„Nie chcę być ani siłaczką, ani wariatką na barykadzie. Jestem humanistką, bronię człowieczeństwa. A człowieczeństwo zawsze było w Polsce poniewierane w imię wyższych albo zakłamanych wartości” – powiedziała Manuela Gretkowska w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Brzmi to jak jej motto. Na koncie ma ponad dwadzieścia książek, tytuł Polki roku 2007, przez chwilę własną partię polityczną i chętnie wypowiada się przy okazji książkowych premier. Manuela Gretkowska, nazywana literacką skandalistką, ma patent na bycie widzianą i słuchaną.

Manuela Gretkowska – pisarka z innego świata

Zaczęło się pięknie, od debiutu „My zdies' emigranty” w 1991 roku, w którym dwudziestosiedmioletnia Gretkowska ironicznie i dowcipnie opisała doświadczenia młodego pokolenia uciekającego za granicę. Sama po skończeniu filozofii na UJ w Krakowie w 1988 roku wyjechała na dalsze studia do Paryża. Wróciła z książką, która wówczas, na początku polskiej transformacji, była jak z innego świata, bo i z innego świata wróciła sama Gretkowska. I gdy okazało się, że wstęp do powieści napisał w formie listu sam wieszcz, Czesław Miłosz, to było literackie trzęsienie ziemi. Czytelnicy i krytycy byli tak zachwyceni, jak i przerażeni świeżym, nowym językiem, obrazoburczym; pornograficznym ale też żywym, innym. I od tej pory Gretkowska nieustająco pisze. Niektóre tytuły przechodzą w atmosferze skandalu (jak „Tarot paryski” czy „Trans”), bo czytelnicy zapamiętują mocny, erotyczny język. Inne – jak „Polka”, intymny dziennik ciąży i macierzyństwa, zostają wyróżnione, w tym przypadku nominacją literacką do Nagrody Literackiej Nike (2001 rok).

 

Europejka (ebook)

 

Jej książki często ocierają się lub wprost bazują na jej biografii. Tak było z cyklem: „Polka”, „Europejka” i „Obywatelka” oraz z „Transem”. W „Polce” czuć zmianę w pisarstwie Gretkowskiej. Format dziennika sprawia, że czytelnik ma wrażenie przeglądania cudzych intymnych codziennych zapisków. Ale nie ma tu skandalu, obrazy, gorszenia – łatek chętnie przyklejanych pisarce przez prasę – jest za to koncentracja na sobie, na swoim ciele, fizjologii a jednocześnie refleksji nad nadchodzącą zmianą w życiu.

Trzy lata potem Gretkowska wydała „Europejkę”. Także w formie dziennika. I podobnie jak w poprzedniej książce jest tu i życie prywatne, to trywialne i zwykłe, ale i chwile szczerości przetykane komentarzem do mijającej teraźniejszości.

Dopełnieniem serii miała być „Obywatelka” (2008 rok), w której pisarka napisała poniekąd własną wersję biografii Partii Kobiet. I choć zaangażowania społecznego i aktywizmu nie można jej odmówić, to w przeciwieństwie do dwóch poprzednich książek zabieg pod tytułem: „piszę o partii ale tak naprawdę o sobie” stał się nużący.

W 2016 roku pojawiła się czwarta publikacja z serii – „Kosmitka”. To powtórzenie formuły poprzednich dzienników, tyle że jest tu lżej, dowcipniej i całość opiera się na opisach codziennych zmagań z życiem w połączeniu z komentowaniem politycznej i społecznej bieżączki. Ten tytuł przeszedł niemal bez echa.

 

Kosmitka (okładka miękka)

 

Wydaje się, że dla Gretkowskiej jej własne życie jest materiałem, z którego może nieustająco czerpać, zatem w jej bibliografii znajdziemy „Trans”, będący owocem (obok scenariusza do głośnego filmu „Szamanka” z 1996 roku) związku pisarki z reżyserem Andrzejem Żuławskim oraz efekty współpracy literackiej z życiowym partnerem, Piotrem Pietuchą: „Sceny z życia pozamałżeńskiego” i „Miłość klasy średniej”.

Manuela Gretkowska – aktywistka i feministka

W 2006 roku Gretkowska znalazła się na ustach wszystkich z zupełnie innego powodu niż dotychczas. Otóż wydawca miesięcznika „Sukces”, gdzie wówczas publikowała teksty, zdecydował się usunąć jej – nieprzychylny braciom Kaczyńskim – felieton. I usunął go – wycinając ze 100 tysięcy egzemplarzy jedną kartkę nożykiem do papieru. Tak wybrakowany magazyn trafił w ręce czytelników.  Skandal z wyciętym felietonem skutek miał taki, że z redakcji „Sukcesu” odeszła Manuela Gretkowska, a ówczesna redaktor naczelna magazynu Karolina Korwin-Piotrowska, która stanęła w obronie pisarki, straciła pracę.

