Jeśli nie jesteś zaznajomiony z serią „Grand Theft Auto” lub dopiero zaczynasz przygodę z gamingiem, przybliżę ci sylwetkę tego kultowego cyklu. Chociaż „kultowy” to określenie, które w żadnym wypadku nie oddaje rangi, jaką GTA ma wśród graczy – nie skłamię jeśli powiem, że obecnie to coś ocierającego się o religię.
Dość powiedzieć, że opublikowany 04.12.23 na YouTube trailer po dwóch dniach miał sto milionów (!!!) wyświetleń, co jest wartością niedorzecznie wręcz wysoką. I tak, w serwisie znajdziemy materiały mające miliardy odtworzeń (jak choćby wywołujący ból zębów każdego rodzica „Baby Shark”), ale biorąc pod uwagę dynamikę przyrostu odsłon, cóż, trudno z tą zapowiedzią się czemukolwiek zrównać.
Poprzednia odsłona, mimo dekady na karku („GTA V” zostało wydane na PS3 i Xboxa 360 siedemnastego września 2013 roku), ciągle cieszy się ogromną popularnością i to nie dzięki samodzielnemu rozszerzeniu „GTA Online”, a tuż obok niego. Przeglądając media społecznościowe, rozmaite agregatory memów (chociażby niektóre subreddity) czy TikToka bez większego problemu natkniemy się na memy z „piątki”.
Na moim FYP* co jakiś czas pojawia się kolejna iteracja kultowej sceny z Franklinem i Lamarem (jednym z głównych bohaterów tej części i jego ziomkiem), czy orzeźwiające przypomnienie pewnego zabawnego momentu z udziałem Michaela, Trevora oraz pewnej tajemniczej żony. Nic więcej nie zdradzę, tego trzeba doświadczyć samemu.
W maju 2020 roku, gdy cyfrowy sklep Epic Games Store, w ramach cotygodniowego „rozdawnictwa” gier udostępnił nieodpłatnie GTA V, ruch na stronie urósł do gargantuicznych rozmiarów, a już wtedy przecież była to wiekowa produkcja.
Zaiste, niewiele tytułów może cieszyć się takim statusem. Nawet rodzimy „Cyberpunk 2077”, czy „Zelda: Tears of the Kingdom” nie mogły poszczycić się AŻ takim zainteresowaniem, a to przecież pierwszoligowe pozycje.
Przejdźmy do meritum: co wiemy o nadchodzącej „szóstce”?
-
Potrzymaj mi aligatora, czyli gdzie?
Z trailera wynika, że głównym miastem w nadchodzącej odsłonie będzie znane z jednej z poprzednich części Vice City (yay!), położone w stanie Leonida. Nazwa stanu bezpośrednio nawiązuje do Florydy – jeśli ktokolwiek miałby co do tego wątpliwości, to obecny na zapowiedzi atak aligatora czy pastisz tzw. Floridamana** rozwiewają wszelkie wątpliwości.
Jak zapowiadają twórcy, mapa w „GTA 6” będzie największa i najbardziej klimatyczna ze wszystkich dotychczasowych odsłon serii. Ostrożnie podchodzę do takiej deklaracji twórców, ale w tym przypadku zaryzykuję – uwierzę Rockstarowi na słowo. Począwszy od „GTA 3”, każda część zachwycała złożonością i ogromem świata. Wyobrażam sobie, że w tym przypadku nie będzie inaczej.
Niestety, fani retro klimatów i kiczowatej estetyki lat 80. muszą tym razem obejść się smakiem, gdyż akcja sequela będzie dziać się w czasach współczesnych. W mojej ocenie to sensowna decyzja, znacznie łatwiej będzie w ten sposób uzasadnić rozmaite zmiany, które zaszły w ciągu kilkudziesięciu lat w krajobrazie Vice City.
-
Bonnie i Clyde, czyli kto?
