Narracja o McCullers

Pierwszym krokiem do napisania „Mojej autobiografii Carson McCullers” (przekład: Anna Gralak) było odkrycie przez autorkę w archiwum jednego z instytutów, zajmujących się spuścizną pisarzy i pisarek, listów, które szwajcarska literatka i femme fatale Annemarie Schwarzenbach pisała do Carson McCullers (listy nie są szczególnie ukryte, po prostu nikt się nimi nie interesuje). Korespondencja świadczy o zakochaniu, fascynacji lub/i związku, a jednak relacja obu kobiet jest wspominana przelotnie w biografiach amerykańskiej pisarki lub nie pojawia się w nich w ogóle. Shapland zaczyna przyglądać się bliżej temu, jak przedstawiane jest życie McCullers, biorąc pod lupę kwestię jej związków i orientacji seksualnej. Wychodzi jej z tego klasyczny obraz lesbijki w szafie – nie tyle pielęgnowany przez samą McCullers, co przez budujących narrację o zmarłej stosunkowo młodo autorce.

Dużym wsparciem w analizie ukrytych lub celowo pomijanych wątków z życia pisarki są dla Shapland ujawnione w roku 2014 zapisy kilku sesji psychoanalityczno-terapeutycznych, które McCullers odbyła z Mary Mercer, być może także pozostając z nią w związku bliższym niż terapeutka-pacjentka. Na to wszystko Shapland nakłada swoje doświadczenia osoby nieheteronormatywnej. Zaznacza, że jej celem jest nie tylko opowiedzenie o życiu McCullers, ale także refleksja nad tym, jak tworzymy i przyjmujemy biografie osób queerowych. Dlaczego związki kobiet z kobietami nawet w dzisiejszych czasach są notorycznie pomijane, umniejszane lub konwencjonalizowane (przelotny flirt, współlokatorki, koleżanki) – nawet, jeżeli ewidentnie świadczą o lesbijstwie bohaterek i co więcej, tłumaczą rozmaite aspekty biografii niezrozumiałe bez tego tropu.}
 

Moja Autobiografia Carson McCullers
 

Jak odzyskać niektóre biografie?

Co najważniejsze (dla mnie) jest to książka generująca masę pytań natury nie tylko biograficznej. Spójrzmy na przykład na wykorzystanie bardzo intymnych taśm z terapii, które wprawdzie zostały udostępnione dopiero po czasie zastrzeżonym przez Mary Mercer, ale i tak wydaje się to naruszeniem tajemnicy terapii. Autorka przekonuje, że fakt istnienia transkrypcji rozmów świadczy o tym, że McCullers planowała je wykorzystać w celach literackich i że ślady można znaleźć w jej nieukończonej autobiografii. Jest to niezły argument, jednak nadal czym innym jest literackie przetwarzanie własnej terapii, a czym innym analizowanie jej zapisów przez osoby trzecie. Nie wydaje mi się to etyczne – ale może nie ma innego sposobu, żeby odzyskać niektóre biografie? A jeżeli chcemy je odzyskać, to po co?

Dalej mamy wpisanie siebie w biografię autorki. Wydaje się to zabiegiem zahaczającym o megalomanię, kiedy Shapland uparcie nawiązuje poprzez McCullers (o której od pewnego momentu pisze tylko „Carson”) do swoich doświadczeń. „O, ja też usłyszałam niemiłą rzecz od pierwszej dziewczyny”. „O, ja też mieszkałam w Nowym Jorku jako dwudziestolatka”. „O, ja też mam siostrę”. I tak dalej. Bardzo mnie to na początku drażniło, tym bardziej, że w ramach projektu biograficznego Shapland wchodzi w życie pisarki naprawdę głęboko – na przykład zdobywa stypendium na mieszkanie przez miesiąc w domu McCullers, będącym obecnie muzeum i przestrzenią studyjną, co oczywiście buduje w niej jeszcze więcej skojarzeń i analogii. Muszę natomiast przyznać, że po pewnym czasie wyłania się z tego metoda: mianowicie Shapland dowodzi, że w świecie, który nadal traktuje związki homoseksualne jako złe/gorsze/niepełne/podejrzane/niedojrzałe, techniki przetrwania i psychicznego ogrywania traum związanych z koniecznością wyparcia się głębokiej, autentycznej części siebie nie zmieniły się tak bardzo. Życie w wyparciu i ukryciu wymusza pewne strategie adaptacyjne, coming out także rozgrywa się pomiędzy niewielką ilością wariantów, dlatego queerowe biografie układają się w większą całość, w której osoba z zewnątrz (jak niegdyś Shapland czy obecnie czytelnik/czytelniczka napisanej przez nią książki) może się odnaleźć i poczuć częścią wspólnoty – nie bezpośredniej, ale biograficzno-ideologiczne. Przypomina mi to wywiad z Eduardem Louisem, który mówił, że jego rodziną byli Simone de Beauvoir i Pedro Almodovar i dzięki nim zorientował się, że jest dla niego miejsce na świecie.

Pomijając wątek queerowy (który jest oczywiście nie do pominięcia, robię to tylko na potrzeby recenzji) – dostajemy tutaj także rzetelną biografię Carson McCullers, dobrze osadzoną w czasach i kontekstach społecznych, nie tylko związanych z widocznością i akceptacją osób nieheteronormatywnych i ich związków. Jest to ważne szczególnie na polskim polu - nadal możemy znaleźć w rozmaitych opracowaniach literatury amerykańskiej „Carsona McCullersa”. Mam nadzieję, że teraz będzie to już niemożliwe.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.