Rok później, 11 stycznia 2007 roku, orzecznictwem sądu okręgowego w Warszawie zarejestrowano Partię Kobiet. Jej powstanie poprzedził ruch społeczny „Polska jest kobietą”. Na jej czele stanęła Manuela Gretkowska, która tłumacząc swoje zaangażowanie mówiła, że jeśli kobiety chcą decydować o własnym życiu, to muszą iść do polityki, czyli tam, gdzie te decyzje są podejmowane. W rozmowie z Lidią Ostałowską dla „Gazety Wyborczej” Gretkowska tak uzasadniała swoją postawę: „Część Polek to takie piękne półślepe lale a rebours, które dopiero w ciemnościach nocy oczy otwierają i patrząc w sufit, widzą swoje popieprzone związki, swoją beznadziejną sytuację. A rano idą do własnego małego biznesu, w którym są europejskimi prymuskami, czytają gazety kobiece. Jeśli nie wyrwą się z tego marazmu, z pisemek mówiących, jak świat opakować, a nie, co w nim ważne, to nadal będą żyć w getcie. I będą nawet za to chwalone, że takie zaradne. Gdy Szwedka traci pracę, państwo jej pomoże. A my nie mamy nic. Państwa nie ma, plemię nami się nie zaopiekuje, musimy być przedsiębiorcze. Tak to się kręci.” Oficjalnie partia istniała do 2016 roku ale już po wyborach parlamentarnych w 2007 roku przestała mieć duże znaczenie.

Niemniej rok 2007 Gretkowska zakończyła tytułem Polki Roku, przyznanym przez redakcję „Wysokich Obcasów” za to, że „chciała zbawić kobietę polską, choć szybko się okazało, iż ta wcale nie chce być zbawiana; za to, że na moment wznieciła swym pomysłem entuzjazm tysięcy Polek; za to, że chwalebnym wzorem wielu naszych pisarzy widzi rzeczywistość polską ostrzej i mówi o tym precyzyjnie, bez znieczulenia; za to, że 'pisarka skandalistka' zabrzmiało dumnie w nowym, ciekawszym kontekście” – napisano w uzasadnieniu.

Manuela Gretkowska – „Faworyty”

W 2019 roku ukazał się wywiad rzeka, w którym Gretkowską odpytywała Patrycja Pustkowiak, dziennikarka i pisarka z rocznika 1981. Jak przyznaje sama zainteresowana, mogła w tej książce – otwarcie przecież biograficznej – dać znowu upust swoim frustracjom na polską politykę, marazm i niemoc, jakie zdają się pogrążać Polskę i społeczeństwo coraz bardziej. W wywiadzie dla magazynu „Elle” [też przeprowadzonym przez Pustkowiak – przyp. red.] powiedziała: „- Dla mnie feminizm to godność kobiety. Nikt nie chce żyć w poniewierce”. I na koniec dodała: „To nie tak, że kobiety są z Wenus, a faceci z Marsa. Tak naprawdę kobiety są z Ziemi, a mężczyźni z kobiet. Obie strony muszą to kiedyś zaakceptować.”

 

Faworyty (okładka twarda)

 

Ten wątek i wiele innych o tym, jak władza przeplata się z seksem i jak czasem ją wzmacnia, a czasem osłabia, rozwija w „Faworytach”. Tytułowe faworyty a raczej „sułtanki”, jak nazywano je na dworze Stanisława Augusta Poniatowskiego, ostatniego króla Polski to Magdalena Sapieha, Izabela Czartoryska i Elisabeth Lubomirska, trzy kochanki. I choć nie były jedyne, to najbardziej wpłynęły na losy samego władcy.

Ta pierwsza urodziła mu dziecko i chciała wziąć z nim ślub. Drugą podsunął w ramach dyplomatycznych rozgrywek ambasadorowi Katarzyny Wielkiej w Warszawie, Nikołajowi Repninowi – skutecznie. A ta trzecia próbowała odsunąć go od, i tak pozornej, władzy. Gretkowska pokazuje w książce, jak kobiety – oficjalnie bez uprawnień i jakiejkolwiek władzy, próbowały na różne sposoby wymusić na innych swoją wolę. I często im się to udawało. Jak powiedziała pisarka w wywiadzie z Dorotą Wodecką dla „Gazety Wyborczej”: „Nie były pudrowanymi cnotą aniołkami z portretów – bywały furiatkami, perfidnymi mścicielkami własnych krzywd, ale miały też polityczne ambicje. Realizując je, posługiwały się seksem, zdradą, intrygą. Walczyły jak faceci o wpływy. Posuwały się do okrucieństw, nie zważając na pokrewieństwo czy przyjaźń. Nie była to walka buldogów pod dywanem, raczej walka pudlic pod kołdrą królewską, nieraz w perwersyjnym trójkącie.”

Seks jest tu nie tylko wszechobecny i w różnych konfiguracjach – co akurat typowe dla „etatowej skandalistki”, jak lubią nazywać Manuelę Gretkowską media prawicowe – to jest oczywistym narzędziem władzy, bo przy okazji seksu, rozmowy o nim czy umawiania się na niego, można wiele się dowiedzieć, załatwić czy też wymusić. Reszta to historia, choć w przypadku „Faworyt” na pewno nie podręcznikowa, bo pisarka znana jest z tego, że przy każdej okazji niezmiennie krytykuje polskie kołtuństwo, dulszczyznę i hipokryzję. Lektura obowiązkowa.

Więcej artykułów o ksiażkach znajdziecie w naszej Pasji Czytam.