Sporą nowością jest decyzja o wprowadzeniu głównej bohaterki. Technicznie rzecz biorąc nie jest to pierwszy raz, gdy Rockstar wykonał taki ruch, ale nigdy wcześniej żadna bohaterka nie była częścią „głównej” odsłony. Lucia, bo tak ma na imię protagonistka, zmienia ten trend (i dobrze).
Do tej pory graczki mogły czuć się wykluczone, gdyż zdawało się, że Rockstar nie dostrzega rosnącej liczby kobiet w szeregach pasjonatów oraz pasjonatek gamingu. Ponadto, otwiera to zupełnie nowe furtki narracyjne, bo kto wie, może doczekamy się prawdziwego love story, skąpanego w łuskach nabojów, litrach paliwa i pompującej adrenaliny?
Historia miłosna, podobnie jak tango, nie zaistnieje bez dwojga chętnych – partnerem Lucii będzie Jason, aczkolwiek, jak podają niektóre źródła, oficjalne imię (ani nawet rola) drugiego bohatera nie została jeszcze sprecyzowana. Opierając się jednak na samym trailerze możemy bezpiecznie założyć, że będzie to ktoś romantycznie związany z Lucią i jednocześnie drugi grywalny bohater.
Uwielbiam splątaną niczym słuchawki w kieszeni przyjaźń (?) Trevora, Franklina i Michaela w „GTA V”, ale cieszę się, że w końcu zdecydowano się na wprowadzenie kobiecej postaci z krwi i kości.
You go, girl!
-
Gorzki śmiech, czyli jak?
Dotychczasowe części „Grand Theft Auto” stanowiły mniej lub bardziej kąśliwy komentarz do obecnej sytuacji w USA, były też uszczypliwymi przytykami do samych graczy. O ile „czwórka” stawiała na bardziej mroczny setting, to „GTA V” było pastiszem na całego. Sam Trevor stanowił w pewnym sensie comic relief (komediowy aspekt), chociaż naturalnie sama postać wykraczała daleko poza ten wąski termin.
Jednak Los Santos, zawarte w nim wydarzenia, reklamy, billboardy i oczywiście postacie były swoistym zwierciadłem, odkształconym przez niedoskonałości naszej rzeczywistości. Rockstar operował satyrą tak dobrze, że wielu graczy mogło podczas rozgrywki poczuć nieprzyjemne ukłucie mówiące „tak, ten żart opowiada o tobie”. Auć!
Czy „GTA 6” będzie kontynuować tę tradycję, trudno powiedzieć. Jednak zwiastun zdaje się sugerować, że przynajmniej na jednej z warstw narracyjnych produkcja studia Rockstar będzie sprawnie operować błyskotliwą satyrą. W zapowiedzi znajdziemy odniesienia do wielu skrajnie memicznych wydarzeń. Pojawia się w nim niesławna kobieta z Florydy z dwoma młotkami, skazaniec o pstrokatych włosach wystylizowany na Jokera, czy jegomość beztrosko podlewający ogródek w stroju, ehm, Adama.
Niezależnie od stylistyki na jaką ostatecznie zdecydują się twórcy, jedno jest pewne – miłośnicy easter eggów i ukrytych odniesień spędzą setki godzin na poszukiwaniu mniej lub bardziej oczywistych nawiązań do realnego świata.
Poetry in motion, czyli słodycz dla oczu
Udostępniony trailer przedstawia ogólny koncept gry, nie pokazuje jednak rzeczywistej rozgrywki. Nie musimy jednak obawiać się jakości grafiki w nadchodzącej odsłonie, gdyż każda poprzednia część zachwycała oprawą audiowizualną.
Opierając się jednak na domysłach i teoriach fanów, możemy przyjąć, że trailer został stworzony na silniku gry, ergo – grafika będzie przynajmniej zbliżona do tego, co możemy w nim zobaczyć.
A możemy zobaczyć tętniące życiem, niezwykle dynamiczne miasto, pełne drobnych detali, rozbudowanego oświetlenia i cieniowania oraz płynną, gładką animację postaci. Nie tylko Femme Fatale wraz z partnerem, ale także wszystkich NPC-ów wokół. Cudo!
