W tegorocznym jury filmowych Odkryć Empiku zasiedli Grażyna Torbicka, Małgorzata Szumowska, Maciej Stuhr oraz przedstawicielki Empiku Agnieszka Stępień i Izabela Szymańska. Kogo nominowali? Zobaczcie poniżej.

Jan Holoubek. Wrażliwy na krzywdę

Debiutujący w pełnym metrażu (wcześniej zrobił przebojowy serial „Rojst”) 42-letni reżyser dokonał niemożliwego. W „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy” pokazał sprawę Komendy z poszanowaniem dla bohatera, ale i dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nic nie usprawiedliwia horroru, jakiego doświadczył Komenda, ale Holoubek nie poszedł na łatwiznę i nie podzielił ekranowego świata na dobrą jednostkę i niesprawiedliwy system. Nic tu nie jest czarno-białe. Okoliczności są odmalowane z całym skomplikowaniem, co przynosi jeszcze bardziej porażający efekt, bo widz wie, że na miejscu Komendy mógł (może!) znaleźć się każdy z nas.

Jan Holoubek Odkrycia Empiku 2020

Twórca opowiada historię swojego bohatera przez jego relacje z otoczeniem, dzieli ekranową rzeczywistość na dwa światy. W więzieniu każdy dzień to walka o przetrwanie, zło czai się wszędzie - w osobach współosadzonych i klawiszy, życie traci sens. Poza murami czeka matka, dla której bohater chce jeszcze trwać, mimo wszystko.
Holoubek, z wykształcenia operator po łódzkiej „Filmówce”, świetnie oddziela od siebie te światy za pomocą koloru i faktury. - Nigdy nie kierowałem się żadną strategią. Przez lata próbowałem pracy na różnych stanowiskach. Chociażby przygoda z produkowaniem filmu daje pojęcie o problemach, które w przyszłości mogą mnie spotkać jako reżysera. Reżyser, który zebrał doświadczenia operatorskie i producenckie, a nawet mikroaktorskie, ma większą szansę, by porozumieć się z ekipą. Bo wie, jakie będą przed nią stały problemy i jak je pokonać - mówił w wywiadzie dla Weekend.gazeta.pl. A słuszność jego słów potwierdza to, jak poprowadził aktorów Piotra Trojana i Agatę Kuleszę (w roli matki Tomka), którzy mimo silnych emocji nie popadają w ckliwość. Reżyser udowodnił tym samym, że w Polsce da się robić kino w hollywoodzkim stylu: opowiadać o niesprawiedliwości i krzywdzie z nadzieją, bez martyrologii i złorzeczeń, choć z całym ciężarem traumatycznego doświadczenia. To jeden z ciekawszych obrazów piekła na ziemi w nadwiślańskim kinie, bo to piekło, z którego można się odrodzić. Bez popadania w fatalizm Jan Holoubek stworzył pean na cześć człowieczeństwa, które jest w stanie przetrwać wiele. Film doceniło jury na festiwalach w Koszalinie, Toruniu, Gdyni, Tallinie czy Genui.

25 lat niewinności Sprawa Tomka Komendy dvd okładka

Olga Bołądź. Solidarna z kobietami

Olgi Bołądź nikomu przedstawiać nie trzeba. 36-letnią aktorkę od piętnastu lat oglądamy na ekranach w kinie artystycznym („Człowiek z magicznym pudełkiem”, „Las, 4 rano”), jak i w komercyjnych hitach (filmy Patryka Vegi). Teraz torunianka objawiła nam swój talent reżyserski. W 30-minutowej „Alicji i żabce” dotyka tematu aborcji, który elektryzuje społeczeństwo. Ale zamiast prawić kazania i pouczać, pokazuje nam, czym jest niechciana ciąża na przykładzie małoletniej bohaterki.

