Wydaje się, że o Stanisławie Lemie i wokół Lema napisano i powiedziano już wszystko. Że mamy na jego temat wyrobione zdanie. A jednak nie. W wydanej w 2016 roku książce „Zagłada i gwiazdy. Przeszłość w prozie Stanisława Lema” Agnieszka Gajewska, redaktorka naukowa w Instytucie Filologii Polskiej UAM w Poznaniu dowodziła, na podstawie dokładnej kwerendy i archiwów, że charakterystyczne dla twórczości Lema wątki zagłady cywilizacji, ukrywania się, zmiany tożsamości etc. nie wzięły się znikąd, ale mają związek z piekłem, jakie pisarz przeżył w okupowanym najpierw przez armię hitlerowską, a potem sowiecką, rodzinnym Lwowie. Jego wojenne losy i fakt, że jedynie przypadkiem kilka razy uniknął śmierci, naznaczyło żydowskie pochodzenie, które już w powojennej Polsce na wszelkie sposoby starał się ukryć.

W wydanej 10 listopada 2021 biografii pt. „Stanisław Lem. Wypędzony z wysokiego zamku” Gajewska raz jeszcze zebrała materiały źródłowe, sięgnęła po korespondencję pisarza i pamiętniki jego przyjaciół, by zbudować najdokładniejszy jak dotąd obraz życia jednego z najpoczytniejszych autorów okresu PRL-u. Świadomie piszę PRL-u, bo jak napisał Wojciech Orliński, lemolog i autor wydanej w tym roku książki „Lem w PRL-u, czyli nieco prawdy w zwiększonej objętości”, choć pisarz urodził się w 1921 roku, a zmarł w 2006, to czas jego debiutu i największej pisarskiej płodności przypada właśnie na okres, który Lema stworzył, czyli czas reżimu, kłamstw, niedomówień, inwigilacji i szpiegostwa. Gajewska także przyznaje, że jego najpoczytniejsze i najpopularniejsze dzieła powstały do 1968 roku.

Wypędzony z wysokiego zamku Lem biografia

Czytając Lema

Bardzo poruszająca jest biografia „Wypędzony z wysokiego zamku”. Badaczka życia Lema z jednej strony pragnie odkryć tajemnice i fortele, jakie przed rozmówcami szyfrował i budował pisarz, a z drugiej ma poczucie, że odsłania prawdy, które autor do końca chciał zachować dla siebie.

„Dyskrecja to trudny przeciwnik dla biografki. Jest jeszcze drugi, trudniejszy: zatarcie przez Lema śladów swojego żydowskiego pochodzenia i milczenie o rodzinie zakorzenionej w polskości, a jednocześnie związanej z ruchem syjonistycznym”.

Tymczasem Stanisław Lem ani w wywiadzie-rzece, którego udzielił Stanisławowi Beresiowi, ani w swojej autobiograficznej powieści „Wysoki zamek”, gdzie między innymi pisze o magicznym dzieciństwie w idealizowanym przez niego przedwojennym Lwowie, nie zbliżył się nawet do ujawnienia swojego pochodzenia. Robił to w swoich książkach. Jego dzieciństwo bezpowrotnie zakończyły, a młodość zniszczyły okupacje: najpierw niemiecka (w 1939 roku Lem skończył 18 lat), a potem sowiecka. Te wydarzenia położyły się cieniem na życiu pisarza, a demony, które potem go nawiedzały, lokował w kolejnych powieściach, od „Wysokiego zamku”, aż po „Głos Pana”.

Gajewska wskazuje też na paradoksy, jakimi wypełnione było życie pisarza. To w Niemczech i w ZSRR, krajach byłych okupantów, jego twórczość cieszyła się największą popularnością i chwałą, a on uchodził za największy autorytet z dziedziny science-fiction. Zresztą paradoksy to stały element życia Lema. Przecież właśnie do Austrii, z jej neofaszystowskim klimatem lat 80., przeniósł się razem z żoną i synem zaraz po stanie wojennym w Polsce i został na sześć lat, by wrócić tuż przed zmianą ustroju. Podobnie rzecz ma się z jego twórczością. Zaczął wydawać niemal hurtem powieści science-fiction, bo przynosiły mu godne dochody i stabilizację, ale przez całe swoje twórcze życie chciał parać się tematami naukowymi, podkreślając słowo „science” w nazwie gatunku literackiego i kierując cały czas swoje zainteresowania w stronę filozofii i futurologii.


