Łukaszowi Orbitowskiemu wystarczyły dwie krótkie historie, by zbudować ponad czterystustronicową książkę. Pierwszym była informacja, że zimą pod koniec lat 50. do gdyńskiego basenu portowego numer 4 coś spadło z nieba. Do dziś nie wiadomo, czy był to kawałek meteorytu, satelity czy statku. Jak powiedział autor w jednym z wywiadów:, „Gdynia to polskie Roswell”. Przez długi czas mieszkańcy żywili się miejską legendą, że do Polski zawitało UFO, ale ślady szybko zatarli radzieccy agenci. Drugą – wzmianka znaleziona w prasie, że latem 1959 roku uciekła z kraju Ewa Góra, studentka stomatologii razem ze swoim ukochanym, Nikołajem Artamonowem, radzieckim kapitanem krążownika stacjonującego w Gdyni. Jak opowiada w wywiadach Orbitowski, przez długi czas chciał napisać książkę, która by te dwie historie łączyła. I udało się.
 

Chodź ze mną Orbitowski
 

Historia wielkiego romansu

W jego najnowszej książce, „Chodź ze mną”, poznajemy Dustina, czterdziestoletniego kucharza specjalizującego się w daniach mięsnych. Razem z żoną Klarą prowadzą w Gdyni restaurację, która zabiera im właściwie całe życia, łącznie z czasem na opiekę nad nastoletnim synem. Dustin – imię, przez które nasz bohater wycierpiał swoje w podstawówce – pogodził się z tym, jak wygląda każdy jego dzień, choć tęskni za czasami, kiedy mieli z żoną czas dla siebie i marzyli o lepszej pracy i podróżowaniu. Tymczasem do codziennej orki dochodzi jeszcze opieka nad posuwającą się w latach i zdrowiu matką Heleną. Bohater wychowywał się bez ojca, którego nigdy nie poznał, więc tym bardziej czuje powinność, by zająć się mieszkającą samotnie w starej willi osiemdziesięciolatką. A ta, choć całe życie na ten temat milczała, teraz postanawia opowiedzieć synowi historię swojego zakazanego związku z jego ojcem. „Ja przedtem nie wiedziałam, że można tak kochać” – mówi Helena. Do Dustina dociera, że jest owocem pięknej miłości, ale też strasznego mezaliansu. Jeszcze nie wie, że właśnie zaczyna przygodę życia, uzupełniając, dzięki opowieściom matki, luki w historii swojej rodziny. Ale co to jest za historia!

Radziecki Romeo i polska Julia

Wkraczamy w czasy końca lat 50.W Gdyni wciąż widać ślady zakończonej zaledwie 15 lat wcześniej wojny, ale życie rządzi się swoimi prawami. Dwudziestoletnia Helena, studentka stomatologii, chodzi z chłopakiem, którego nie kocha, a po zajęciach praktykuje jako dentystka. W jej monotonne, choć bezpieczne życie (ulubione zajęcie to weekendy i wieczory spędzone na grze w remika z rodzicami w jednopokojowym mieszkaniu) nagle szturmem wdziera się, poznany przypadkowo, sowiecki kapitan niszczyciela. Tak zaczyna się wielka miłość dwójki ludzi z różnych światów.

Orbitowski osadza ten romans radzieckiego Romea i polskiej Julii w realiach epoki ale też w licznych anegdotach. Raz że koniec lat 50. to czasy dość ponure, kiedy z byle powodu można zostać zwiniętym na ulicy i trafić na przesłuchanie. Dwa, że romans Heleny szybko się wychodzi na jaw, a z radzieckim wojskowym – wiadomo, niżej już nie można upaść. Więc widzimy jak rodzina Heleny staje się ofiarą coraz większego ostracyzmu ze strony sąsiadów i ulicy. Mimo to matka Dustina nie rezygnuje z uczucia do Koli, zawadiaki i pijusa o wielkim sercu, wikłając się coraz bardziej w jego pełne tajemnic życie.

Jednocześnie autor buduje w „Chodź ze mną” świat pełen anegdot. Jak ta o Zorro, mężczyźnie w pelerynie i masce, który cały rok jeździ na rowerze, nikomu się nie kłania i uchodzi za wariata, ale pozwala, żeby Helena naprawiła mu zęby, i na koniec staje się jej powiernikiem.  Punktem kulminacyjnym miłosnej opowieści staje się właśnie wypadek w basenie gdyńskim. To on staje się powodem, dla którego Helena i Kola muszą uciekać z Polski do Szwecji. Motorówką przez Bałtyk.
 

Orbitowski
Łukasz Orbitowski / fot. fot. Zuzanna Szamocka-Švec / materiały promocyjne wydawnictwa Świat Książki.

Zgubna przeszłość

Orbitowski ukręca opowieść wręcz filmową, w której przewijają się tajne służby, amerykańscy agenci, życie w biedzie i na świeczniku, a ojciec Dustina urasta w jego oczach do rangi bohaterskiego olbrzyma, który każdemu dawał radę, tylko nie swoim demonom. Oczywiście pozostaje pytanie, które regularnie zadaje sobie bohater, szaleńczo spisując opowieści matki, żeby nic z nich nie uleciało – ile z tego, co ona mówi, jest prawdą, a ile wytworem jej wyobraźni? Nakładanie się prawdziwych zdarzeń na te wymyślone sprawiają, że syn zyskuje opowieść o niezwykłym ojcu, ale zacznie powoli tracić własną. Czasem przyłapuje matkę na konfabulacji, a z czasem coraz mniej ją sprawdza, coraz bardziej chce wierzyć.

W tym spisywaniu opowieści Heleny Dustin zupełnie się zatraca, zapomina o pracy, o rodzinie, o swoim synu. Tak bardzo chce odkryć ojca, tak bardzo nawiązać z nim relację w swoim wyobrażeniu, że gubi własną rodzicielską odpowiedzialność. „Chodź za mną” jest z jednej strony opowieścią o obsesyjnym wręcz szukaniu tożsamości, odpowiedzi na to wiecznie zadawane pytanie: kim jestem i z kogo jestem? Z drugiej to historia o odpowiedzialności i lojalności wobec teraźniejszości, wobec tych, którzy teraz są z nami. Im bardziej Dustin wikła się w przeszłość, im więcej chce się dowiedzieć, tym bardziej rozmywa się mu teraźniejszość, jej waga. I tu pojawia się pytanie – gdy wypełniamy siebie historią, to co zostaje z nas samych? Fascynuje u Orbitowskiego ta opowieść o obsesyjnym poszukiwaniu siebie, swojej tożsamości ale także niezwykły talent autora do bajania, opowiadania wciągających historii. Wreszcie obraz Gdyni lat 50., miasta, w którym działy się rzeczy szalone, na długo pozostaje z czytelnikiem. Wciągająca lektura.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.

Zdjęcie okładkowe: fot. Zuzanna Szamocka-Švec / materiały promocyjne wydawnictwa Świat Książki.