Arctic Monkeys to ciekawy przypadek zespołu, którego twórczość stanowi most między największymi klasykami wyspiarskiego rocka, a karierą nowoczesnej kapeli, czerpiącej z wielu gatunków i zakamarków kultury. Dziś doskonale łączą klimat kumpli z Sheffield z muzyczną dojrzałością. Przy okazji premiery krążka „The Car” śledzimy zmiany w muzyce Arctic Monkeys.

Gwiazdy internetu

Początki działalności Arctic Monkeys przypominają m.in. historię zespołu Kasabian, gdyż muzycy obu grup, zaczynali jako paczka kumpli z jednego miasta, która marzyła o rockowej karierze. Jednocześnie losy Aleksa Turnera i spółki potoczyły się innym torem i spora w tym zasługa internetu.

Chociaż dziś nie brakuje gwiazd, które zaczynały, publikując kawałki na YouTube, to na początku XXI wieku udostępnianie swojej muzyki w sieci było rzadkością. Arctic Monkeys zdecydowali jednak, że swój pierwszy materiał wrzucą do sieci i pozwolą bezpłatnie pobierać go wszystkim chętnym. Zainteresowanie szybko przerosło ich oczekiwania, a o kwartecie z Sheffield zrobiło się głośno w mainstreamowych mediach.

Rozgłos zaowocował propozycją z wytwórni płytowej, a konkretnie od Laurence’a Bella z Domino. Muzycy szybko znaleźli wspólny język, a wytwórnia nie ograniczała ich wizji twórczych. Efektem tej współpracy był debiutancki album „Whatever People Say I Am, That’s What I’m Not” wydany w 2006 roku. O Arctic Monkeys ponownie zrobiło się głośno, ponieważ krążek sprzedawał się w błyskawicznym tempie. W pierwszym tygodniu po premierze ze sklepów zniknęło ponad 360 000 egzemplarzy!

 

Whatever People Say I Am That's What I'm Not Arctic Monkeys

 

Na „Whatever People Say I Am, That’s What I’m Not” usłyszeliśmy mocno garażowe, momentami wręcz punkowe granie. Alex Turner był głośny, śpiewał szybko i surowo. Singlem „I Bet You Look Good on the Dancefloor” zachwycano się nie tylko w Wielkiej Brytanii. Album zaliczył znakomitą premierę także w USA, a muzyków szybko zaczęto porównywać do The Strokes i Oasis.

Arctic Monkeys i britpop

Pomiędzy dwoma pierwszymi studyjnymi albumami Arctic Monkeys opublikowali ponadto EP-kę „Who the fuck are Arctic Monkeys?”, co zostało odebrane jako próbę wyciśnięcia jak największych benefitów z udanego debiutu. Członkowie kapeli uzasadniali jednak minialbum drzemiącymi w nich pokładami kreatywności, którym dali ujście w nowym materiale. EP-ka okazała się ostatnim dziełem, w którym brał udział basista Andy Nicholson, którego zastąpił Nick O’Malley.

 

Who The Fuck Are Arctic Monkeys? Arctic Monkeys

 

W kwietniu 2007 roku zespół wydał „Favourite Worst Nightmare” z mocnym singlem „Brainstorm”, który otwierał tracklistę. Po przesłuchaniu kolejnych kawałków okazało się jednak, że na płycie nie brakuje również bardziej popowych utworów, jak chociażby „Fluorescent Adolescent”. Turner i spółka zaprezentowali singiel po raz pierwszy w telewizyjnym show, w którym muzycy przebrali się za clownów. Na listach przebojów wysokie miejsce zajmował również stosunkowo delikatny kawałek „505”. Nowy image przypadł do gustu szerokiej publiczności.

 

Favourite Worst Nightmare Arctic Monkeys

 

Wpływ na bardziej britpopowy styl kapeli miała współpraca z Jamesem Fordem. Producent znany z nagrywania z takimi bandami jak Foals, Florence and the Machine, Depeche Mode, Haim, Gorillaz i Kylie Minogue, otworzył przed Arctic Monkeys nowe drzwi. Kiedy jednak wydawało się, że zespół wyraźnie skomercjalizuje swoją muzykę pod dyktando dominującego popu, trzecia płyta przyniosła kolejną metamorfozę. Za produkcję krążka „Humbug” również odpowiedzialny był Ford, jednak styl, jaki znajdziemy na tym albumie to w dużym stopniu kompromis między rockiem a popem.

