Skąd się biorą dziki w miastach?

Miasta rozrastają się w ogromnym tempie. Z badań UNICEF wynika, że do 2050 roku 70% ludności będzie żyła w miastach. Większość miast w Polsce rozlewa się na mapie, a osiedla powstają w coraz dalszych zakątkach przedmieść. W związku z tą praktyką szansa na spotkanie dzika rośnie z każdym rokiem, zwłaszcza jeśli wprowadzamy się do młodej dzielnicy, która wciąż graniczy z terenami niezurbanizowanymi. Bawią mnie tytuły z rodzaju „Dziki wchodzą do miast” albo „Inwazja dzików w miastach”. Jestem pewna, że gdyby dziki miały własne magazyny, to ich nagłówki brzmiałyby „Inwazja ludzi w lasach” oraz „Miasta wchodzą na terytoria dzików” i sądzę, że miałyby w tym więcej racji. Choć niektórym wciąż trudno się z tym pogodzić, to nasz gatunek nie jest jedynym, który zamieszkuje Planetę Ziemię. Tereny zielone są zamieszkane przez zwierzęta, które potrzebują przestrzeni do zdobywania pożywienia, odpoczynku, wychowania młodych. Dodatkowo niektóre z nich mają stały podział rewirów, których się trzymają. Rozbudowa miasta często odbywa się poprzez tworzenie nowych osiedli pośrodku przysłowiowego pola kapusty - to wszak wspaniałe miejsce do zdobycia jedzenia! Nie dziwmy się więc, że za sąsiadów mamy dziki.

Zwierzaki odwiedzają tłumnie również te dzielnice, które po prostu sąsiadują z rzeką czy kompleksem leśnym. Dlaczego wychylają ryjki z lasu? Bo przejście się po ludzkich siedzibach zwiększa szansę na dobrą kolację. Jako społeczeństwo produkujemy coraz więcej śmieci. Według danych GUS z 2017 roku statystyczny Polak produkuje ok. 312 kg odpadów rocznie, a żywność stanowi 235 kg tych odpadów. Polska znajduje się na piątym miejscu w Unii Europejskiej pod względem marnowania żywności, a jak wynika z raportu CBOS co czwarty Polak wyrzucił jedzenie w ciągu ostatnich siedmiu dni. A tak się składa, że dziki to bardzo inteligentne, wszystkożerne stworzenia, kierujące się w życiu hasłem „Jak dają, to brać!”. Te wszystkie śmieci trafią do koszy na śmieci - a stąd już prosta droga do dziczego żołądka. Prawdziwą gratkę stanowią słabo lub wcale niezabezpieczone śmietniki czy odpady komunalne wyrzucone do śmietników ogólnych. W internecie znajdziemy też filmiki w których ludzie bardzo z siebie radzi dają dzikom z ręki jabłka i inne przysmaki, sprawiając sobie krótkotrwałą przyjemność, jednocześnie jednak pogłębiając problem na linii dziki - ludzie. Zwierzaki zachęcone takimi działaniami i związanym z nimi łatwym dostępem do pożywienia będą składać coraz częstsze wizyty na terenach zurbanizowanych.

 

Kolejnym argumentem, by zamieszkać dziczą rodziną w mieście lub na jego obrzeżach, jest nieobecność myśliwych. Zwierzęta mogą odetchnąć w mieście ze względu na brak polowań, co czyni siedziby ludzie swego rodzaju ostoją. Pod latarnią zawsze najciemniej, co?

 

Jeśli mieszkasz w jednej z granicznych dzielnic miasta lub w bliskiej odległości do terenów zielonych, spotkanie z dzikiem jest bardzo prawdopodobne. Co zrobić kiedy spotkacie się oko w oko?

 

Przede wszystkim pokaż, że nie stanowisz dla niego zagrożenia zwiększając powoli dystans między Wami. Nie wykonuj gwałtownych ruchów, nie krzycz, nie płosz zwierzęcia, bo skutek Twoich działań może być odwrotny do zamierzonego. Zachowaj spokój i oddal się. Dziki zazwyczaj nie atakują, jeśli nie czują się zagrożone. Zachowaj szczególną ostrożność, jeśli spotkasz panią dzik z młodymi, zwaną inaczej lochą z pasiakami (młode dziczki mają paski, stąd to określenie). Jeśli Wasze spotkanie przebiegło blisko zabudowań, warto wezwać straż miejską.

Młode rodzą się w okolicach kwietnia, dlatego podczas zbliżających się wielkanocnych spacerów z rodziną zwróć uwagę, by obserwować otoczenie - jeśli zaobserwujesz wcześniej oznaki żerowania dzika, łatwiej unikniesz ewentualnego międzygatunkowego spotkania. Nasłuchuj chrumkania, odgłosów rycia ziemi i charakterystycznego zapachu włochatego ciała przykrytego błotkiem.