Sen z amerykańskich przedmieść

W zasadzie wystarczyłaby mi sytuacja wyjściowa: powojenne Stany Zjednoczone i amerykański sen na przedmieściach. Galvinowie pną się po szczeblach klasy średniej, on pracuje, ona zajmuje się domem i rodzi dwanaścioro dzieci (dziesięciu synów, dwie córki). Przeczytałam ostatnio że przedmieścia, które od dawna nie kojarzą się już z oazami spokoju, raczej z homogenicznymi więzieniami dla znerwicowanych żon popijających valium koktajlami, były bardzo świadomym sposobem zagospodarowania przestrzeni po zwycięstwie aliantów. Wprawdzie faszyzm został pokonany, Japonia zmiażdżona, a ład przywrócony, ale zachwiał się nieco porządek symboliczny – bo po stronie mocarstw triumfujących był przecież Związek Radziecki i jego niebezpieczna ideologia, a poza tym wysłanie chłopców na front zaowocowało brakami w sile roboczej i poluzowaniem smyczy kobietom. Ja teraz te wszystkie wyszczekane panny z fabryk przywrócić do właściwych ról, jak na nowo ugruntować w nich cnoty niewieście? No cóż, może zamknąć je w wielkich domach, wymagających nieustannego sprzątania i porządkowania, a potem jeszcze trójka dzieci i pozamiatane. Wielkie domy oczywiście na kredyt, żeby mężom nie przychodziły do głowy głupie, komunistyczne pomysły – nic nie przywiązuje do rodziny i pracy lepiej niż wieloletnie widmo utraty dachu nad głową, jeżeli bank nie dostanie na czas pieniędzy. I gotowe, mamy uporządkowane społeczeństwo. Trochę nieszczęśliwe? No trudno.

Powiedzieć, że Galvinowie są trochę nieszczęśliwi, to nie powiedzieć nic. Sześciu z ich synów choruje na schizofrenię – chorobę, która do tej pory stanowi pewną zagadkę. Na początku lat sześćdziesiątych, kiedy pierwsi z młodych Galvinów zaczynają zachowywać się w sposób wzbudzający niepokój, schizofrenia była polem walki całkowicie sprzecznych teorii i metod leczenia. Oczywiście psychiatrzy, psycholodzy i psychoterapeuci nie mogli odrzucić pokusy, żeby winić za nią matki.  Z autyzmem przecież udało się całkiem nieźle – oto zimna, niechętna tradycyjnej roli kobieta mści się niejako na niemowlęciu, zamrażając jego i swoje emocje. Matki schizofreników uznano z kolei za nadmiernie kontrolujące, przywiązujące do siebie dzieci, które muszą uciekać w dysocjację. Tak więc pani Galvin ma wielki dom do ogarniania, dwunastkę dzieci, w tym sześć ze schizofrenią, i gigantyczne poczucie winy. Na zdrowie.

kolker schizofrenia czarne

Opowieść o lęku

Książka Kolkera jest rozpięta na dwóch poziomach. Jeden z nich to opowieść o Galvinach, koszmarze choroby psychicznej leczonej w eksperymentalne sposoby, o życiu w ciągłym lęku: skoro sześciu braci jest chorych, kiedy zachoruje pozostałych czterech? I co z siostrami? Zdrowe dzieci wychowują się w przerażającym świecie przemocy, awantur, seksualnego molestowania – cała uwaga rodziców skupia się na agresywnych, zaburzonych synach. Trudno ich usprawiedliwić, ale są w tym wszystkim samotni i bezradni. Choroba psychiczna nie pasuje do przedmieść i obrazu idealnej rodziny, trudno w ogóle znaleźć język, żeby o tym doświadczeniu mówić. Wszystko dzieje się za zamkniętymi drzwiami, w mrocznej dolinie. Nikt też nie potrafi zaoferować Galvinom profesjonalnego wsparcia, decyzje o leczeniu synów i zamykaniu ich w upiornych zakładach muszą podejmować sami, według uznania. Jak można tu w ogóle mówić o racjonalnych wyborach? Wysłać własne dziecko do miejsca, w którym będzie traktowane jak dzikie zwierzę czy zamknąć je w domu i ryzykować tragedię?

Drugi poziom to historia medycyny, prób zrozumienia źródła schizofrenii i znalezienia skutecznego leku, który powstrzyma psychotyczne objawy, ale pozwoli także na normalne funkcjonowanie pacjentów i pacjentek. To także opowieść o konkretnych badaczach i badaczkach, dla których tragedia Galvinów jest niejako gwiazdką z nieba: tylu chorych, te same geny, a do tego masa spokrewnionych z nimi osób, które wydają się niezaburzone. Lepszej próby statystycznej nie można sobie wyobrazić.

Podsumowując: wyjątkowa historia i napisana z niezwykłym wyczuciem książka, którą na pewno pragniecie już czytać, więc kończę tę recenzję i nie przeszkadzam w podróży do Mrocznej Doliny.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.