Zainteresował cię temat? Sprawdź inne artykuły z działu Czytam:


Momenty, które ukształtowały Lema

Jest kilka momentów przełomowych, o których opowiada Gajewska w biografii, ale niewątpliwie tym, który ukształtował Lema i sprawił, że ten wyparł się części swojej tożsamości jest okupacja niemiecka. Gdy 30 czerwca 1941 roku oddziały niemieckie wkroczyły do Lwowa, jak czytamy w „Wypędzonym z wysokiego zamku”:

„Od tego momentu Lem, rozpieszczony przez rodziców jedynak, doświadczał przemocy fizycznej, stracił prawie całą rodzinę, rozpoczął tułaczkę po obcych domach, włożył na ramię stygmatyzującą gwiazdę Dawida i zaczął nosić przy sobie śmiertelną dawkę trucizny”.

Sam powrócił do tego w swojej opublikowanej nomen omen w 1968 roku powieści „Głos Pana” czyniąc głównego bohatera Rappaporta swoim alter ego. Przez pewien czas, gdy oddziały niemieckie wkroczyły do miasta, pracował w piwnicy więzienia należącego wcześniej do NKWD, gdzie kazano mu wyciągać rozkładające się zwłoki zamordowanych. Prawdopodobnie, jak podaje biografka, dlatego przeżył – smród rozkładających się ciał był tak silny, że Niemcy nie zapuszczali się w te rejony. Podczas okupacji Lem zdecydował się na ucieczkę z getta, a potem tułał się po kolejnych kryjówkach, byle przeżyć. Tym trudniej wyobrazić sobie niepokój, jaki musiał nim targać, gdy przyszedł rok 1968, który obok strajków i zamieszek studenckich – podczas takich wydarzeń w marcu musiał zawieźć rodzącą żonę do szpitala – przyniósł silną propagandę antysemicką. W wyniku nagonki ówczesnego rządu tysiące osób zostało zmuszonych do opuszczenia kraju. Dopiero w wywiadzie rzece udzielonemu Stanisławowi Beresiowi wiele lat potem Lem zdobył się na komentarz, mówiąc, że „Łagodne narody nie urządzają Żydom Jedwabnego”.

Jednocześnie Gajewska przyznaje, że w tym czasie bezpieka ujawniała pochodzenie wielu osób ze świata kultury i najprawdopodobniej mogli to samo zrobić z Lemem. Ale ten był hołubionym i cennym pisarzem, który długo nie zdecydował się na otwartą krytykę systemu. Może właśnie dlatego wyjeżdżał na zagraniczne wakacje, otrzymywał od Gomułki i Geremka listy z gratulacjami, stać go było na samochody i nie odbierano mu paszportu.

W biografii Gajewskiej silnie wybrzmiewa to jakim zapalonym korespondentem listowym był Lem. Obok licznych pism urzędowych i służbowych pisał długie listy do swoich przyjaciół, w których zdawał relacje ze swojego życia. Wśród nich była Ewa Lipska, Jan Błoński, Sławomir Mrożek i Jan Józef Szczepański, wieloletni kompani, których trzymał zawsze blisko siebie. Prowadził także ciekawą, często polemiczną korespondencję z Ursulą le Guin. Z wiekiem on sam stawał się coraz bardziej stanowczy i nieustępliwy w swoich poglądach, i choć nie zniechęcał przez do siebie przyjaciół, to także jego syn, Tomasz, przyznawał w wywiadach po śmierci ojca, że w jesieni życia ojciec przyjmował często postawę despoty. W tym samymczasie poważny dla pisarza cios przyszedł nieoczekiwanie ze strony serdecznego przyjaciela. Virgilijus Čepaitis, polityk, wydawca i tłumacz, któremu Lem w listach miał zwyczaj się zwierzać, po latach okazał się szpiegiem, a wkrótce potem udowodniono mu współpracę z KGB. Mimo to Lem wciąż go do siebie zapraszał, choć podobno nie poruszali tematu agentury.

