Czy szympansy używają brzydkich wyrazów? Czy przeklinanie potrafi działać znieczulająco? Czy kobiety klną inaczej niż mężczyźni? Te oraz wiele innych ciekawych pytań stawia w swojej książce „Bluzgaj zdrowo. O pożytkach z przeklinania” dr Emma Byrne, brytyjska naukowiec i dziennikarka pasjonująca się neuronauką. Polska wersja tej popularnonaukowej publikacji jest już dostępna.

 

Jak przeklinać, to tylko po polsku

Polacy uwielbiają przeklinać. Wskazują na to nie tylko badania – przeprowadzone przez CBOS mówią o tym, że wulgarnych słów używa ośmiu na dziesięciu naszych rodaków – ale przede wszystkim częstotliwość pojawiania się słów powszechnie uznawanych za obraźliwe w polskiej kulturze, polityce i społeczeństwie. Przeklinamy bez względu na wiek, wykształcenie, pochodzenie i majątek; przeklinamy, kiedy jesteśmy źli i smutni; przeklinamy, kiedy jesteśmy zadowoleni i szczęśliwi; przeklinamy w domu, w pracy, w szkole, a przede wszystkim za kierownicą. Bogactwo polskich wulgaryzmów zachwyca, a mnogość sposobów na jakie można użyć cztery najpopularniejsze polskie obelżywe słowa, nie przestaje fascynować i wprawiać w konsternację obcokrajowców. W sieci regularnie pojawiają się zestawienia z tłumaczeniami na przeróżne języki, w których widać, że jeżeli kląć, to tylko po polsku.

Wulgaryzmy i Szymborska

Rodzimi językoznawcy, co raczej zrozumiałe, nie są jednak wielkimi fanami przekleństw. Profesor Jan Miodek w rozmowie z „Newsweekiem” kilka lat temu przyznał, że wulgaryzmy stosuje, ale głównie w dowcipach, bo bez nich większość żartów traci sens. „Nie jestem święty, ale znam granice” – tłumaczył. Jego kolega po fachu, profesor Jerzy Bralczyk, odmówił komentarza do cytowanego powyżej materiału dziennikarki Renaty Kim – nie chciał bowiem przykładać ręki do popularyzowania tego „niepokojącego zjawiska”, na co jego zdaniem wpływa medialna dyskusja na temat wyrazów obraźliwych. Michał Rusinek, literaturoznawca i były sekretarz Wisławy Szymborskiej, podszedł do sprawy zgoła inaczej: napisał książkę „Jak przekręcać i przeklinać”, w której w żartobliwy sposób i z użyciem rymowanych wierszy tłumaczy dzieciom, jak wyrażać emocje w słowach, które nie są wulgarne. Sam autor przyznaje z kolei, że najczęściej przeklina za kierownicą, zaś w słowniku jego pracodawczyni, noblistki Szymborskiej, najbrzydszym określeniem było „do dupy”.

 

Brzydkie słowa a rozwój ludzkiego mózgu

Ciekawe spojrzenie na używanie wulgaryzmów w życiu codziennym prezentuje w swojej książce dr Emma Byrne, stała bywalczyni audycji BBC, publicystka „Forbesa” i „Financial Timesa”. Nie jest to podejście stricte językoznawcze – autorka skupia się przede wszystkim na neurolingwistycznych uwarunkowaniach i efektach używania obraźliwych wyrazów, które jej zdaniem w wielu sytuacjach wykazują działanie terapeutyczne. Na poparcie swoich tez przytacza wyniki licznych badań, które dowodzą między innymi, że brzydkie słowa zwiększają odporność na ból, pomagają umacniać relacje, budować wspólnoty i radzić sobie z emocjami, a także przyczyniają się do rozwoju naszego mózgu. „Bluzgaj zdrowo. O pożytkach z przeklinania” dotyka tematów, które do tej pory postrzegane były jako językowe tabu, chociaż samo przeklinanie jest tak stare, jak sama ludzkość.