Autorka: Katarzyna Kowalewska

 

20 marca 1995 roku tysiące pasażerów trzech tokijskich linii metra czuje dziwny zapach i zaczyna się źle czuć. Wkoło ludzie mdleją, ale nikt nie zadaje pytań, wszyscy czekają na swój przystanek, by wysiąść. Setki z tych ludzi, mimo koszmarnego samopoczucia, problemów ze wzrokiem, kaszlu, bólu głowy i innych objawów zatrucia śmiercionośnym sarinem nie zmienia swojej trasy do pracy. Dopiero gdy stan zdrowia nie pozwala im pracować lub kiedy dowiadują się z telewizji, że padli ofiarą zamachu terrorystycznego, zgłaszają się do szpitala. Niewielu reaguje inaczej niż oczekiwaniem na inicjatywę systemu. Ale ta przynosi tylko chaos.

Media umieją powołać do życia wszelką fantazję

Kilka słów kontekstu. „Podziemie. Największy zamach w Tokio” to jedyna dziennikarska książka wybitnego japońskiego pisarza Harukiego Murakamiego, znanego głównie dzięki powieściom i zbiorom opowiadań. Dlaczego prozaik zdecydował się ją napisać? Jak sam wyjaśnia, przed zamachem mieszkał już 9 lat poza granicami Japonii. Pisząc o tej tragedii, chciał na powrót zbliżyć się do swojego kraju (wraz ze społecznością, która go ukształtowała), a także – wypełnić wobec niego coś na wzór patriotycznego zobowiązania. Co więcej, poziom zaufania społecznego do skomercjalizowanych mediów w Japonii był bardzo niski. Po zamachu prasa nie poinformowała Japończyków nawet o tym, że  śmierć na skutek sarinu jest potwornie bolesna. Murakami odegrał więc między innymi rolę rzetelnego informatora, ponieważ media, tak jak cały system zarządzania kryzysowego, zawiodły. Chociaż później autor „Kroniki ptaka nakręcacza” nie wrócił już do gatunku non-fiction, w swoich powieściach tj. „Kafka nad morzem” oraz „Po zmierzchu” czerpał z prawdziwych wydarzeń, a powieść „IQ84” bardzo wiele zawdzięcza właśnie „Podziemiu”.

Ten literacki reportaż składa się z dwóch części, w polskim tłumaczeniu zebranych w jedno. W pierwszej autor oddaje głos ofiarom, a w przypadku osób zmarłych lub ciężko upośledzonych na skutek zamachu – ich krewnym. Pomiędzy te wyznania wplecione są też wypowiedzi tych nielicznych sprawców, do których autorowi udało się dotrzeć. Na drugą część składają się dyskusje Murakamiego z członkami sekty Ōmu odpowiedzialnej za zamach. Przedziela je esej autora „Norwegian Wood” stanowiący refleksję nad mentalnością jego rodaków i skłonności do binarnych opozycji: my – oni, szaleństwo – normalność.  Nosi on znamienny tytuł „Ślepy koszmar: Dokąd zmierzamy, Japończycy?”. Murakami nie tylko informuje czy relacjonuje, ale też diagnozuje, stwarza pomost porozumienia między podzielonym na binarne opozycje społeczeństwem. Ponadto – ostrzega.

 

Podziemie. Największy zamach w Tokio (okładka twarda), Murakami Haruki

 

Po ponad 20 latach od wydania i zdobyciu międzynarodowego uznania książka nareszcie jest dostępna w Polsce w przekładzie Michała Kłobukowskiego.

Ciało odruchowo rusza do biura

– Przede wszystkim pomyślałam: „Nie mogę się spóźnić do pracy”. Oczywiście miałam skrupuły, że nie pomagam ludziom, którzy leżą na peronie, ale był to dla mnie ważny dzień, więc najbardziej zależało mi na punktualności – przyznaje jedna z bohaterek. Inna zdecydowała się pomóc upadającym między innymi dlatego, że do pracy zawsze wyjeżdżała wcześniej, tak by być półtorej godziny przed czasem, móc poczytać gazetę i popracować. Tak jak co dzień miała więc 90 minut zapasu. Inny bohater przyznaje, że nie wie, czy nadłożyłby drogi, by komuś pomóc – gdybym się w nią [w tę sprawę] wmieszał, spóźniłbym się do pracy.

