Autorka: Katarzyna Kazimierowska

Pan od astrofizyki i Simpsonowie

Jest tylko jedna osoba, która zna odpowiedzi na większość pytań, jakie przychodzą nam do głowy, gdy myślimy o Wszechświecie. No, może nie na większość, ale przynajmniej ma kompetencje do wyjaśnienia, dlaczego czegoś nie wie i jaki jest stan badań na ten temat. To Neil deGrasse Tyson, amerykański astrofizyk, autor licznych książek o kosmosie, a ponadto dyrektor Planetarium Haydena przy American Museum of Natural History na nowojorskim Manhattanie. Ale przede wszystkim niestrudzony popularyzator wiedzy z zakresu astrofizyki.

Od 2009 roku prowadzi cotygodniowy wieloformatowy talkshow „StarTalk” (emitowany jako podcast, program radiowy oraz telewizyjny). Jest też twórcą serialu popularnonaukowego „Cosmos: A Spacetime Odyssey”. Stale gości w programach naukowych podejmujących tematykę fizyki kwantowej oraz kosmosu. Wystąpił nawet w filmach: drugiej części „Zoolandera”,  „Family Guy”, „Futuramie”, „The Simpsons”, a nawet w pierwszym odcinku 12. sezonu „The Big Bang Theory”, jako on sam. Za swoją pracę popularyzatorską i edukacyjną otrzymał liczne nagrody, a jego nazwiskiem nazwano planetoidę.

 

Pytania z kosmosu

 

Czy żyjemy w symulacji?

Neil Tyson to także płodny autor. Na koncie ma około 17 książek i drugie tyle jako współautor czy redaktor naukowy. W Polsce ukazały się jego m.in. „Listy od astrofizyka”, „Witamy we Wszechświecie”, „Astrofizyka dla zabieganych”. Od niedawna zaś w Polsce dostępne są w tłumaczeniu Jacka Sikory „Pytania z kosmosu”, mające swoje początki właśnie we wspomnianym talkshow „StarTalk”. W trakcie trwania programu prowadzący prosili fanów o zadawanie pytań na wskazany temat i odpowiadali na nie podczas trwania show. Książka w zamierzeniu autorów ma odzwierciedlać charakter „StarTalk” i stanowić kompendium podstawowej wiedzy o wszechświecie, czasie, odkrywaniu kosmosu oraz innych cywilizacji.

W wywiadzie dla CNN Tyson powiedział:

„To naturalne, że astrofizycy zadają wielkie pytania: Jak zaczął się wszechświat? Czy jesteśmy sami? Czy żyjemy w multiwersum? Czy żyjemy w symulacji? Jak to się wszystko skończy? I nie możesz na to odpowiedzieć: tak czy nie. Takie pytania wymagają więcej troski i informacji, a czasem wymagają od nas przyznania się, że po prostu nie wiemy.”

Nasza wyobraźnia nie zna granic

Z książki „Pytania z kosmosu. Kim jesteśmy, skąd się wzięliśmy i dokąd zmierzamy” dowiemy się m.in., z ilu cząstek zbudowany jest znany nam Wszechświat (dwunastu!), jak wyglądała Ziemia przez pierwsze 2,5 mld lat oraz w jaki sposób uczono się dawniej, bez znanych nam technologii, obliczać odległości w kosmosie. Najciekawsze dla mnie, i z pewnością dla wielu osób, są jednak fragmenty poświęcone życiu pozaziemskiemu. Tyson pisze, że:

 „my, ludzie, bardzo nie lubimy, iż jesteśmy sami. Od najdawniejszych czasów zaludniamy niebiosa rozmaitymi stworzeniami: bogami, demonami czy kosmitami. Nasza wyobraźnia nie zna granic”.

Czy wszystkie ryby to karasie?

Autor podkreśla, że z szukaniem inteligencji pozaziemskiej jest trochę jak z karasiem w wodzie. Gdybyśmy nie znali innych stworzeń wodnych, a pierwszym napotkanym byłby karaś, to wyobrażalibyśmy sobie, że wszystkie pozostałe wyglądają właśnie tak, jak karaś. Podobnie jest z wyobrażonymi przez nas istotami pozaziemskimi. Skoro wszystko, co żyje na Ziemi, opiera się na chemii organicznej, to trudno nam nie zakładać, że potencjalni inni mieszkańcy Wszechświata także podlegają regułom chemii organicznej.

Szukając pozaziemskich istot, kierujemy się tym, co znamy. Wygodnie nam przyjąć, że warunki rozwoju dla „obcych” (niezbędność węgla, wody, obecność gwiazdy, fakt, że życie rozwija się na powierzchni planety, no i konieczne procesy chemiczne) przypominają te, które są optymalne na Ziemi – bo innych nie znamy. Jeśli więc istoty pozaziemskie rzeczywiście bytują na innych ciałach niebieskich, nie dysponujemy narzędziami do ich rozpoznania. I to jest rzeczywiście fascynujące.

Do wszystkich płaskoziemców

Wydanie „Pytań z kosmosu” bardzo przypomina styl National Geographic – książka obok autorskich tekstów (oprócz Tysona książkę współtworzył jego kolega po fachu James Trefil) jest bogato ilustrowana. Pełno w niej zdjęć oraz infografik, które pomagają zrozumieć czasem złożone kwestie, jak to, czym jest świeca standardowa albo na czym polegał demontaż atomu.

Co jakiś czas wydawcy puszczają oko do czytelnika, umieszczając tu i tam wpisy Tysona z Twittera (niezwykle aktywnego w mediach społecznościowych), jak ten o tym, że „płaskoziemcy mają wyznawców na całym świecie”. Albo taki, bardzo uroczy: „Dziś nie mam nic szczególnego do zakomunikowania. Złaknionych większej przestrzeni informuję, że Wszechświat nadal się rozszerza z prędkością około 70 (km/s) megaparsek”.

Znaleźć właściwe pytania

Choć „Pytania” składają się z odpowiedzi na to, co nas frapuje w kosmosie, to podoba mi się podejście Tysona uważającego, że nie każde pytanie ma sens. We wspomnianym wywiadzie dla CNN powiedział:

„Jedziesz na Biegun Północny i pytasz św. Mikołaja, w którym kierunku jest północ, i to pytanie będzie bez znaczenia, bo nie ma północy na Biegunie Północnym. Filozof może się nad tym zastanawiać, ale naukowiec idzie dalej, stwierdzając, że pytanie jest bez znaczenia. (…) To prawda, że nie ma czegoś takiego jak złe pytanie, ale odpowiedzi na niektóre pytania mogą nie mieć związku z niczym. Poza granicami nauki możemy zmarnować całą karierę, goniąc za niewłaściwymi pytaniami. Dlatego musimy stawiać dobre pytania. Dla mnie to jest niepokojące – niepokojące i ekscytujące”.

Dla takiej refleksji, ale także dla niesamowitej wiedzy, która czytelnika nie przytłacza, a sprawia, że chce się dowiedzieć więcej, warto sięgnąć po tę książkę.

Więcej artykułów znajdziesz w pasji Czytam.