Autorka: Katarzyna Kowalewska

Urodzony w 1992 roku Francuz ma niezwykły dar klarownego wyrażania myśli i łączenia indywidualnej, autobiograficznej perspektywy z ważnymi wątkami socjologicznymi. Tak było w poruszającym debiucie „Koniec z Eddym” oraz we wstrząsającej „Historii przemocy”. Tak dzieje się w jego nowej książce „Kto zabił mojego ojca”, łączącej poetyckość z dosłownością, gdzie zabiegi estetyzujące raczej podkreślają szczerość niż maskują autokreację.

„Masz zaledwie pięćdziesiąt lat. Należysz do tej kategorii istot, które polityka skazuje na przedwczesną śmierć” – odnotowuje Édouard Louis. Pisze, jak zwykle, w pierwszej osobie, ale tym razem – zwracając się do ojca, co daje wrażenie intymnego wyznania.

Wiele w tym „liście” czułości, miłości i wybaczenia, chociaż nie określiłabym jej jako ckliwej. To proza mocna, zwarta, zaangażowana, wręcz – dydaktyczna, poprowadzona bardzo świadomie od intymnego wyznania o pojednaniu z ojcem do politycznego manifestu-oskarżenia.

 

Kto zabił mojego ojca

 

Utrwalić nazwiska zbrodniarzy

Pisarz wymienia nazwiska konkretnych francuskich polityków – wśród nich: Macron, Hollande, Valls, Édouard Louis Khomri, Hirsch, Sarkozy, Bertrand, Chirac – nazywa ich zbrodniarzami, którzy zniszczyli życie jego ojca, a w domyśle – tysiące nieuprzywilejowanych żyć obywateli Francji. Przez swój elitaryzm, obojętność na cierpienie, zupełną nieznajomość egzystencji osób ubogich. Przez „reformy”, decyzje polityczne realnie i diametralnie wpływające na codzienność osób ledwo wiążących koniec z końcem. Powstała opowieść bardzo konkretna, a jednocześnie bardzo uniwersalna i aktualna w swoim przesłaniu. Po przeczytaniu tej cienkiej epistolograficznej broszury najchętniej cytowałabym co drugi akapit, podkreślając jego celność:

„ludzie należący do klasy uprzywilejowanej mogą się skarżyć na prawicowy albo lewicowy rząd, ale żaden rząd nie przysparza im nigdy problemów trawiennych, nigdy nie rujnuje im kręgosłupa, nigdy nie jest również dla nich powodem wyjazdu nad morze. W ich życiu polityka nie zmienia niczego lub zmienia niewiele. Co też jest dziwne, ponieważ to oni ją uprawiają, tymczasem nie ma ona prawie żadnego wpływu na ich życie. Dla klasy uprzywilejowanej polityka najczęściej jest kwestią estetyczną: sposobem myślenia, sposobem postrzegania świata, sposobem budowania własnej osobowości. Dla nas była kwestią przeżycia – opowiada EL, łącząc swoje obecne doświadczenie uprzywilejowanego z pamięcią o trudnym dzieciństwie.

Powtarzajmy, krzycząc

Tytuł nie kończy się pytaniem – co jeszcze podkreśla siłę zarzutu przeciw politykom, którzy podejmując abstrakcyjne dla siebie decyzje determinują życie jednostek. Niby jest to jasne i powszechnie wiadome – ale  przecież „Czy nie powinno się tego powtarzać tak długo, aż w końcu nas usłyszą”, „żeby ich zmusić do słuchania”, a nawet „Czy nie powinno się krzyczeć?”. Owszem, powinno, a gdy ma się taki talent do krzyczenia jak Édouard Louis i tak zasięg odbiorców, może nawet trzeba. A w odpowiedzi na zarzut „proza zaangażowana trafia do tych już zaangażowanych i przekonanych”, warto przywołać ostatnie akapity książki, opisujące rozmowę pisarza z ojcem o polityce:

„Ty, który przez całe życie powtarzałeś, że problemom Francji winni są cudzoziemcy i homoseksualiści, teraz krytykujesz we Francji rasizm, chcesz, żebym ci opowiedział o mężczyźnie, którego kocham. Kupujesz moje książki, obdarowujesz nimi znajomych. […] [Mówisz:] „przydałaby się tutaj jakaś mała rewolucja”.

Może właśnie to poczucie zyskania akceptacji pozwoliło Édouardowi Louisowi przyjąć perspektywę inną niż tą, którą poznaliśmy w „Końcu z Eddym”, bardziej wyrozumiałą i empatyczną, a jednocześnie badawczą – syn analizuje, jak sposób wychowania oraz środowisko zdefiniowały osobowość jego ojca.

„Byłeś ofiarą przemocy – zarówno tej, którą stosowałeś, jak i tej, której sam doświadczałeś” – pisze, a w innym momencie wyjaśnia: „budowanie męskości według tego [homofobicznego, rasistowskiego, podważającego autorytety i instytucję oświaty] schematu myślowego oznaczało rezygnację z innego życia, innej przyszłości, innego miejsca w społeczeństwie, z tego, co umożliwiłaby nauka. Męskość skazała cię na biedę, na brak pieniędzy. Nienawiść do homoseksualizmu = bieda” – pisze autor-socjolog, który wyrwał się ze swojego środowiska i ukończył studia socjologiczne w Paryżu. 

Édouard Louis ma na swoim koncie kolejną ważną, mądrą książkę. Czy zmieni ona świat? Sama w sobie raczej nie, ale stanowi jeden z dobitniejszych i bardziej poruszających głosów w chórze powtarzającym tezy, które powinny być komunikowane wciąż i wciąż – by o nich nie zapomnieć, by politycy nie czuli się bezkarni.

Więcej recenzji znajdziesz w pasji Czytam.

Zdjęcie okładkowe: shutterstock.com.