Lata 90. przyniosły Lemowi ogromną popularność, nowe, młode pokolenie zaczęło czytać i zachwycać się jego powieściami. Do domu na podkrakowskich Klinach zaczęły przychodzić listy od wielbicieli, a nawet prośby o zdjęcia pisarza. Ten notował w listach: „Odpisuję, że nie mam żadnych kolorowych zdjęć. Ostatecznie nie jestem Sophią Loren”.

lem w prlu

Lem i historia XX wieku

Kapitalnie czyta się biografię Gajewskiej w połączeniu z książką Wojciecha Orlińskiego „Lem w PRL-u”, która zawiera wspomniane listy od i do pisarza, pogrupowane tematycznie. Tam, gdzie Gajewska pokrótce przedstawia perypetie Lema z przemysłem filmowym czy problemy z kolejnymi samochodami, Orliński czyni z tych wątków całe rozdziały, wypełnione szczegółową korespondencją niestrudzonego pisarza, która sama w sobie czasem jest kawałkiem dobrej literatury. Zwłaszcza opowieści o perypetiach samochodowych, które pisarz uwielbiał. Życiorys Lema pokazuje całą złożoność losu kogoś, kto przeżył niemal cały wiek XX, z jego wojnami, reżimem w komunistycznej Polsce i światem przeciętym żelazną kurtyną. Ktoś, kto jak jego literaccy bohaterowie, zakłada maski, buduje fortele, nie ujawnia swojej tożsamości i musi lawirować w niesprzyjającej rzeczywistości. Jego bohaterowie symbolizują złożoność historii XX wieku, w której przyszło pisarzowi żyć. Jednocześnie ta złożoność, która wciąż przez wielu próbuje być zamieniana na świat tylko w dwóch uproszczonych barwach, to także znak naszych czasów.

Lem zdawał się prognozować przyszłość i szło mu to nadzwyczaj dobrze. Nie tylko trafnie odgadywał kierunek rozwoju technologii, ale także świetnie czytał ludzką naturę. W swoich powieściach science fiction wymyślał co i rusz alternatywne światy. Gdyby zastanowić się nad alternatywną rzeczywistością dla niego samego, na co pokusił się Wojciech Orliński w artykule „Stanisław Lem. Czego o nim nie wiesz”, wówczas możemy pofantazjować, że druga wojna światowa się nie wydarzyła, a Lem skończył studia na Politechnice Lwowskiej. Może nigdy nie ruszyłby się z ukochanego miasta i nie napisał ani jednej książki. Może zostałby naukowcem, lekarzem, filozofem – ale nie pisarzem. A my bylibyśmy ubożsi o mnogość światów, jakie nam podarował.

„Był przepracowany, ponieważ wierzył, że jego twórczość może coś zmienić, wpłynąć na bieg wydarzeń lub na sposób myślenia poszczególnych osób. Skala popularności prozy Lema przerosła jego oczekiwania. Do setnej rocznicy jego urodzin ukazały się czterdzieści dwa miliony jego książek.” – pisze Gajewska

Dziś trudno sobie wyobrazić polską literaturę bez Lema. Zwłaszcza gdy znamy już dokładnie życiorys pisarza, niejednoznaczny, nieoczywisty, gdy znamy dramat człowieka, który przeszedł piekło i postanowił nigdy o nim wprost nie opowiedzieć. Biografia Lema jest na nasze czasy, dobrze, żeby sięgnęli po nią naprawdę wszyscy.

Więcej tekstów znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam.

Zdjęcie okładkowe: tło: shutterstock.com