A historia jest dość niezwykła i godna poznania. Tak również pomyślała Annemarie Van Haeringen i stworzyła obraz(k)ową książkę dla dzieci, opowiadającą historię słynnej COCO.

Mieszkająca w sierocińcu kilkulatka nie dość, że musi radzić sobie z myślą, iż została porzucona przez ojca, to jeszcze ciężko pracuje, wypełniając polecania sióstr zakonnych. Na dodatek ciągle spotyka się z krytyką, niezależnie od tego, jak bardzo się stara.

Jednak lata spędzone z igłą i nitką w dłoni procentują. Po jakimś czasie COCO zostaje szwaczką, ale marzenie, by już nigdy nie być biedną, pcha ją dalej. Zaczyna zbliżać się do wyższych sfer, obserwuje ich zwyczaje, także te związane z modą. Dzięki umiejętnościom krawieckim i praktycznemu podejściu szybko zdobywa klientki, wyzwalając je z gorsetów i ciężkich, niepraktycznych kapeluszy, i – co za tym idzie – spełnia marzenie o dostatnim życiu.

Historia COCO jest niczym opowieść o Kopciuszku czy opis drogi od pucybuta do milionera. Pokazuje, że ciężka praca, upór, wytrwałość, ale też odwaga, by schodzić z utartych ścieżek, przynoszą oczekiwane rezultaty. Że trudne sytuacje mogą stanowić motywację do działania i da się je przezwyciężyć.

„COCO i mała czarna sukienka” wpisuje się w rozkwitający ostatnio nurt książek o kobietach, które zostawiły swój ślad w historii. Różni się jednak tym, że przedstawia tylko jedną bohaterkę, do tego robi to nie tylko słowami, ale i obrazem, który szczególnie w przypadku COCO jest przecież tak istotny.

Niecierpliwie czekam na kolejne portrety słynnych kobiet. Jestem jednak dziwnie spokojna, że w najbliższym czasie ich nie zabraknie. Oby wszystkie były tak pięknie przygotowane i wydane jak książka wydawnictwa Muchomor.

Ewa Świerżewska