Autorka: Katarzyna Kazimierowska

W nominowanym do Nike zbiorze reporterskim „Lajla znaczy noc” Aleksandra Lipczak bierze pod lupę najbardziej wysunięty na południe region Hiszpanii, piękną Andaluzję. Tu mieszczą się najbardziej barwne miasta, o nazwach jak marzenie: Sewilla, Kordoba, Grenada. Już rzut oka na mapę sprawia, że dociera do nas złożoność tej opowieści. Tarifę, najbardziej na południe wysuniętą hiszpańską miejscowość, oraz Tangier, najbardziej na północ położone marokańskie miasto, dzieli 14 kilometrów. To daje wielkie pole do wyobraźni gdy pomyślimy, jak przenikały się wpływy obu tych miejsc i kontynentów od pierwszych wieków średniowiecza.

Od islamu do katolicyzmu

W swoim debiucie literackim, „Ludziach z Placu Słońca”, Lipczak pisała o współczesnych Hiszpanach i o tym, jak bardzo zróżnicowany region oni zamieszkują. Książka została świetnie przyjęta przez czytelników i krytykę. W „Lajli” autorka w pewnym sensie kontynuuje opowieść o kraju, który jest taki, jaki jest: otwarty, tolerancyjny, współpracujący, dzięki swojej historii.

Lipczak pisze wprost: Hiszpania, a już w szczególności Andaluzja nie byłaby miejscem o takim bogactwie kulturowym, gdyby nie niemal 800 lat panowania władców muzułmańskich na Półwyspie Iberyjskim. Koniec ich obecności, ale też wielkich zmian, które wiążą się z panowaniem Królów Katolickich, wyznacza rok 1492. To moment, kiedy małżeństwo – Izabela I i Ferdynand II Aragoński – zdobywają Granadę, ostatni arabski emirat na Półwyspie–. Podbój oznacza zmiany.

Z Andaluzji wyrzuceni zostają wszyscy mieszkańcy pochodzenia żydowskiego oraz muzułmańskiego. A w końcu także muzułmanie konwertowani na katolicyzm. Hiszpania wybiera fundamentalną czystość religijną oraz czystość rasową. Hiszpania staje się pobożna, przerażona i nudna.

W wywiadzie dla „Przekroju” Lipczak o roku 1492 powiedziała:

Dla jednych był to moment założycielski współczesnej Hiszpanii. Tej, która wykuła się w „walce z Maurem”. Dla innych moment początku zła: wygnań i prześladowań innowierców, ludobójstwa w Ameryce, inkwizycji.

 

Lajla znaczy noc

 

Średniowieczny Nowy York

Ale nie wystarczy wysiedlić ludzi, żeby zniknęły obyczaje, architektura, literatura, historia. Lipczak, wędrując ulicami Kordoby, Granady czy Sewilli, co rusz natyka się na ślady kulturowej płodności, kiedy wpływy przedstawicieli trzech religii intensywnie się przenikały, budując kulturową mozaikę, z której czerpiemy do dziś. Autorka sporo miejsca poświęca temu okresowi pokojowego współistnienia zwanego convivencia.

We wspomnianym wywiadzie mówi:

W średniowiecznej Europie to było niezwykłe miejsce. Z perspektywy dzisiejszego świata, Kordoba w X czy XI w. to taki współczesny Nowy Jork. Miasto, gdzie ściągali ludzie spragnieni nowinek, wiedzy i rozwoju. Kulturowe centrum, do którego przybywali artyści, naukowcy, tłumacze, kupcy. Kordoba wyznaczała nowe trendy i stanowiła „ozdobę świata”. Ten mit, bo nawet wtedy był to mit, miał ogromną siłę oddziaływania.

Symbole leżące na ulicy

Dziś w Kordobie w sercu miasta wciąż stoi Meczet-Katedra, niezwykłą architektoniczna hybryda. Jak to możliwe? W środek meczetu wstawiono katolicką katedrę, niczym klin wbity w budynek. Tak powstał symbol, który mówi o tym, jak katolicyzm i inkwizycja wbiły się klinem w andaluzyjskie pokojowe kulturowe współistnienie.

Podobnie pasjonujących historii, leżących niemal na ulicy, Lipczak znajduje multum. Jak ta o mauretańskiej armii generała Franco, sprowadzonych do Hiszpanii, by wygrać wojnę domową. I nawet przywódca schylił głowę przed pięknem Meczetu-Katedry. „Lajla” jest takich opowieści pełna – chwilami reportaż przechodzi w esej historyczny, a poszukiwania śladów historii stają się pytaniem o sedno andaluzyjskiej tożsamości.

Chociaż jednak autorka wiele pisze o andaluzyjskiej przeszłości od początków średniowiecza, książka opowiada także o tym, co tu i teraz. Lipczak poświęca temu zwłaszcza ostatnie rozdziały. Ale i wcześniej napomyka o współczesnych kontekstach, na przykład pisząc wypędzaniu z Andaluzji żydów i Maurów oraz o odsiewaniu „obcych” od swoich (gdzie obcy oznaczał inną niż katolicka wiarę). Wspomina, że to kolejna niechlubna karta w historii kościoła katolickiego, jaką jest wygnanie setek tysięcy ludzi z ziemi, którą ci od pokoleń uznawali za swoją.

 

Aleksandra Lipczak

Aleksandra Lipczak. Fot.: .Gaby Jongenelen (for CELA)

 

Przeciw islamofobii

Głównym bohaterem ostatnich rozdziałów staje się wąski przesmyk między Tarifą a Tangierem. To tu od lat 80. XX wieku przepływają łodzie z uchodźcami, a od 2018 r. płyną one do Tarify masowo, wyznaczając jasny szlak na współczesnej hiszpańskiej historii. Region udźwignął sprostał wyzwaniu, przed jakim stanęła Europa. W uchodźcach zobaczono tu   potencjał i nadzieję, a nie widmo biedy czy zagrożenia. „W pierwszej dekadzie XXI wieku Hiszpanii przybyło pięć milionów nowych mieszkańców”– pisze Lipczak.  Żaden kraj tyle nie zrobił. Można się pokusić o tezę, że tym częściowo odkupił grzechy przodków.  

Lipczak, aktywistka, współtwórczyni obywatelskiej inicjatywy „Witajcie w Krakowie” jest wyraźnie zafascynowana regionem. Wskazuje na bogactwo i wymianę między trzema religiami oraz trzema kulturami, jakie przez setki lat żyły w symbiozie lub przynajmniej wzajemnej tolerancji. Pokazuje tym samym, że taki świat jest możliwy. Że obcy nie musi oznaczać zagrożenia, leczpotencjał. Książka stanowi także odpowiedź na rosnącą, sprawnie podbijaną na przykład w Polsce przez partię rządzącą, islamofobię. Pisząc o Andaluzji, pokazuje świat, który  kwitł dzięki różnorodności i jałowiał, gdy jej zabrakło. Tracimy, gdy się nas pozbawia doświadczenia innego – zdaje się mówić Lipczak. „Lajla znaczy noc” książka pięknym, literackim dowodem takiego przekonania.

Więcej artykułów znajdziesz w pasji Czytam. Sprawdź pełną listę książek nominowanych do Nike w 2021 r. oraz nasze recenzje wybranych tytułów.