Olga Bołądź Odkrycia Empiku 2020

Bołądź w roli reżyserki wykazuje się dużą empatią wobec portretowanej 14-latki. Przemierza z nią gabinety lekarskie i szpitale oraz wiarygodnie oddaje sytuacje jej kontaktu ze specjalistami, którzy - w odróżnieniu od samej Bołądź - szukają winnych sytuacji: mają pretensje do matki za złe wychowanie córki, jak i do samej pacjentki, że mogła być aż tak nieodpowiedzialna i głupia. Oczywiście, sprawcą ciąży nikt nie zawraca sobie głowy, ciąża to u Bołądź sprawa i odpowiedzialność wyłącznie kobiet. Reżyserka nie opowiada się po żadnej ze stron politycznego konfliktu, tylko skupia się na potwornej samotności Alicji, która ucieka przed problemem w świat niczym nieskrępowanej wyobraźni. Bołądź pozwala to na przełamanie tematu wykreowanymi scenami, zupełnie niepodobnymi do stylu, w jakim kręci się nad Wisłą filmy dotykające tematu poważnego, naznaczonego trudnymi wyborami i decyzjami. Siłą debiutu Bołądź jest empatia wobec kobiet w każdym wieku, która na ekranie wybrzmiewa zwłaszcza w relacji córki z matką, świetnie zagraną przez Agnieszkę Suchorę. Kobieca solidarność wznosi się tutaj ponad wszelkie problemy i wyzwania. Bołądź uhonorowano na festiwalach w Krakowie i Gdyni, a ją samą doświadczenie reżyserii zmieniło. - Zagrałam w kilkudziesięciu filmach i sztukach w swoim życiu, ale to reżyseria spowodowała, że jeszcze inaczej zaczęłam definiować aktorstwo. Zawsze pisałam historie. Lubię snuć opowieści. Każdy etap mojego życia to kolejne historie do opowiedzenia - teraz codziennie wymyślam bajkę mojemu synkowi, a z Gerlsami (fundacja aktorki - przyp. red.) piszemy scenariusze. Założyłyśmy swoją fundację, robimy warsztaty. Piszemy scenariusz serialu, naszym producentem są Czesi. Dużo się u nas dzieje - podsumowywała w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.

Piotr Domalewski. Na emigracji

37-letni reżyser w 2017 roku zachwycił widzów i krytyków głośnym debiutem „Cicha noc”, w którym pokazał bohatera wracającego z saksów na święta do Polski, gdzie zamiast wigilijnych cudów rozgrywały się napędzane wódką i pretensjami dramaty. W „Jak najdalej stąd” wątek emigracji powraca, ale tym razem to bohaterka jedzie z Polski do Irlandii, gdzie pracował jej ojciec, który zmarł w wyniku wypadku. Nastoletnia Ola (znakomita Zofia Stafiej) pakuje plecak i wyrusza na Zieloną Wyspę, by sprowadzić ciało zmarłego do domu.

Piotr Domalewski Odkrycia Empiku 2020

Domalewski wykorzystuje konwencję kina drogi, by przyspieszyć dojrzewanie swojej bohaterki, skupionej dotąd na sobie, własnych problemach i trudnych relacjach z otoczeniem. Gdy Domalewski zmusza ją do odkrywania, jak naprawdę wyglądało życie jej idealizowanego ojca, Ola zmienia postrzeganie nie tylko jego, ale i siebie samej. Twórcy udaje się jednak coś znacznie więcej niż tylko opowiedzieć zindywidualizowaną historię bohaterki. Ola i jej bliscy stają się pars pro toto dziesiątek polskich rodzin, żyjących na dwa kraje, nie do końca znających realia codzienności po drugiej stronie telefonicznej słuchawki, mitologizujących własne położenie, by w ten sposób dać drugiej stronie nadzieję. A może tylko by ukryć własny wstyd i pogubienie? - Ja zawsze myślałem, że wybierając bohaterów prostych, takich „zwyczajnych”, można stworzyć szerszą metaforę. Dzięki temu każdy widz, niezależnie od backgroundu społecznego, może zobaczyć w tym siebie. Nagle podróż, realizacja bardzo trudnego, wręcz nieosiągalnego wyzwania, jakim jest sprowadzenie zwłok ojca do kraju, może zainteresować każdego, bo w bohaterze zobaczy „cząstkę siebie”. Od zawsze tak myślę o kinie - mówił twórca w wywiadzie dla Onetu.
W swoich obserwacjach jest bezwzględny, nie uznaje środków znieczulających, ale w odróżnieniu od „Cichej nocy” w jego drugim filmie znacznie więcej jest nadziei. Choć pod koniec łzy same pchają się do oczu, to wiemy, że są to łzy oczyszczenia, bo Ola ma jeszcze szansę otrzepać się i żyć w zgodzie z samą sobą. Film docenili jurorzy na festiwalach w Gdyni, Chicago i Cottbus.

Jak najdalej stad dvd

Małgorzata Goliszewska i Katarzyna Mateja. Siła dojrzałości

Szczecinianki Małgorzata Goliszewska i Katarzyna Mateja zawojowały międzynarodowe festiwale filmowe. Małgorzata Goliszewska ma na koncie filmy „Taki typ ptactwa” i „Ubierz mnie”. Kasia Mateja skończyła Edinburgh College of Art w Szkocji, a jej filmografia zawiera „Silence on the Way to the Reindeer People”, który zdobył nagrody na festiwalach w Brazylii, Rumunii, Portugalii i Polsce. Ich wspólny projekt to nie tylko lekcja miłości. To także lekcja życia z przesłaniem, że na zmianę nigdy nie jest za późno.

