Filmy i bajki Disneya mają w sobie wiele magii. Informacje o pojawieniu się remake’ów czy kontynuacji ulubionych historii wzbudzają wiele emocji – właśnie z tego powodu „Mary Poppins powraca” oraz „Dziadek do orzechów” były jednymi z najbardziej wyczekiwanych filmów 2018 roku. Wielki entuzjazm widzów i duże nadzieje w związku z ponownym spotkaniem ulubionych bohaterów to także duże wyzwanie dla twórców, którzy muszą zmierzyć się z prawdziwymi legendami. Balansowanie pomiędzy zachowaniem odpowiedniego klimatu filmu, a dodaniem świeżości historii nie jest łatwym zadaniem. Reżyserowi nowej części historii o uroczej guwernatce – Robowi Marshallowi udało się to zrobić z prawdziwym wyczuciem.

Niania znów w akcji

„Mary Poppins powraca” to sequel kultowego, familijnego musicalu z 1964 roku – „Mary Poppins” z Julie Andrews w roli głównej. Akcja rozgrywa się 24 lata po wydarzeniach z pierwszej części, to tak naprawdę przerwa pomiędzy produkcjami wynosiła aż 54 lata. Stanowi to rekord w najdłuższej przerwie pomiędzy oryginałem a sequelem.

Oba filmy zostały oparte na serii książek dziecięcych, autorstwa Pameli L. Travers. W każdym z tych przypadków filmowa postać głównej bohaterki znacząco różni się od swojego literackiego pierwowzoru. Największa różnica to przede wszystkim uroda, której w powieściach brakuje opiekunce, za to w adaptacjach w rolę Mary wcielały się wyjątkowo piękne aktorki: Julie Andrews oraz Emily Blunt. Ponadto, w filmowym świecie kobieta nie jest tak arogancka i sarkastyczna, jak w książkach.


 

Nowa stara historia

Chociaż film Roba Marshalla jest kontynuacją losów angielskiej rodziny Banksów, to podczas jego oglądania trudno oprzeć się wrażeniu, że znana widzom pierwotna historia została opowiedziana w nowy sposób. W pierwszej części filmu Mary Poppins pojawia się, kiedy Pan Banks poszukuje opiekunki dla dwójki swoich dzieci: Michaela i Jane. W drugiej – niania zjawia się, gdy Michael sam jest ojcem i potrzebuje domowego wsparcia. W obu częściach występują podobne sekwencje scen, takie jak: sprzątanie, kąpiel, a także zbliżone sceny musicalowe z roztańczonymi kominiarzami czy latarnikami. To wszystko sprawia, że obrazowi Marshalla nie brakuje uroku i czaru starej wersji.

Siła prostoty

Sequel to film, od którego bardzo wiele się wymaga, a przede wszystkim zawsze się go porównuje z pierwszą częścią, dlatego reżyseria takiego obrazu nie jest rzeczą łatwą. Rob Marshall postawił na prostotę i był to bardzo dobry wybór. Wszystko zaczyna się od historii, w której pojawia się klasyczny antagonista. Zły dyrektor banku, w którym pracuje Pan Banks, w wyniku zadłużenia rodziny, próbuje odebrać Banksom dom. Mary Poppins, dzięki swojemu sprytowi, pomaga im ten dom zachować. Pozornie zwykła opowieść daje nam dużą dawkę humoru i spotkanie z magią.

Film Roba Marshalla to przede wszystkim doskonały musical. Reżyser w swoim dorobku ma już kilka filmów z tego gatunku („Chicago”, „Nine”, „Tajemnice lasu”) co z pewnością nieco ułatwiło mu pracę. W „Mary Poppins powraca” czerpie z najlepszych wzorców klasycznych musicali, a także z pierwszego filmu o magicznej niani. Rozbudowane sceny śpiewane, a także imponujące choreografie i nieoczywiste połączenie ich z animacjami tworzą zachwycającą, spójną całość.

 

Doskonała Emily Blunt

Chociaż po obejrzeniu „Mary Poppins powraca” trudno sobie wyobrazić kogoś innego w tytułowej roli niż Emily Blunt, to nie było od początku pewne, czy to ona wcieli się w postać kultowej niani. Na początku jako faworytką do zagrania tej roli była Cate Blanchett. Ponadto, kiedy Rob Marshall zaproponował jej tę rolę, Emily była w ciąży, ale reżyser zdecydował się poczekać na jej dyspozycyjność. Co ciekawa taka sama historia spotkała Julie Andrews, pierwszą odtwórczynię roli Mary Poppins – w jej przypadku z propozycją angażu w filmie wyszedł sam Walt Disney, a aktora ze względu na oczekiwanie dziecka mu odmówiła. W konsekwencji podjęto decyzję o przesunięciu zdjęć.

Emily Blunt kolejny raz udowodniła, że posiada wielki aktorski talent. Brytyjka znana jest z takich produkcji jak: „Dziewczyna z pociągu”, „Łowcy umysłów ” , „Łowca i królowa lodu”  czy „Na skraju jutra”.  W „Mary Poppins powraca” z wielką, charakterystyczną dla niej gracją i wdziękiem, na nowo stworzyła postać guwernantki. Aktorka nie miała łatwo, ponieważ musiała zmierzyć się z kreacją bohaterki, która od kilkudziesięciu lat funkcjonuje w popkulturze i chociaż w Polsce można tak tego nie odczuwać, to za oceanem ta charakterystyczna niania jest postacią kultową. Ponadto, Julie Andrews za tę rolę otrzymała Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej, a Emily Blunt za swoją wersję Mary także dostała nominację do Oscara oraz do Złotych Globów.

Obok popularnej aktorki na ekranie można podziwiać kolejne sławy - Colina Firtha (Wilkins/Wilk), a nawet doskonałą Meryl Streep (Topsy).

 

Filmy Disneya trafiają zarówno do małych, jak i starszych widzów. Wszystko za sprawą magii bijącej z każdej produkcji studia, a także wyjątkowych historii, które każdy dobrze zna z czasów swojego dzieciństwa. Więcej o wyczekiwanych premierach disneyowskich filmów w 2019 roku przeczytaj tutaj.

 

„Mary Poppins powraca” już o 8 maja dostępna na DVD.

Mary Poppins powraca  - Marshall Rob