Autorka: Katarzyna Kazimierowska

Ile potrzeba napisać książek o Holokauście, do ilu ocalonych dotrzeć, by w końcu skierować dyktafon w swoją stronę? „Porzucenie” to piąta książką Elisabeth Åsbrink, ale pierwsza, w której pisarka zdecydowała się opowiedzieć o swojej rodzinie. Trudno zaklasyfikować tę lekturę – nie jest to autobiografia, reportaż historyczny ani powieść czy esej. Jednak zawiera w sobie elementy każdego z tych gatunków. Z kart tej przejmującej książki, na język polski przełożonej przez Natalię Kołaczek, wyłania się opowieść o trzech pokoleniach żydowskiej rodziny, których życie naznaczyło żydowskie pochodzenie. Co to ma wspólnego ze szwedzką pisarką, której rodzina została zamordowana w Holocauście?

 

Over given Heten, Porzucenie

 

„Tylko nikomu nie mów, że jesteś Żydówką”

Kilka lat temu w rozmowie (na potrzeby wywiadu do magazynu „Zwierciadło”) Åsbrink powiedziała:

„Zawsze chciałam być jak Agnetha z zespołu Abba, wysoką blondynką, a nie byłam (śmiech). W dodatku do 14 roku życia odsuwałam od siebie myśl, że jestem żydówką. Nie chciałam nią być, nie chciałam dźwigać tego ciężaru. Dopiero kiedy skończyłam 14 lat zrozumiałam, że to moje dziedzictwo i muszę wziąć za nie odpowiedzialność. Bo moja rodzina zginęła w Holocauście”.

Temat żydowskiego pochodzenia naznaczył pisanie Szwedki, chociaż wcale tego nie chciała. Najpierw był „Czuły punkt” – debiut, w którym Åsbrink opowiedziała o tym, że faszyzm i jego zwolennicy we współczesnej Szwecji mają się całkiem dobrze. W 2012 r. ukazała się jej sztuka zatytułowana „RÄLS”, w której zawarła wspomnienia żydowskich dzieci, wysłanych podczas II wojny światowej do Szwecji, by ocalić je przed Zagładą.

Wydany rok później reportaż literacki „W lesie wiedeńskim wciąż szumią drzewa” przedstawiał historię trzynastoletniego Ottona uratowanego z Holocaustu. Stanowił kontynuację sztuki i odbił się szerokim echem w Europie. Åsbrink otrzymała za niego prestiżową Nagrodę Augusta oraz Nagrodę im. Kapuścińskiego. Nie była gotowa na tę książkę, bo – jak przyznawała – bała się tematu związanego z rodzinnym tabu.

Potem poszła krok dalej. W „1947. Świat zaczyna się teraz” opisała losy swojego ojca, węgierskiego żyda. A chwilę potem w „Made in Sweden. 60 słów, które stworzyły naród” zmierzyła się z historią i znaczeniem stojącymi za takimi pojęciami jak szwedzkość, Ikea, most nad Sundem czy lagom. W końcu przyszedł czas na „Porzucenie”. Tu pisarka skierowała światło reflektora na siebie i swoją rodzinę, zaczynając od dziadka ze strony matki. Tej matki, która przez lata upominała ją, żeby nikomu nie mówiła, że jest Żydówką. Ale po kolei.

Dwa miliony nadmiaru

Najpierw mamy dwudziestodziewięcioletnią Ritę, której rodzina wyemigrowała z Niemiec do Londynu. Jest rok 1928. Wielka Brytania cierpi na nadmiar kobiet, a konkretnie dwa miliony nadmiaru brytyjskich obywatelek. Gdy rozważane są różne opcje, co z tymi dwoma milionami zrobić (czy mają pracować jak mężczyźni czy wysłać je do kolonii brytyjskich), Rita martwi się, że grozi jej los starej panny. Niespodziewanie kobieta zakochuje się ze wzajemnością w mężczyźnie o oliwkowej cerze.

Wybrankiem jest Vidal Coenca. Dziewczyna szybko zachodzi w ciążę. Vidal kupuje jej dom na przedmieściach i odwiedza w weekendy. Wszyscy z otoczenia wiedzą, że są szczęśliwą rodziną, ale nie mają o tym pojęcia rodzice Vidala. Matka mężczyzny nigdy nie dowie się o związku syna. Dopiero po jej śmierci, 21 lat później, Vidal i Rita wezmą szybki ślub. Jednak po latach życia w ukryciu, które narosło tyloma niedopowiedzeniami, pretensjami, żalem i samotnością, papierek z urzędu stanu cywilnego nic już nie znaczy.

Żydzi nie szukają kłopotów

Lata 30. w Anglii to – choć trudno w to uwierzyć – czas bojówek nazistowskich i antysemickich haseł, wypisywanych na murach oraz wygłaszanych publicznie. Rita, córka Sally, wychowała się właściwie bez ojca, którego nazywała znajomym mamy wpadającym w weekendy. Na jego pomoc będzie liczyć tylko raz – gdy zostanie upokorzona w szkole. Wtedy usłyszy:

„Nie rozwiązujemy problemów przez stwarzanie nowych. Żydzi nie szukają kłopotów”.