Do tej kwestii podchodzę mimo wszystko z ostrożnym optymizmem, gdyż „GTA 6” będzie musiało żwawo działać na konsolach, które w 2025 (przewidywana data premiery gry) będą miały już na karku kilka lat, produkcja musi również uruchomić się w zadowalający sposób na Xboksie Series S, który z całej trójki current genów jest zdecydowanie najsłabszy.
Ujmę to tak – dziesięcioletnie „GTA V” wciąż przyjemnie podrażnia zmysł wzroku, możemy zatem założyć, że szósta część serii również zachwyci graczy grafiką.
„Tiktokizacja”, czyli Rockstar umie w trendy
Jak wspomniałem wcześniej, w trailerze przewija się kilka motywów/memów z rzeczywistego świata, część z nich w swoim czasie robiła furorę na TikToku. Wygląda na to, że studio wplecie w gameplay elementy sieci społecznościowych, co byłoby zresztą naturalnym rozwinięciem mechaniki telefonu z GTA V.
W poprzedniej odsłonie gracz mógł za pomocą smartfona komunikować się ze znajomymi, przeglądać internet, czy nawet… zrobić selfie. Obecnie w przestrzeni social mediowej królują TikTok i Instagram (Facebook się zupełnie zdezaktualizował), przypuszczam więc, że serwisy te (oczywiście pod innymi nazwami) w jakiejś formie pojawią się w grze.
Naturalnie, to tylko przypuszczenie, równie dobrze mógł być to akcent wyłącznie estetyczny. Pamiętajmy jednak, że seria „Grand Theft Auto” to coś znacznie więcej, niż tylko strzelanka w otwartym świecie. To głęboki, popkulturowy kocioł, w którym – we wrzącej wodzie – gotują się różne elementy naszej rzeczywistości, ostatecznie tworząc smakowitą, nieco pikantną zupę. Yummy!
Drogi Mikołaju, chciałbym aby w GTA 6 znalazło się…
Oddajmy się teraz fantazjom i pomyślmy, co mogłoby (powinno?) znaleźć się w „szóstce”. Hype związany z tą odsłoną jest absurdalnie wielki (nawet większy niż ten towarzyszący „Cyberpunkowi 2077”), więc gracze mają NAPRAWDĘ wysokie oczekiwania.
-
Modyfikacja samochodów (i nie tylko)
„GTA V” pozwalało na stosunkowo dużą modyfikację pojazdów, ale mimo wszystko dosyć szybko pojawiały się ograniczenia tej mechaniki. W niektórych jeździdłach zmiany ograniczały się wyłącznie do wzrostu wydajności, zaś np. quady zostały potraktowane zupełnie po macoszemu – można było wyposażyć je w felgi ze „zwykłych” samochodów, nie zaś dedykowane czterokołowcem, co wyglądało pokracznie.
Od premiery piątej odsłony „GTA” byliśmy rozpieszczani m.in. tytułami z serii „Need For Speed”, gdzie możliwości upiększania auto potrafiły zachwycić. Naturalnie, w „GTA” mimo wszystko to tylko poboczne rozwiązanie – ale od kogo, jak nie od Rockstara, mamy oczekiwać podnoszenia poprzeczki wyżej i wyżej?
-
Humor
Bardzo lubię groteskowy, miejscami mroczny humor „GTA V”, ale po jakimś czasie zaczął mnie uwierać. Nie wszystko musi być żartem, nie każdy niuans powinien mieć komediowe podłoże. Satyra jest nierozerwalnie związana z cyklem, ale uważam, można ją odrobinę przytemperować.
Chociaż nie obraziłbym się, gdyby wśród „obsady” pojawił się odpowiednik Trevora w wydaniu Gen Z. Myślę, że taka hybryda byłaby wręcz upiornie zabawna, prawdopodobnie stałaby się hitem Halloween 2026. Eh, marzenia!