 

Humbug Arctic Monkeys

 

Efekt był nadspodziewanie dobry, a muzyków chwalono za artystyczną asertywność. „Humbug” pokazał również większą dojrzałość Turnera zarówno jako autora tekstów, jak i wokalisty. Technika śpiewu jest zdecydowanie bardziej dopracowana, a tematyka nie ogranicza się już do imprez i historii o kolejnych miłostkach. Płyta nie okazała się zatem tytułowym humbugiem, a raczej ważnym etapem w karierze Arctic Monkeys.

Po „Humbugu” zespół wydał „Suck It and See”, który z dzisiejszej perspektywy określa się jako jeden z najmniej udanych projektów Arctic Monkeys. Twórcy po raz kolejny puścili wodze fantazji, czego efektem było kilka mocno eksperymentalnych utworów. Za podsumowanie komercyjnego sukcesu „Suck It and See” wystarczy fakt, że ten album w dyskografii Arctic Monkeys jako jedyny osiągnął jedynie status złotej płyty, podczas gdy pozostałe pokrywały się platyną.

 

Suck It And See Arctic Monkeys

 

Ten album z „Do I Wanna Know?”

W 2013 roku Arctic Monkeys wydali swój piąty studyjny album, który okazał się kolejną muzyczną metamorfozą. Zespół gwałtownie skręcił w stronę psychodelicznego rocka, co było dość ryzykownym krokiem. Ten jednak okazał się strzałem w dziesiątkę. „AM” podbił listy sprzedaży w wielu krajach na całym świecie, a singiel „Do I Wanna Know?” stał się z marszu najbardziej rozpoznawalnym utworem kapeli, chociaż muzycznie reprezentuje styl zawarty jedynie na „AM”.

Skąd tak duży sukces? Z pewnością gitarowe akordy i perkusyjny rytm, momentami bardzo podobne do tych znanych z innych utworów, okazały się znakomitym połączeniem z wokalem Turnera. Nieco bardziej mroczny wizerunek przypadł do gustu słuchaczom, a spójność melodyjna krążka tylko pomogła w pozytywnym odbiorze.

 

AM Arctic Monkeys

 

Poważne Arktyczne Małpy

Na fali popularności „AM” kapela z Sheffield ruszyła w długą trasę i nie skupiała się na pracy nad nowym materiałem. Dlatego na kolejny album przyszło fanom czekać długie pięć lat. Dopiero w 2018 roku Arctic Monkeys nagrali „Tranquility Base Hotel & Casino” i, co wiernych słuchaczy nie mogło już dziwić, ponownie obrali nowy kurs. Zdecydowanie zwolnili tempo i postawili na klasyczne brzmienia. Chociaż na trackliście znalazły się takie tytuły jak „Science Fiction”, styl Arctic Monkeys przypominał bardziej piosenki sprzed kilku dekad. „Tranquility Base Hotel & Casino” krytycy określili mianem salonowego popu (lounge pop), który inspirował się muzyką lat 50. i 60. Styl bardziej przypominał jazz i blues niż rock i pop.

 

Tranquility Base Hotel & Casino Arctic Monkeys

 

O dziwo bez większych rewolucji zapowiada się album „The Car” – siódme studyjne dzieło Arctic Monkeys. Mimo że w wywiadzie przed koncertem w Brukseli Matt Helders i Alex Turner przekonywali, że „The Car” to kolejny krok w muzycznym rozwoju, pierwsze wrażenia mogą być zbliżone do tych towarzyszących nam podczas wcześniejszych premier. Płytę promują single „Body Paint” oraz „There'd Better Be a Mirrorball”, którym brzmieniowo najbliżej do klasycznego indie rocka. Zwłaszcza w klipie do tego drugiego utworu, Alex Turner przypomina raczej Boba Dylana niż młodą gwiazdę rocka. Wokalista i autor tekstów wyraźnie spoważniał i taka wydaje się być najnowsza płyta Arctic Monkeys.

 

The Car Arctic Monkeys

 

Nie znamy jeszcze pełnego materiału, ale przesłuchawszy pierwsze piosenki można odnieść wrażenie, że po pierwszych dokonaniach zespołu pozostała już tylko niezbyt poważna nazwa. Czy jednak tak będzie brzmieć cały album, przekonamy się już 21 października.

Z niecierpliwością czekamy na całą płytę, a po więcej muzycznych historii i wydawniczych newsów zapraszamy do sekcji Słucham.