Kiedy po obiedzie czy kolacji najdzie was ochota na planszówkę, warto sięgnąć po tytuł, który sprawi frajdę również tym członkom rodziny, którzy (jeszcze!) nie są tak zanurzeni w granie, jak wy. Ja mam w domu specjalną półkę z grami na takie okazje – lżejszymi, bardzo dobrymi rodzinnymi grami planszowymi. Nigdy przecież nie wiadomo, kiedy nadarzy się okazja, żeby zaprosić kogoś do stołu – planszowego!

Lubicie gry na spostrzegawczość? Ja bardzo! Dlatego edukacyjna gra Pora liczyć autorstwa Sławka Wiechowskiego i Arkadiusza Piróga często ląduje na moim stole, zwłaszcza jeśli mogę zagrać z młodszymi graczami. Z jakiegoś powodu dzieciaki uwielbiają takie szybkie gierki? Może dlatego, że zwykle w nie ze mną wygrywają? W trakcie gry musimy szybciutko dodawać i szacować, a ja jestem przecież z wykształcenia polonistką. Może tak już po prostu musi być?

 

Rebel, gra edukacyjna Pora liczyć

 

Jednym słowem to z kolei przezabawna gra imprezowa, w której staramy się grupowo przekazać jakieś hasło odgadującej osobie. Każdy może zapisać na swojej tabliczce tylko jedno słowo. Zanim pokażemy je odgadującemu, sprawdzamy, czy jakieś słowa się nie powtarzają, a jeśli tak jest, musimy je schować! Przezabawne fikołki umysłowe, których należy dokonywać, żeby przypadkiem nie napisać „trawa” do hasła „kosiarka” to nic w porównaniu tym, gdy na trzech tabliczkach do „kosiarki” pojawi się to samo słowo: „umysłów”. Uwierzcie mi, do dzisiaj śmiejemy się z tego w naszej grupie.

 

Rebel, gra skojarzeniowa Jednym słowem

 

Gry zręcznościowe to w ogóle osobna kategoria planszówek. Dzisiaj wspomnę tu tylko o dwóch. W Dr Eureka staramy się, jak najszybciej uzyskać w trzech próbówkach dokładnie taki układ kuleczek jak na karcie zadania. Proste? Niby tak, ale kuleczki zawsze muszą się znajdować w próbówkach, nigdy nie wolno ich nam dotykać rękoma! To oznacza solidną gimnastykę umysłową (no bo w jakiej kolejności „poprzelewać” kuleczki do probówek, żeby uzyskać upragnioną kolejność?) i zręcznościową (bo te kuleczki nie mogą nam wypaść pomiędzy próbówkami!). Drugim tytułem z tej szerokiej kategorii jest pstrykanko-strzelanka, czyli Flick em Up!: Dzika Strzelanka. Wcielamy się w bandytów i szeryfów na dzikim zachodzie, którzy pstrykają w siebie pociskami, ale i sami przemieszczają się po miasteczku pstryknięciami. Pudełko pełne jest niesamowitych elementów, z których budujemy prawdziwe miasteczko. W instrukcji znajdziemy mnóstwo różnych scenariuszy, które pozwolą nam „się strzelać” w coraz to nowych okolicznościach przyrody. Uprzedzam, że gra działa jak magnes na dzieciaki i… tatusiów.

 

Lacerta, gra zręcznościowa Flick em Up!: Dzika Strzelanka

 

Kraina snów jest niezwykłą grą, w którą najbardziej lubię grać w cztery osoby (choć można nawet w dziesięć!), w trakcie której jedna z osób idzie spać (w pudełku znajdziemy do tego taką specjalną samolotową opaskę na oczy), a pozostali, opowiadają jej o czym śni – na podstawie kart podobnych do tych z Dixita. Co ciekawe, wśród podpowiadających są aniołek, diabełek i stróż równowagi. Diabełek będzie starał się zmylić śniącego, aniołek mu pomóc, a stróż równowagi raz tak, raz tak – w zależności od tego, która strona jest w przewadze. To naprawdę pomysłowa gra, pięknie wykonana i dająca mnóstwo frajdy, zwłaszcza w towarzystwie, które się dobrze zna.

 

Rebel, gra towarzyska Kraina Snów

 

A co na deser? Oczywiście, przepiękna Sagrada! Nie dość, że konstruujemy witraż w katedrze, to jeszcze robimy to w tak zajmujący sposób! Kolorowe, przeźroczyste kostki, proste zasady i ogromna różnorodność poszczególnych rozgrywek sprawiają, że Sagrada zajmuje bardzo wysokie miejsce w moim planszówkowym serduszku. Uwielbiam pokazywać ją swoim koleżankom, bo widzę, jak rozpromieniają się na sam widok rozłożonych na stole elementów, a potem gdy rozpracowują zasady i zaczynają czerpać przyjemność z gry. Sagrada to doskonały dodatek do każdego wieczoru – planszówkowego czy nie!

 

FoxGames, gra planszowa Sagrada

 

Oczywiście, jeśli zamiast grać w planszówki, będziecie woleli po prostu poprzytulać się na kanapie albo poczytać książkę czy pójść razem na łyżwy, nie będę miała wam tego za złe. Sama może się na to skuszę!