(Prawie) spalony manuskrypt

Jego debiut, „And to Think That I Saw It on Mulberry Street” („Sam to wszystko widziałem na ulicy Morwowej”) z 1937 roku, odrzuciło 28 (!) wydawców. Geisel wspominał później, że wracając do domu po kolejnym nieudanym spotkaniu z agentem, miał już w planach spalić manuskrypt i wrócić do pracy w reklamie, która przez lata zapewniała mu dostanie życie. Wtedy jednak spotkał kolegę ze studiów, a ten w krótkim czasie przedstawił go redaktorowi w z wydawnictwa Vanguard Press. I kiedy książka wreszcie trafiła na półki, niemalże natychmiast stała się hitem. „Ulicę Morwową” Geisel wziął ze swoich dziecięcych wspomnień - przy takiej bowiem alei znajdował się jego rodzinny dom w Springfield w Massachusetts. Dziś nie wszyscy o tym pamiętają, ale „Sam to wszystko widziałem na ulicy Morwowej” określana jest mianem równie ważnej i przełomowej książki, co wydana kilkadziesiąt lat wcześniej „Alicja w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla. Była także niezwykle istotna z punktu widzenia kariery późniejszego Dr. Seussa, gdyż była pierwszą w jego dorobku pozycją skierowaną do dzieci.

Kot Prot

Jak Grincha pokochał cały świat…

Pełne niesamowitych przygód, oryginalnych postaci i wypełnione słowotwórczym talentem Geisela powieści - na język polski brawurowo przełożone przede wszystkim przez Stanisława Barańczaka - szybko przykuły uwagę producentów filmowych. Pierwsza produkcja, na podstawie „Słonia, który wysiedział jajko” („Horton Hatches the Egg”), weszła do kin już w 1942 roku. Zaledwie rok później pojawiła się też adaptacja nieprzetłumaczonego na polski „The 500 Hats of Bartholomew Cubbins”, zaś w 1944 roku - „Sam to wszystko widziałem na ulicy Morwowej”. Były to krótkie, bo 10-minutowe etiudy stworzone w technice animacji poklatkowej. Przełomem okazał się tzw. telewizyjny odcinek specjalny, wyemitowany przez stację CBS 23 grudnia 1966 roku, „Jak Grinch ukradł święta”, do dziś najwyżej oceniana ekranizacja którejkolwiek z powieści Dr Seussa. To klasyczna, rozpoznawalna na całym świecie animacja, która wprowadziła przebiegłego, zielonego stwora do panteonu dziecięcych kreskówek.

Lorax, czyli problematyczny obrońca środowiska

Hollywood i duże studia filmowe długo omijały twórczość Geisela - przez prawie pół wieku stworzone przez niego postaci pojawiały się tylko w produkcjach telewizyjnych. Było ku temu co najmniej kilka powodów, a najważniejszym był zapewne filozoficzny, niełatwy do oddania na ekranie wydźwięk kreowanych przez niego historii. „Lorax” to przecież przestroga przed  niszczeniem naszej planety i nadmiernym konsumpcjonizmem (a przypomnijmy, że to książka z 1971 roku!), „The Sneetches” nawołuje do rasowej równości, zaś „The Butter Battle Book” krytykuje wyścig zbrojeń, który opętał USA i ZSRR w latach 80. A uwielbiany przez dzieci na całym świecie Grinch to metafora materializmu, który najbardziej uwydatnia się właśnie w okresie przedświątecznym. Satysfakcjonujące, ciekawe oddanie wszystkich tych złożonych, społecznych treści, okazało się nie lada wyzwaniem. Dodatkowo, wielu z jego bohaterów ożyło nie dzięki prozie, lecz poezji, niezwykle trudnej do przekazania za pomocą animowanego obrazu.

Kradzież świąt z Jimem Careyem i Benedictem Cumberbatchem w tle

Nic więc dziwnego, że pierwszą „współczesną” adaptacją dzieła Dr. Seussa stał się „Grinch: Świąt nie będzie” z 2000 roku, gdzie tytułowego „złodzieja” Bożego Narodzenia zagrał sam Jim Carrey. Film ten był ogromnym hitem i do dziś obejrzeć można go w każde święta. Drugim (i ostatnim) filmem aktorskim na podstawie książki amerykańskiego aktora był debiutujący trzy lata później „Kot Prot” z Mike’m Meyersem w głównej roli. Był on sukcesem na tyle umiarkowanym, iż na kolejną ekranizację - tym razem w technice animacji komputerowej - czekaliśmy pięć lat. „Horton słyszy ktosia”, gdzie głosu tytułowemu prostolinijnemu słoniowi ponownie użyczył Carrey, pokazał hollywoodzkim magnatom, że napisane przez Dr. Seussa ponad 50 lat wcześniej przygody oryginalnych, niesztampowych bohaterów, mogą być sposobem na ściągnięcie do kin milionów ludzi na całym świecie. W „Loraxie”, który pojawił się w 2012 roku, słychać Danny’ego DeVito, Zaca Effrona i Taylor Swift, co dało zysk na poziomie 350 milionów dolarów, przy pięciokrotnie niższym budżecie na produkcję. W zeszłym roku zobaczyliśmy więc kolejną odsłonę przygód przebiegłego Grincha (w 4K i 3D), który głosem Benedicta Cumberbatcha znów próbował sabotować Boże Narodzenie. Przy podobnym, co „Lorax” budżecie, „Grinch” zarobił już ponad 500 milionów dolarów.

Grinch (Blu-ray Disc)

Z książek do kina i… z powrotem

Chociaż oficjalny tytuł nie jest jeszcze znany, to wiadomo, że w tym roku do kin trafi w pełni animowany film z przygodami Kota Prota, zapewne osiągając nie gorsze wyniki, niż jego poprzednicy. Pojawiają się jednak głosy, iż animowane adaptacje książek Dr. Seussa mają tendencję do zatracania „duszy” jego prozy i poezji, której nie są w stanie w pełni oddać. Z drugiej jednak strony trudno pominąć fakt, iż każdy film bazujący na twórczości Geisela, przyczynia się do wzrostu jego popularności i zachęca dzieci oraz młodzież do czytelnictwa. Nic nie stoi bowiem na przeszkodzie, aby najpierw pójść do kina, a później zgłębiać wykreowany przez Dr. Seussa świat wprost z książek.