Swoją wypowiedź wieńczy celną diagnozą – Od końca wojny japońska gospodarka tak raptownie się rozwija, że straciliśmy wszelką wrażliwość na krytyczne sytuacje i liczą się dla nas wyłącznie sprawy materialne.

 To szokujące wypowiedzi, ale czy rzeczywiście wydają nam się tak obce i nie diagnozują one celnie demonicznej strony kapitalizmu?

Paradoksalnie okazuje się, że to właśnie przed niewrażliwością i izolacją uciekali członkowie sekty, upatrując w niej wiarę, spokój, poczucie misji. A także – zwolnienie z  odpowiedzialności. – W ten sposób łatwiej się żyje: ktoś wydaje polecenie, a ja po prostu je wykonuję. Nie trzeba samodzielnie myśleć ani się martwić o każdy drobiazg, bo wystarczy spełniać rozkazy. […] ponieważ rozkaz wydawał pan Asahara, czyli oświecony, wiadomo było, że wszystko zostało dokładnie przemyślane – mówi była członkini sekty. Prawie żaden z sekciarzy nie żałował swojego okresu spędzonego w Ōmu. Większość nie potrafiła połączyć utopijnej komuny z zamachem.

Milczenie to jeden z niedobrych japońskich zwyczajów

Murakami obnaża słabości systemu. Większości wagonów z gazem nie zatrzymano, lecz dalej funkcjonowały one w obiegu. Dlaczego? Bo zasady mówiły, że metro musi jechać dalej – punktualnie. W wielu przypadkach nie ewakuowano ludzi, a jeśli już – ci szli spokojnie, bez paniki, jak kazał japoński savoir vivre. Nie ewakuowano ludzi, przez długi czas nie rozpoznano sarinu jako trucizny, mimo że 9 miesięcy wcześniej miał miejsce podobny zamach. Dlaczego? Bo to, co się wydarzyło, Japończycy najchętniej zapakowaliby „do skrzyni z naklejką SPRAWY SKOŃCZONE I ZAŁATWIONE”. Może to wskazówka dla nas dziś, by swoje traumy przepracowywać, a nie – zakopywać w ziemi.

Poruszające, nadzwyczaj celne cytaty z tej książki można by przytaczać bez końca. Tak samo jak opisywać zachowania zarówno poszczególnych ofiar, jak i sekciarzy, którzy – w ostatecznym rozrachunku – także okazują się ofiarami, uległymi wobec wizji utopii, pełnej duchowego piękna i spokoju. Murakami wykazuje wobec nich wiele zrozumienia – osoby, które wstępują do sekt, określa jako te, które żyją poza mainstreamem, które szukają dla siebie alternatywnej narracji, bo ta dominująca im nie wystarcza bądź się z nią nie zgadzają. Zamachowcy pochodzili z elit intelektualnych – porzucili konsumpcyjny styl życia japońskiej finansowej bańki. Pisarz przyznaje, że on również czuł się odmienny od reszty społeczeństwa, ale ujście swojej inności dał przez pisanie. Wyznaje jednak: „Całkiem łatwo mógłbym być jednym z nich. I ty także”.

 

Haruki Murakami

Haruki Murakami. Fot. Elena Seibert

Czy twoja obecna narracja rzeczywiście i naprawdę należy do ciebie?

O książce można by mówić jeszcze dużo, o prześladowaniach byłych członków, bezpodstawnych pobiciach, problemach ze znalezieniem pracy czy odmowami wynajmu mieszkania. Tak samo o tym, jak niewidoczne z zewnątrz cierpienie naznacza codzienne życie, ale nie wzbudza w innych zrozumienia. – Czuję się bardzo samotny. Gdybym stracił rękę albo został warzywem, ludzie pewnie bardziej by mi współczuli. A gdybym umarł zaraz po zamachu, byłoby dużo łatwiej – mówi bohater cierpiący na chroniczne zmęczenie, ból oczu i głowy. Z powodu dolegliwości po zatruciu ledwo jest w stanie wypracowywać dawną normę godzin. Jednak musi.

Spośród mnogości przejmujących wątków zwrócić uwagę na jedno z przesłań, które wzbogaca aktualność tego wychodzącego po ponad 20 lat tłumaczenia. System nie zwalnia nas z odpowiedzialności za nasze czyny, nigdy.

Więcej recenzji znajdziesz w naszej pasji Czytam.

Okładka: Shutterstock. Cytaty ze śródtytułów: Podziemie. Największy zamach w Tokio, Haruki Murakami.