Słowo „amant” oznacza „aktora grywającego kochanków lub uwodzicieli”, jednak powszechnie przyjęto się określać tym słowem aktorów, którzy stali się kobiecymi ulubieńcami. Choć kanony piękna i urody zmieniały się przez lata – skupimy się na tych współczesnych bohaterach popkultury, aktorach polskiego i zagranicznego kina.
Hugh Grant – naczelna twarz brytyjskiej komedii romantycznej. Grał w prawie każdej z nich i wychodziło mu tu świetnie! Szelmowski uśmiech, maniery lorda, angielskie poczucie humoru (spokój i flegmatyczność w pakiecie), a także chłopięcy urok osobisty sprawiły, że bawił i rozczulał i pokochała go nie tylko Bridget Jones. Po prostu jest mężczyzną do tańca i różańca – można z nim iść i na wesele (nawet cztery) i nawet na… pogrzeb. Wszędzie zachowa klasę.
Brad Pitt – choć nie grywał w komediach romantycznych, wygrywał liczne rankingi na najprzystojniejszego aktora i najseksowniejszego mężczyznę na świecie. Czas jest dla niego łaskawy – Brad Pitt z wiekiem zaczyna przypominać… równie wspaniałego Roberta Redforda. A w ostatnim filmie – „Pewnego razu… w Hollywood” Pitt udowodnił, że nawet scena montowania anteny na dachu, w gorących promieniach słonecznych, może być fascynująca. Kto widział, ten wie.
George Clooney – szpakowaty, elegancki, dobrze ubrany, dojrzały, choć pełen młodzieńczej werwy i szalonych pomysłów - często balansujących na granicy prawa Ryzyko to jego drugie imię - dla kobiet potrafił obrabować kasyna i banki i robić to z wyjątkowym wdziękiem. Filmowo bywał też pociągającym prawnikiem czy kochającym mężem i ojcem – uosabiał cechy mężczyzny idealnego.
Leonardo DiCaprio – jakim pięknym chłopcem był on w „Titanicu”! I ta chłopięca uroda nie przeminęła. Gdy grał gwiazdę kina (w ostatnim filmie Quentina Tarantino) udowodnił, że w takiej roli czuje się jak ryba w wodzie. Tak jak i wcielając się w milionerów – facetów z klasą i kasą – „Wielki Gatsby” czy „Wilk z Wall Street” to prawdziwe perełki! I jeszcze kolejny atut: Leo na randce może pochwalić zjawiskowymi surviwalowymi umiejętnościami i Oscarem, którego wygrał w walce z niedźwiedziem. To jest coś!
Ryan Gosling – ciekawostką jest to, że aktor został wybrany do roli w „Pamiętniku” tylko dlatego, że szukano mężczyzny… niezbyt urodziwego! Jednak widzowie mieli inne zdanie, a jego romantyczne wcielenie przyjęli z zachwytem i wzruszeniem. W kolejnym filmie - „Kocha, lubi, szanuje” Gosling zagrał playboya i wyglądał jak milion dolarów, a gdy zdjął markową marynarkę i koszulę od największych projektantów – wtedy na kinowych salach wszyscy zamarli, a jego ekranowa partnerka – Emma Stone uznała, że takie ciało może wyrzeźbić tylko… Photoshop.
Przejdźmy teraz do polskiego kina:
Marcin Dorociński – klasa sama w sobie. Aktor o niezwykłej aparycji i skromności. Uchodzi za jednego z najprzystojniejszych i najzdolniejszych polskich aktorów. Grywa także (spore i niewycięte) role w zagranicznych produkcjach, m. in. w zmysłowym obrazie „Kobieta, która pragnęła mężczyzny” (nie trzeba wyjaśniać, kogo pragnęła główna bohaterka).
W polskim kinie zachwycił różnorodnym wachlarzem ról – od kultowego już Despera w „Pitbull” po gangstera – brutala i romantyka w „Ogrodzie Luizy”. Nie bał się też: komedii romantycznych i był w nich idealnym facetem, w którym naprawdę można się zakochać – „Idealny facet dla mojej dziewczyny’, „Miłość na wybiegu” czy „Rozmowy nocą”, oraz dramatów – rolę w „Róży” zagrał oscarowo, a w „Rewersie” przypominał amantów z powojennego rodzimego kina.
Mikołaj Roznerski – dawniej, gdy mówiło się o polskich komediach romantycznych wspominano trzy męskie nazwiska: Szyc, Adamczyk, Karolak. Teraz padają: Roznerski i Stramowski. Przoduje jednak Mikołaj Roznerski, dlatego na nim się skupimy. To w nim zakochiwała się większość damskich bohaterek „M jak miłość” (i te starsze i te młodsze), a także większość kobiecej widowni. W filmie „Diablo” pokazał, że ma coś z niegrzecznego chłopca, a jak to połączyć z anielskim uśmiechem, to mamy idealny materiał na amanta.
Michał Żebrowski – gdy wystąpił w „Ogniem i mieczem” wszystkie dziewczyny się w nim kochały! Zaczął odważnie i walecznie, by potem pokazać swoje romantyczne oblicze w „Panu Tadeuszu”, drapieżną wersję w „Sępie”, gdzie nie zabrakło scen erotycznych, czy komediowo-uwodzicielski talent we „Wszystko albo nic”. Nie zapomnijmy też, że to on był pierwszym „Wiedźminem” – postacią owianą już legendą. No i facet, który lubi teatr (a nawet ma własny) – marzenie!
Maciej Stuhr – już na początku kariery udowodnił, że historie miłosne są mu nieobce (czasem prowadzą też do ślubów panieńskich lub wesela), że chłopaki nie płaczą, a w życiu liczy się nie tylko fuks i pogoda na jutro. Bywał bezwzględnym gliną, belfrem i czerwonym kapitanem, czego pokłosiem mogła być słabość do wina truskawkowego. Ale co by o nim nie mówić - jest bardzo męski – testosteronu w jego repertuarze nie brakuje. Bywa też i romantyczny, o czym opowiedział w „Listach do M.” czy „Planecie singli” i nie stronił od „Polityki”. Czekamy na jego nowe wcielenia – w „Bad Boy” i w „Sali samobójców. Hejtrze”.
Maciej Zakościelny – mówiono o nim „polski Brad Pitt” i wystąpił w jednej z pierwszych, najbardziej znanych polskich komedii romantycznych – „Tylko mnie kochaj”. Wtedy pokochała go kamera, jak i miliony pań przed ekranami. Choć filmową przeszłość miewał kryminalną, to do twarzy mu w mundurze („Czas honoru”. „Dywizjon 303. Historia prawdziwa”), jak i w lekarskim kitlu („Diagnoza”). Latem w kinach pokaże „Jak zostać gwiazdą”.
Kadr z filmu „Tylko mnie kochaj”
A wy kogo dodalibyście jeszcze do naszego zestawienia amantów?
Komentarze (0)