Małgorzata Goliszewska Katarzyna Mateja Odkrycia Empiku 2020

Pani Jola ma niespełna 70 lat, reżyserki są od niej połowę młodsze. Przyglądają się swojej bohaterce z uznaniem, dokładnie prześwietlając termin dojrzałość w definicji samej kobiety, jak i społeczeństwa. O ile to drugie najchętniej widziałoby panią Jolę już na zawsze w stworzonym związku z mężem nadużywającym alkoholu, o tyle Goliszewska i Mateja nie odmawiają jej prawa do wykonania życiowej wolty. - Lubimy prawdziwe życie. W filmie dokumentalnym możemy przepuszczać przez siebie to, co widzimy, co spotykamy, czego doświadczamy, co czujemy sercem - mówiła w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Mateja. - Uważam, że człowiek nie jest w stanie wymyślić, stworzyć nic ciekawszego od życia. Najbardziej fascynujące jest to, co już istnieje, czyli realna rzeczywistość. Za sprawą filmu dokumentalnego można w niej głębiej być i rozumieć ją - wtórowała jej Goliszewska. Na ich empatyczny, mocny i wzruszający film składa się cały proces wychodzenia z toksycznej relacji i odzyskiwania wolności i możliwości stanowienia o sobie samej. Pani Jola staje się bohaterką na miarę ruchów #MeToo i Time’s Up, symbolicznie pokazującą, że wiek nie ma znaczenia, gdy stawką jest poczucie własnej wartości i godność. A reżyserki tak właśnie swoją bohaterkę widzę: jako silną, doświadczoną kobietę, która w końcu mówi dość. Nie ma mowy o fanaberii starszej pani, jest uznanie i podziw, którym za pośrednictwem filmu „Lekcja miłości” dzielą się z widzami, uzupełniając w ten sposób lukę w polskim kinie. Nadwiślańscy filmowcy nadal najczęściej prezentują seniorów jako postaci drugoplanowe, babcie i dziadków, mało istotne dla fabuły. Goliszewska i Mateja wyciągają starość na pierwszy plan i pokazują, jak wiele możemy się od niej nauczyć. Nic dziwnego, że dokument doceniono na festiwalach Docs Against Gravity, Człowiek w Zagrożeniu czy w rosyjskim Perm.

Magnus von Horn. Samotność w sieci

Urodzony w szwedzkim Göteborgu 37-letni Magnus von Horn przyjechał na studia do łódzkiej „Filmówki”. I już w Polsce został. Jego kino wykracza jednak poza polsko-szwedzki kontekst, dotyka tematów uniwersalnych, aktualnych pod każdą szerokością geograficzną. 2020 rok był dla niego szczęściem w nieszczęściu. Jego „Sweat” zakwalifikował się na festiwal w Cannes, który jednak nie odbył się z powodu pandemii. Film dostał wyróżnienie imprezy i pojawił się na innych istotnych dla kina wydarzeniach - pokazywany był choćby na festiwalu w Zurychu, który słynie z ostrej selekcji.

Magnus von Horn Odkrycia Empiku 2020

Von Horn mówi w wywiadach, że zafascynował się profilem w mediach społecznościowych dziewczyny, która relacjonuje każdy swój ruch w codziennych relacjach. Zawsze uśmiechnięta, pełna siły, werwy i energii nie pozwala sobie w nich na pokazanie nawet skrawka niepokoju, smutku ani negatywnych emocji. Jego „Sweat” wziął się z refleksji na ten temat i stał się wiwisekcją Sylwii Zając (w tej roli Magdalena Koleśnik), motywatorki fitness, która w sieci bryluje jako roześmiana celebrytka, ale gdy tylko wyłączy kamerę w smartfonie, w jej życie wdzierają się codzienne koszmary: dojmujące odosobnienie i brak bliskości. Polski Szwed wykazuje się wielką empatią wobec swojej bohaterki, nie krytykuje jej ani nie ośmiesza, choć w oczach wielu Sylwia jest tylko pustym produktem współczesnych czasów. Reżyser zamiast stawiać tezy i kusić się na rozkładanie jej na czynniki pierwsze, woli pozwolić nam zbliżyć się do Sylwii i przekonać się, że samotności w prawdziwym życiu nie zastąpi nawet kilkaset tysięcy fanów w wirtualnej rzeczywistości. - W social mediach wolę obserwować, niż być obserwowany. Gdy pisałem scenariusz „Sweat”, przede wszystkim zastanawiałem się, jaką osobowość mają ludzie, którzy umieją tak spontanicznie dzielić się swoją codziennością. Zazdroszczę im trochę, bo sam nie jestem w stanie tego robić. Fascynują mnie - mówił w wywiadzie dla Culture.pl. Efekt? Gros nagród na festiwalu w Gdyni, a także w Chicago, Makau i serbskim Palić.

Kto otrzyma nagrodę Odkrycie Empiku w kategorii film? O tym przekonamy się 9 lutego. Gala będzie transmitowana na Facebooku Empiku (start: 19.45) oraz w telewizji TVN (start: 20:15). Szczegóły plebiscytu znajdziecie w sekcji Bestsellery Empiku.