako thriller. Dodatkowym atutem jest tu obsada. Blake Lively niczym kameleon zmienia się tu nie do poznania, a dzięki jej relacji z Judem Law film z każdą sekundą nabiera tempa.

 

  • „Jumanji: kolejny poziom”

Czy ta kontynuacja przygodowego blockbustera „Jumanji: Przygoda w dżungli” z 2017 roku utrzymuje poziom? Z pewnością! Choć fabuła niektórym po pewnym czasie może wydawać się znajoma, reżyser Jake Kasdan wie, jak wykorzystać kilka mocnych stron filmu, by ostatecznie uzyskać zadowalający efekt. Po raz kolejny Dwayne Johnson i Kevin Hart tworzą świetną parę, wykorzystując swoją charyzmę i dowcip. Nowe osobowości wprowadzone przez Danny'ego DeVito i Danny'ego Glovera dodają więcej głębi historii, a ten pierwszy kradnie każdą scenę. Do tego kilka nowych zwrotów akcji w grze oraz uderzające efekty wizualne powodują, że „Jumanji: kolejny poziom” to propozycja, na którą fani gatunku na pewno mogą liczyć.

 

 

  • „Kraina Lovecrafta”

Jeden z najbardziej wyczekiwanych seriali sezonu zabierze Was w podróż po mrocznej Ameryce z lat 50. XX wieku. Atticus Freeman wraz z wujem i długoletnią przyjaciółką, podróżuje po całym kraju w poszukiwaniu zaginionego ojca. Po drodze będzie musiał zmierzyć się zarówno z okropnościami rasizmu, jak i przerażającymi potworami wyrwanymi wprost z książek H. P. Lovecraft’a. Trzyosobowa misja ratunkowa staje się zbiorem wszelkiego rodzaju koszmarów w tej adaptacji powieści Matta Ruffa z 2016 roku. Opowieść ukazuje ostry kontrast między historycznymi motywami społecznymi (rasistowskiego terroru białej Ameryki) a fantastycznymi, potwornymi elementami, w szczególności charakterystyczną dla Lovecrafta istotą z mitologii Cthulhu.

Za ten intrygujący projekt odpowiedzialni są nagrodzony Oscarem Jordan Peele („Uciekaj!”), producent i reżyser J.J. Abrams (m.in. „Lost. Zagubieni”) oraz showrunnerka Misha Green („Synowie Anarchii”, „Herosi”), a ich wpływ można poczuć już w trailerze. Biorąc pod uwagę fakt, że dotychczasowe filmy Jordana Peelego dostarczają jednych z lepszych komentarzy społecznych na tematy takie jak rasa, klasa i nierówność społeczna, dużo wskazuje na to, że serial będzie jego kolejną świetną analizą. „Kraina Lovecraft” zadebiutuje 17 sierpnia na HBO.

 

  • „Perry Mason”

Kultowy amerykański detektyw z czasów Wielkiego Kryzysu powraca w kolejnych odcinkach nowego serialu HBO. Reboot klasycznego dramatu kryminalnego z lat 50. i 60. nie jest tu jednak typową repliką opowieści. Rzuca na bohatera, wypalonego detektywa z rozbitym małżeństwem i nałogiem, nowe światło, a to w tej ponurej historii toczącej się w najciemniejszych zakątkach Los Angeles zdecydowany atut. Perry Mason bada przerażającą zbrodnię, która staje się sensacją mediów. W miarę, gdy sprawa robi się coraz bardziej skomplikowana, jego postać ewoluuje, a sam Mason staje się zaciekle zdeterminowany, by doprowadzić ją do końca. Historia rozwija się intensywnie, a momentami także oszałamiająco i... makabrycznie. Widzów, których szokujące zabiegi przyciągały przed telewizory przez osiem sezonów „Gry o tron” tutaj również nie powinni być zawiedzeni.

