Pamiętam go już mgliście. Na białym tle okładki w umownej kosmicznej przestrzeni unosiły się jakieś postaci, zwierzęta, budynki. Zaglądałem do niego codziennie i chyba nie było dnia, żeby mnie nie zaskoczył. Był mi wsparciem i przyjacielem, mieliśmy wspólne tajemnice, bo przecież dorośli nie wiedzieli tego, co myśmy wiedzieli. Podróżowaliśmy razem, palcem po mapie, wyobraźnią po świecie. Leksykon dla dzieci. Najlepsze, co może się przydarzyć dzieciakowi, który jak widzi resoraka to chce go rozkręcić, żeby zobaczyć co go napędza. Prawa jazdy dalej nie mam, książek w domu od zatrzęsienia. Każdy później sam decyduje, co z tym wszystkim zrobi. Dlatego gdy myślę o tym, co można podarować dzieciakom na Mikołajki czy “pod choinkę”, to w pierwszej kolejności myślę o książkach, dzięki którym można się teleportować dużo dalej niż na zdalnej lekcji. 

W świecie dinozaurów 

Wszystko zaczęło się chyba od dinozaurów. Jestem plastycznym beztalenciem, choć dzisiaj powinno się chyba mówić, że nikt nie dostrzegł we mnie odpowiedniej iskierki i nie rozpalił ogniska, ale jedno umiem narysować do dzisiaj - diplodoka. Na plaży. Z palmami. Tyle umieć! Diplodocus, czyli “podwójna belka”, miał długą szyję, wąskie i zaostrzone kolce kostne na grzbiecie, a ogonem wymachiwał jak biczem. Miał 26 metrów wysokości, był wegetarianinem i żył w późnej jurze. Rysuje się go banalnie prosto. Dzisiaj pewnie chciałbym się nauczyć rysować Nomingię - dinozaura znalezionego na pustyni Gobi, a precyzyjniej - teropoda z rodziny cenagnatów. Zwierzę to miało dziób, nie miało zębów i było upierzone. Wygląda jak przerośnięty kurczak. Wszystkie te zwierzęta można podziwiać w wspaniałej książce “Dinozaury od A do Z”, do której informacje opracował Matthew G. Baron, ale prawdziwą gwiazdą jest tu ilustrator - Dieter Braun. To niemiecki arcymistrz rysowania zwierząt, którego mogliście poznać w Polsce dzięki albumom z serii “Galeria dzikich zwierząt”. Na okładce wydawca napisał - ponad 300 dinozaurów. No czy czegoś do życia potrzeba więcej? 

Dinozaury od A do Z

Łacina dla najmłodszych

“Nolens volens”, byle nie “mala fide” człowiek kiedyś z tych dinozaurów wyrasta… No może nie wyrasta, ale jednak potrzebuje też innych ludzi. Gdy człowiek jest mały, to słucha mitów, fascynuje go Atena, Herakles, Odys. Pamiętam jakieś szaleństwo w dzieciństwie na tym punkcie - filmy były, Asteriks w starożytności, nawet “Kleopatrę” oglądałem z rodzicami, nic z tego nie rozumiejąc oczywiście. Żeby zrozumieć warto podsunąć (i sobie również) najlepszą książkę dla dzieci mijającego roku, czyli “Nolens volens czyli chcąc nie chcąc” Zuzanny Kisielewskiej z ilustracjami wspaniałych Magdaleny Nowak i Agaty Dudek. Bo tak między prawdą a brzegiem pucharu - ile to razy udawaliśmy, że ależ tak, oczywiście wiemy co znaczy gdy ktoś ot tak, przypadkiem, niby wcale nie dla podkreślenia swojego intelektu i obycia, rzuci w rozmowie niezobowiązujące “gutta cavat lapidem”.  A teraz już można to wszystko nadrobić w książce, która prezentuje najważniejsze sentencje łacińskie i kilka greckich, a do tego robi to w oszałamiającym wręcz stylu. Ilustracje zamieszczone w tej książce to jedna wielka przygoda - fantastyczne często “żarówiaste” kolory, ironiczne portrety, delikatne mrugnięcia kocim okiem, a do tego mały piesek podający łapkę Kartezjuszowi. I niekiedy zaskakujące informacje, jak to, że Bawarczycy też mają swoją łacińską sentencję. Otóż “Extra Bavariam nulla vita, et si vita, non est ita”, bo jakże to jednak ładniej brzmi niż “Außerhalb von Bayern gibt es kein Leben, und wenn, dann kein solches”. “Tempus edax rerum” i “non omnis moriar” wieńczą tą wspaniałą książkę, która zrobi z twojego dziecka nieznośnego erudytę. Było trzysta dinozaurów, to czas na sto sentencji.

Nolens volens sentencje

Ta ciekawa starożytność

Skoro w świecie starożytnym jesteśmy, to nie wolno zapomnieć o Platonie, w końcu cała filozofia to ponoć przypisy do niego. A Platona można zobaczyć w kolejnej fantastycznej książce, “Świat starożytny w 100 słowach” Clive’a Gifforda dzięki kolejnej mistrzyni ilustracji - Gosi Herbie. Obywatel, Zeus, Hades, teatr czy Partenon - dzięki Giffordowi i Herbie te słowa staną się bliższe i choć można narzekać, że trochę więcej informacji mogli autorzy zamieścić, chwilami jednak poza leksykonem opowiedzieć jakąś historię, pokombinować z dość nudnym układem, to jako dodatek do “Nolens volens” leksykon sprawdzi się idealnie. I nie ukrywajmy - to po prostu miło pobyć sobie z tak pięknymi ilustracjami.

Świat starożytny

W tych trzech książkach podoba mi się to, że stawiają na dobrą, wręcz doskonałą ilustrację, bo wierzę w to, że obok informacji, że Platon napisał “Politykę”, potrzebujemy świadomości, że estetyka też wpływa na nasze postrzeganie świata. I warto ją kształtować świadomie od najmłodszych lat. A, że sami przy tym się czegoś o świecie dowiemy? Tylko pamiętajcie - to miało być dla dzieci!