„Mortynka” przybyła do mnie na kilka dni przed 31 października, więc trafiła w sam raz. I przyznam, że od razu rozbawiła i urzekła nie tylko moje dzieci, ale i mnie. Bo czy można przejść obojętnie obok samotnej dziewczynki, które o niczym innym nie marzy, tylko by zaprzyjaźnić się z dziećmi z Miasteczka? A to, że jest to małe zombie płci żeńskiej, to już tylko drobny szczegół…

Tytułowa bohaterka mieszka w Zrujnowanej Willi z ciotką Agonią i psem Smutasem. Jako że wyglądem różni się od ludzi, pokazanie się im jest wykluczone. Nie dość, że mogłoby wzbudzić strach, to również zdradzić obecność nietypowych mieszkańców Willi. Jednak jest w roku taki dzień, w którym zjawy, duchy i potwory niewielkiego wzrostu przechadzają się po mieście bezkarnie, nawet dostają za to słodycze. Mortynka postanawia wykorzystać szansę, jaką daje Halloweenowy wieczór i wychodzi do Miasteczka, gdzie spotyka grupkę stosownie przebranych dzieci. Szybko nawiązuje znajomość i nawet przypadkowe ujawnienie jej prawdziwej natury nie jest w stanie zniszczyć zawiązującej się przyjaźni.

Pełna humoru – niekiedy czarnego – opowieść o potrzebie przyjaźni i akceptacji ukazuje otwartość dzieci na inność, a także charakter święta, które w naszym kraju wciąż budzi wiele kontrowersji.

Ewa Świerżewska

Mortynka

tekst i il. Barbara Cantini
przeł. Lucyna Rodziewicz-Doktór
wyd. Debit, 2018
wiek: 5+