Ewa Świerżewska: Skąd w Skandynawii mrówkojad? Musi być popularnym zwierzęciem, skoro stał się bohaterem tylu książek autorstwa Lotty Olsson. A orzesznica? Czy ona występuje w środowisku naturalnym w Szwecji?

Katarzyna Skalska: Mrówkojad najwyraźniej nie musiał być popularny w Szwecji, by stać się bohaterem książek, to raczej książki przysporzyły mu popularności. Orzesznica, owszem, występuje w południowej części Szwecji, choć niezbyt licznie, jednak nie sądzę, żeby kwestie reprezentacji gatunku miały tu jakieś znaczenie – chodziło raczej o skontrastowanie tych dwóch bohaterów i nadanie im pewnych charakterystycznych cech, z którymi mogą się kojarzyć. Podczas wizyty w Polsce autorka śmiała się, że mrówkojad i orzesznica to jakby ona sama i jej mąż, nota bene inny świetny pisarz dla dzieci, Ulf Nilsson.

EŚ: Wygląda na to, że mrówkojad może być bohaterem książek zarówno dla tych najmłodszych, jak „Sam w domu”, jak i tych nieco starszych, gotowych do samodzielnej lektury, jak: „Dziwne zwierzęta”, „Inna podróż”, „Sens życia” – czy w kolejce czekają do przekładu następne książki o przygodach tego przesympatycznego stworzenia?

KS: Nie różnicowałabym aż tak bardzo wiekowo odbiorców tych dwóch typów książek, wszak historia „Sam w domu” jest nie mniej zaawansowana pojęciowo co pozostałe książki. Tyle że, owszem, jest nieco krótsza i w tym sensie pewnie dostępniejsza dla nieco młodszego czytelnika. W Szwecji ukazała się jeszcze jedna książka obrazkowa o mrówkojadzie i orzesznicy, a w tym roku ukaże się kolejna. Oczywiście wydamy te tytuły również w Polsce.

EŚ: W tej książce urzeka ekspresowy przegląd emocji towarzyszących nam – i dzieciom też – w codziennym życiu. Skąd bierze się u skandynawskich autorów taka łatwość (umiejętność) opisywania w prosty, zrozumiały, a zarazem nieinfantylny sposób tego, co ważne, a o czym często nie potrafimy mówić?

KS: Hmm, gdyby można było łatwo odpowiedzieć na pytanie, skąd się to bierze i jak to „mieć”, to pewnie ten sposób pisania byłby bardziej rozpowszechniony i możliwy do kopiowania. Oczywiście źródeł takiego a nie innego kształtu literatury dla dzieci w Szwecji można się dopatrywać w wielu aspektach – społecznych, historycznych, geograficznych itp. Ale to temat na dłuższą dyskusję.

EŚ: Dzięki specjalizacji w wydawaniu szwedzkich książek dla dzieci, jesteście w stanie wybierać książki najlepsze z najlepszych tam dostępnych. A czy nie kuszą inne kraje i języki?

KS: Od roku 2012 wydajemy również książki francuskie, dobierając takie, które świetnie dopełniają ofertę szwedzką, są to, np. książki o słoniu Pomelo, seria Dzieci Filozofują, seria Historia Bez Słów czy książki ilustrowane przez Serge’a Blocha. Inne kraje i języki oczywiście kuszą, ale wiemy też, że nieskończone możliwości wyboru są przekleństwem naszych czasów. Dlatego z pełną świadomością ograniczamy – przynajmniej na razie – nasze pole zainteresowań do tych dwóch języków, a zapewniam, że pomimo, iż wydaliśmy już ponad 200 tytułów, nadal mamy w kolejce do wydania mnóstwo wspaniałych książek ze szwedzko-francuskiego podwórka.

***

Niebanalna opowieść o przyjaźni, która niesie ze sobą i szczyptę zazdrości (bo jakże to – mrówkojad ma spokojnie patrzeć, jak jego ulubiona orzesznica idzie na kurs z kretem?), i o tęsknocie (jakże dłuży się bez niej dzień… nawet ulubiony pluszak nie pomaga), i o oddaniu (ech, te pełne gary zupy cebulowej, przy której gotowaniu można bez wstydu uronić łzę…).

To mądra bajka o tym, że możemy się pięknie różnić, zarówno gabarytami (mrówkojad ledwie mieści się w domku orzesznicy, a jednak jest w nim przeszczęśliwy), jak i charakterem i temperamentem, a przy tym być najlepszymi przyjaciółmi. Ale też wzruszająca historia (nie tylko dla młodych czytelników!) o zaufaniu i wolności, którą trzeba dać bliskiej osobie. Ogromnym walorem książki są ilustracje znakomicie oddające perypetie przesympatycznego mrówkojada i orzesznicy.
(Dorota Koman)