-
Otwartość
Zdaję sobie sprawę, że konsola/PC musi wykazać się tytanicznym wysiłkiem, aby wyrenderować otwarty świat gry w przynajmniej 30*** klatkach na sekundę. Trudno oczekiwać w takiej konfiguracji, aby gra pozwalała na swobodną eksplorację wszystkich budynków.
Jednak to właśnie rozbudowanych wnętrz mi brakuje najbardziej w grach z otwartym światem. To nie jest przytyk w stronę „GTA V”, które jednak wypadało pod tym względem całkiem nieźle. Marzy mi się aby „szóstka” pod tym względem wyprzedziła konkurencję o dwie długości i pozwoliła na swobodnie eksplorowanie ciekawych obiektów - baz wojskowych, kasyn, banków, podziemi, laboratoriów…
-
Personalizacja postaci i sprzętu
Ludzie, którzy pasjonują się „zabawkami” w danym hobby nazywają się czasem gearsluts, co można przetłumaczyć bardzo delikatnie jako „łasy na sprzęt” i tak, wysoki sądzie, przyznaję się – mnie to też dotyczy.
Ogromną frajdę sprawia mi modyfikowanie broni czy ubioru/ekwipunku bohatera. To jeden z istotnych motorów napędowych samego gameplay’u, na dziesiątki godzin wciągały mnie gry o nudnej fabule, ale oferującej obfitość nagród za wykonywane zadania (jak np. Borderlands).
„Piątka” pozwała na to do pewnego stopnia. Gracz miał spory wpływ na wygląd bohatera, ale dotyczyło to jedynie ubrania, nie zaś szpeju jako takiego. Rozumiem uzasadnienie narracyjne, trudno aby Lucia biegała po mieście z uzbrojeniem widocznym z kilometra, niemniej, rozgrywka mogłaby na tym wyraźnie zyskać.
Czemu tak długo, czyli kiedy i na czym będziemy grać?
Końcówka trailera nie pozostawia żadnych wątpliwości, gra ma zadebiutować w 2025 roku. Do tej daty warto podejść z rezerwą, gdyż projekt o takim rozmachu, którego struktura jest niezwykle skomplikowana wymaga czasu – nawet nie na dopracowanie detali, a na doprowadzenie samego rdzenia rozgrywki do ładu i składu. Z drugiej strony, całość jest tworzona już od 2014 roku, istnieje więc szansa że twórcy dotrzymują terminu.
Jeśli jesteś graczem pecetowym, przyjmij proszę chusteczkę i coś słodkiego na otarcie łez. Obecnie nic nie wiadomo o wydaniu gry na komputery osobiste, Rockstar potwierdza jedynie obecność gry na konsolach bieżącej generacji.
Nie jest to nowy motyw, wszak poprzednie części również „rozgrzewały” się na konsolach (same konsole również rozgrzewały), by ostatecznie zagościć i na pecetach. Najprawdopodobniej będzie tak i w przypadku szóstej odsłony. Ale czemu właściwe musi tak być?
Konsole to zamknięty system, PlayStation 5 u Justyny z podwarszawskiej wsi to dokładnie to samo PlayStation co u Kyle’a w gdzieś w Arizonie. Projektowanie gier na takie urządzenia jest zwyczajnie łatwiejsze niż tworzenie ich na pecety, występujące w milionach różnych wariantów.
Musimy zatem uzbroić się w cierpliwość. Niezależnie od tego, czy „GTA 6” spełni nasze oczekiwania, czy nie, możemy być pewni, że temat ten będziesz nas ogrzewał aż do samej premiery.
Oby do 2025!
*For you page, czyli główny feed w aplikacji, po polsku „Dla Ciebie”
**W tym wypadku raczej jest to Floridawoman, ale pamiętajmy, memy o Florydzie występują w formie unisex
***Albo nawet 60, ale na konsolach w przypadku takiej produkcji jest to nierealne
Komentarze (0)