 

  • „Love life”

A gdyby tak móc przeanalizować historię związków, miłosnych wzlotów i upadków bez tendencyjnego ograniczania się do tej jednej romantycznej historii miłosnej zakończonej przewidywalnym happy endem? Jest coś odświeżającego w tej nowej serii HBO, która stanowi niejako antologię historii miłosnych Darby (Anna Kendrick), serialu, w którym każdy odcinek skupia się na jednym, większym lub mniejszym związku bohaterki. Takie rozwiązanie zdecydowanie rozszerza ograniczenia typowej 90-minutowej komedii romantycznej, a widzom pozwala zagłębić się w relacje i poddać je analizie. Ambitny zabieg, zwykle słabo reprezentowany w tym gatunku.

 

  • „Wielka”

Twórca scenariusza do oszałamiającej „Faworyty” Tony McNamara po raz kolejny wraca do komnat pałacowych, tym razem by przedstawić postać Katarzyny Wielkiej, rozszerzając historię do 10-godziennego serialu. „Wielka” to opowieść o pełnej życia, bezlitosnej i zdeprawowanej przez okrucieństwo młodej kobiecie (Elle Fanning), która pewnego dnia zostanie cesarzową Rosji. To radośnie krzykliwa farsa o królewskim wypoczynku i rozwiązłości, okrutnych manierach i wgląd w ludzką kapryśność. Niejednokrotnie atakuje granice przyzwoitości, ale dzięki temu jest sugestywna, gorzka i wizualnie rozkoszna. 

 

  • „Mogę cię zniszczyć”

Najnowszy serial utalentowanej Michaeli Coel jest niekwestionowanym odkryciem i pretenduje do miana najlepszego obrazu 2020 roku. Reżyserka i aktorka, która wcieliła się także w główną rolę w serialu opowiada historię młodej kobiety, mieszkającej w Londynie, której życie powoli przewraca się do góry nogami, gdy zaczyna wracać do szczegółów pewnego wieczornego wyjścia. „Mogę cię zniszczyć” stanowi wielowymiarowy obraz na temat takich kwestii jak zgoda na kontakt fizyczny, głębokie skutki napaści na tle seksualnym, ale także rasy czy sposobu życia współczesnych millenialsów. Pełna wyrazu seria podsumowuje świat i nieustanne przesuwanie się granic prawdopodobnie nikogo nie pozostawi bez zastanowienia i mocnego wrażenia niepokoju. 

 

  • „Czarnobyl”

Mini serial HBO opowiadający historię katastrofy z 1986 roku natychmiast stał się wielkim światowym hitem. Stanowi przykład produkcji telewizyjnej, która od pierwszych chwil oszałamia i nie przestaje utrzymywać w napięciu aż do końca. „Czarnobyl” to połączenie filmu katastroficznego, szpiegowskiego, horroru, thrilleru politycznego i dramatu o ludziach, który ukazuje chaos katastrofy nuklearnej i prezentuje historię tak, jak wymaga tego temat. Niemal równorzędne role gra tu dialog, jak i obrazy, które mają na celu zobrazować rozmiar tragedii, gdy jest to wymagane.

 

  • „Pewnego razu w... Hollywood”

Letni sierpniowy wieczór najlepiej spędzić w ciepłej Kalifornii i w tętniącym życiem Hollywood z lat 60. Dlatego ostatni film Quentina Tarantino to dobry wybór na seans, zwłaszcza, że nazwisko reżysera jak zwykle gwarantuje niezapomniane wrażenia. „Pewnego razu w... Hollywood” to połączenie opowieści o przemyśle filmowym i zbrodniach Charlesa Mansona, które wstrząsnęły światem. To też film o zakorzenieniu w stereotypach i twardych regułach rządzących Hollywood, w którym gwiazdorska obsada starych wyjadaczy (Leonardo DiCaprio, Brad Pitt) nadaje mu dodatkowego znaczenia. Z każdym z tych tematów Tarantino rozprawia się w swoim stylu – bez kompromisów. Dużym atutem film jest też warstwa wizualna, w tym ciepłe zdjęcia czy zachwycające szczegóły, będące ukłonem w stronę epoki.

Zdjęcia: materiały HBO.

Więcej artykułów o filmach i serialach znajdziesz w naszej Pasji Oglądam.

A jeśli chcesz mieć dostęp do serialu HBO w prezencie to przedłuż na rok usługę Empik Premium.

Empik premium HBO promocja