Wkrótce Sally odsunie się od rodziny, uciekając od ojca i żydowskich korzeni. Wyjedzie do Szwecji i zwiąże się z Węgrem, który –  czy czujecie oddech historii? – cudem uniknął śmierci jako Żyd. Ten sam człowiek porzuci Sally, jak kiedyś jej własny ojciec, na którego nigdy nie mogła liczyć.

Szukanie siebie samej w strumieniu zmarłych

Trzecie pokolenie reprezentuje Katherine, alter ego Elisabeth Katherine Åsbrink. Poznajemy ją jako K. utrzymującą swoją matkę Sally. Każdy dzień to dla dziewczynki walka o przetrwanie, o dobry humor matki, o jej spokojny sen. Mała K. jest w potrzasku – uwięziona między pogrążoną w depresji matką a chęcią kontaktu z ojcem.

W późniejszych latach bohaterka już jako Katherine zada sobie pytanie o fatum ciążące nad jej rodziną, a może nad wszystkimi żydowskimi rodzinami. Co stoi w cieniu współczesności, niewidzialne ale namacalne? Kobieta, wojowniczka o prawdę i pamięć, spróbuje odpowiedzieć na to pytanie. Tę walkę autorka skomentuje następująco:

„Co za kpina, co za niedorzeczna pycha! Słyszeliście opowieść o najbardziej zuchwałej armii świata? Składa się z jednej kobiety, a jej bronią jest odłamek otchłani. A jej strategią, jej manewrami, jej sztuką walki? Szukanie siebie samej w strumieniu zmarłych (…) Tytułuje się Walczącą  o utracone wspomnienia. Jej najbardziej druzgocące porażki, bitwy o Czas teraźniejszy, Czas przeszły i Czas przyszły raczej nie przejdą do historii”.

Tożsamość zbudowana na płytach nagrobnych

Katherine wyrusza w podróż do greckich Salonik. To miasto, gdzie jej dziadek Vidal Coenca się urodził i skąd wyemigrował wraz z rodziną na chwilę przed kolejną falą prześladowań. Powielił w ten sposób los przodków – tułaczy los żydów sefardyjskich, nigdzie niechcianych, przeganianych z jednego kąta Europy w drugi. Saloniki, które w nowo powstałym Imperium Otomańskim miały stać się metropolią świata – otwartą, tolerancyjną, hojną dla przybyszów – zamieniły się w miasto zdolne w okamgnieniu zapomnieć swoją historię. Odwróciły się od niej chwilę po jej zbezczeszczeniu.

W najbardziej poruszających fragmentach książki Katherine-Walcząca odnajduje ślady obecności przodków na każdym kroku. Macew z wielkiego żydowskiego cmentarza, została użyta do budowy ulicy, budynków, a nawet posadzki w podziemiach kościoła. Saloniki przestały być miastem żydowskim, ale swoją nową tożsamość zbudowały na żydowskich płytach nagrobnych! Åsbrink pisze:

„Każda płyta nagrobna, którą odwrócono do dołu tak, by nazwiska zmarłych dało się odczytać tylko z podziemi. Każde porzucenie. Całe porzucenie. Wszystko mieści się w złamanym sercu”.

 

Elisabeth Asprink

Elisabeth Åsbrink, fot.: Eva Tedesjo.

 

Złamana tożsamość, złamane serce

Trudno mi nie odnieść wrażenia, że gniew, którym kieruje się bohaterka  „Porzucenia” to gniew, który Åsbrink nosi w sobie od dawna. We wspomnianym wywiadzie dla „Zwierciadła” mówiła:

„(...) w centrum Sztokholmu jakaś kobieta wdała się w rozmowę z grupą rozdającą ulotki z nazistowską treścią. Zauważyłam, że jeden z nich nagrywa ją z ukrycia w celach propagandowych. Pomyślałam, że muszę ją chronić, więc zaczęłam filmować jego. Pomyślałam, że tacy ludzie jak oni zamordowali moich przodków, trzy osoby z mojej rodziny zostały zagazowane w Auschwitz. Dlatego nie pozwolę się zastraszać, nie pozwolę im niszczyć mojego życia i psuć społeczeństwa.

(...) I chociaż sama bardzo się boję, to jestem też strasznie wkurzona”.

Może to ten gniew jest siłą napędową, która sprawia, że w swoich książkach Åsbrink cały czas mierzy się z przeszłością i tożsamością, nie pozwalając sobie na proste odpowiedzi. Lagom nie jest milutkie i kolorowe, Ikea to nie tylko tanie dobre meble, a most nad Sundem to nie tylko tytuł serialu kryminalnego. Każde słowo ma swoją historię, za każdym zwrotem kryje się konkretne znaczenie i intencja. Dopóki ich nie odkryjemy, nie poznamy naszego kraju ani natury społeczeństwa, w jakim żyjemy. Nie dotrzemy także do siebie samych. Nie będziemy potrafili się odnieść do rzeczywistości, bo nie zrozumiemy jej kontekstu.

Wyobrażam sobie, że Elisabeth Åsbrink nie jest lekko. Bezpardonowo obnaża prawdę, choć czyni to ze złamanym sercem.

W ramach Wirtualnych Targów Książki odbyło się spotkanie online z Elisabeth Asbrink. Zapis wydarzenia znajdziecie na oficjalnym facebookowym fanpage'u Empiku, klikając w grafikę poniżej.

Spotkanie z Asprink

Więcej recenzji znajdziesz w pasji Czytam.