Na winylowych klasykach wychowały się całe pokolenia Polaków – i chociaż moda na ten nośnik wraca w wielkim stylu, to nie można zapominać o kultowych nagraniach, bez których sentymentu do płyt winylowych po prostu by nie było. Lwia część wydawnictw, jakie trafiały w ręce fanów wszelkich gatunków muzyki (i nie tylko, ale o tym za chwilę), opatrzona była charakterystycznym logotypem. Droga dumnego kogucika do uszu i serc Polaków zaczęła się dokładnie 3 października 1956 roku, kiedy to powstałe rok wcześniej Przedsiębiorstwo Państwowe „Polskie Nagrania” wchłonęło Fabrykę Płyt Gramofonowych i zaczęło działalność pod znaną dzisiaj doskonale nazwą. Co ważne, tradycje fonograficzne nad Wisłą sięgają aż międzywojnia: w latach 1912-14 w Warszawie siedzibę miało przedstawicielstwo brytyjskiej firmy Beka, zaś od 1920 roku w jego dawnych pomieszczeniach działalność zaczęły Polskie Zakłady Fonograficzne Odeon. Wyposażone były w profesjonalne studio nagrań oraz nowoczesną, półautomatyczną linię produkcyjną płyt (z masy żywicznej wytwarzanej na miejscu) i funkcjonowały nieprzerwanie do 1939 roku.

Powiew zachodu

Polskie Nagrania „Muza” powołane do życia zostały w wyjątkowym momencie historycznym: podczas trwania słynnej „odwilży” 1956 roku, kiedy to ówczesne władze zdecydowały się na złagodzenie swojej antyzachodniej polityki i chętniej przymykały oko na rodzący się w polskiej kulturze, sztuce, filmie i muzyce „ferment”. Zatem już u swojego zarania Polskie Nagrania stanowiły swoiste okno wolności i powiew „wielkiego świata”, nie stroniąc jednak od klasycznych brzmień, muzyki poważnej, ludowej czy melorecytacji (Fryderyka Chopina, Stanisława Moniuszko czy nawet interpretacji dramatów Adama Mickiewicza), a także piosenki wojskowej i patriotycznej. Na przestrzeni lat stały się istnym „sezamem melomana”, wyznacznikiem trendów i promotorem muzycznej awangardy. Przede wszystkim jednak dawały głos artystom, których dziś kochają całe pokolenia. Doskonałym przykładem jest tu Jerzy Połomski, którego reedycja płyty „Bo z dziewczynami” ukazuje właśnie z okazji 65-lecia Polskich Nagrań – posiadający niezwykły dar czynienia z każdej piosenki (czy to napisanej specjalnie dla niego, czy to z przedwojennego klasyka) oryginalnej, własnej opowieści.

 

„Bo z dziewczynami” Jerzy Połomski

 

Soundtrack kilku pokoleń Polaków…

Podobnie było także z liderami znanych zespołów i ich solowymi wydawnictwami: ex-Trubadur, zmarły niedawno Krzysztof Krawczyk, wydał w 1974 swój debiut, „Byłaś mi nadzieją” (który z okazji jubileuszu powraca do sprzedaży w nowej odsłonie i wraz z komentarzem wieloletniego przyjaciela i menedżera wokalisty, Andrzeja Kosmali), podobnie jak Grzegorz Markowski, który pierwszy solowy krążek, „Kolorowy telewizor”, zaprezentował światu w 1987 rok. Jego zremasterowana wersja jest teraz dostępna na wyjątkowej, czarnej płycie CD, podobnie jak „Wszystkie stworzenia duże i małe” Andrzeja Zauchy z 1983 roku, z charakterystyczną okładką autorstwa Andrzeja Pągowskiego.

 

 

Album jest mieszanką funku, soulu oraz wysmakowanego popu – a także jednym z licznych dowodów na to, jak polskie nagrania kreowały w słuchaczach otwartość na muzyczne nowości i powiew zachodu w postaci jazzu, big beatu czy rock’n’rolla. Na pograniczu funku i soulu niezwykle sprawnie poruszała się również Urszula Sipińska, która w 1975 roku wydała płytę „Zabaw się w mój świat”, na której słychać zarówno muzyków legendarnego Ergo Band, jak i chórki Alibabek. Teraz do sprzedaży trafiła jubileuszowa reedycja krążka – z komentarzem i wspomnieniami samej wokalistki.

 

„Zabaw się w mój świat” Urszula Sipińska

 

…i skarbnica melomanów

Jednak „Polskie Nagrania” to nie tylko muzyka popularna i przebogaty katalog artystów, których dzisiaj nazwalibyśmy „mainstreamowymi”. To równie przebogaty katalog muzyki klasycznej i poważnej, pożądanej nie tylko przez rodzimych słuchaczy, ale przede wszystkim poszukiwanej przez melomanów z całego świata. Zaczynając od recitali solistów, zarówno polskich,  jak tych zagranicznych podczas występów nad Wisłą, poprzez nagrania z Konkursów Chopinowskich i Warszawskiej Jesieni, aż po międzynarodowy fenomen, czyli płytę „Novi Sing Chopin” z 1971 roku – jazzowe opracowanie największych dzieł Fryderyka Chopina.

 

„Novi Sing Chopin” Novi Singers

 

To oczywiście nadal nie wszystko: Polskie Nagrania wydawały również płyty do nauki języków obcych, a także bajki, baśnie, wiersze i wciągające słuchowiska. Dzisiejsi 30- i 40-latkowie doskonale pamiętają też serię kaset VHS z klasykami animacji Hanna-Barbera ze Scooby-Doo, Flinstone’ami i Jetsonami na czele, okraszone genialnym polskim dubbingiem, w którym słychać m.in. Emiliana Kamińskiego, Grzegorza Wonsa, czy… Krzysztofa Ibisza. Wydawnictwo promowało również polską sztukę ludową – w tym miejscu warto wspomnieć zaś płytę „Śląsk vol. 2”; wydaną oryginalnie w 1964 roku i stanowiącą inspirację dla utworu „Warszawa” Davida Bowiego z jego albumu „Low”. Z okazji 65-lecia Polskich Nagrań ukazała się specjalna reedycja krążka.

 

 

Podsumowaniem tej fascynującej i bogatej drogi jest płyta „Historia w piosence. 65 lat Polskich Nagrań”, na której znalazły się utwory najważniejszych, najpopularniejszych i najbardziej utalentowanych polskich wykonawców: Piotra Szczepanika, Maryli Rodowicz, Zbigniewa Wodeckiego, Czerwonych Gitar, Krzysztofa Krawczyka, Kabaretu starszych Panów, Kaliny Jędrusik, Wojciecha Młynarskiego czy Ireny Jarockiej. Na albumie znalazły się jednak nie tylko same piosenki, ale także opowieści o tym, jak powstały, które snuje nie kto inny, ale Hirek Wrona, czyli jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich dziennikarzy muzycznych.

 

„Historia w piosence. 65 lat Polskich Nagrań”

 

Więcej wieści ze świata muzyki polskiej i nie tylko znajdziecie w dziale Słucham. A jeśli chcecie posłuchać piosenek z wymienionych wyżej płyt na swoim telefonie, sprawdźcie koniecznie playlistę w Empik Music.

 

polskie nagrania w Empik Music