Od kilku lat wybór laureatów, w najważniejszych oscarowych kategoriach, nie jest przewidywalny jak kiedyś. Spora konkurencja wśród produkcji oraz częste kontrowersje wokół decyzji jury, które niejednokrotnie sprawiało niespodzianki, żadnemu kandydatowi nie daje 100% szans na statuetkę. Mimo wszystko, w tym roku to „Joker” wydaje się być pewniakiem przynajmniej do kilku z nich. Zwłaszcza, że film Todda Phillipsa jest nominowany aż w 11 kategoriach!
„Joker” – czyli film komiksowy inny niż wszystkie
Od momentu pierwszej nominacji do Oscara dla filmu będącego adaptacją komiksu („Superman” z 1978 roku) w branży filmowej wiele się zmieniło, a produkcje komiksowe są dziś wyraźnie na fali. Chociaż filmy zakorzenione w uniwersum superbohaterów m.in. „Batman: Mroczny rycerz”, „Avangers” czy „Black Panther”, święcą tryumfy popularności odnosząc kasowe sukcesy, to zwykle (poza kilkoma wyjątkami) nie są brane pod uwagę w oscarowym wyścigu - w aspektach innych niż techniczne. Tym razem nie chodzi jednak o żadnego superbohatera, ale o odwiecznego wroga Batmana. Film jest historią przestępcy - badaniem studium zła, analizą tego, co wpłynęło na jego przejście na „ciemną stronę mocy”, pokazanie dramatu i choroby zwykłego człowieka. Poznajemy jego ludzką twarz, staramy się go zrozumieć, po części współczujemy mu, a po części przyglądamy się z przerażeniem szaleństwu i obłędowi, który go opanowuje. Stąd nominacja w aż 11 różnych kategoriach to spora sensacja. Dlatego teraz - gdy produkcje komiksowe liczą się w branży filmowej bardziej niż kiedykolwiek - film, który jest właściwie gatunkowym dramatem psychologicznym i posiada rozbudowaną warstwę fabularną, ma naprawdę dużą szansę, by zdominować tegoroczną galę.
Akademia uwielbia złoczyńców
„Joker” to jeden z najbardziej fascynujących czarnych charakterów i rola niezwykle trudna dla odgrywających ją aktorów. To właśnie dzięki m.in. tej roli Jack Nicholson, Heath Ledger, a teraz także Joaquin Phoenix zyskali sobie uznanie krytyków i fanów. Poza tym historie antybohaterów, czy mówiąc łagodniej, postaci kontrowersyjnych, od zawsze pociągają widzów. Wiele takich filmów było już nagradzanych przez Akademię, jak chociażby: „Milczenie owiec”, „Monster”, „To nie jest kraj dla starych ludzi”, „Batman: Mroczny rycerz” czy „Whiplash”. To jednak film Todda Phillipsa stanowi nowe wyobrażenie o odwiecznym wrogu Batmana, a jak mówi sam reżyser tym obrazem chciał raczej przerazić niż podekscytować odbiorców. Jedno jest pewne, powstał film o jednym z najmroczniejszych złoczyńców w historii kina.
Batman: Mroczny rycerz (Blu-ray Disc)
Gorzka historia o źródłach przemocy
Ostatnie lata to wyraźna tendencja moralizatorska Akademii, która chętnie nagradza filmy zaangażowane w sprawy społeczne. Było tak chociażby w przypadku filmów takich jak: „Green Book”, „Moonlight”, „Kształt wody” czy „Roma”. „Joker” absolutnie wpisuje się w ten nurt bo porusza szereg palących kwestii. Choć akcja ma miejsce w Gotham City, bez problemu można uznać, że chaos, który dławi miasto odzwierciedla świat, w którym aktualnie żyjemy. Przedstawiona w filmie przemoc, masakra z użyciem broni, zamieszki, korupcja ludzi na najwyższych stanowiskach oraz rozbudowana warstwa dotycząca choroby psychicznej dobitnie ujawnia największe bolączki dzisiejszego świata. Tym samym historia Jokera doskonale przedstawia źródło zła, które ukształtowało go jako negatywnego bohatera. Społeczny wydźwięk przybiera w filmie całe studium postaci, z uwzględnieniem rozbitych marzeń o byciu komikiem czy silnych doświadczeń, które miały wpływ na ukształtowanie się psychiki Księcia Zbrodni.
Kontrowersje wokół filmu
„Joker” to niewątpliwie mocny obraz, który nie pozostawia widza obojętnym. Wśród wielu świetnych recenzji wywołał także sporo kontrowersji, dotyczących przede wszystkim przemocy przedstawionej w filmie. Oskarżenia o traktowanie antyspołecznej psychopatii głównego bohatera jako heroicznej i inspirującej nie przyćmiły wydźwięku filmu, który wydaje się być obrazem na miarę naszych czasów: kontrowersyjnym, obrazoburczym i dosadnym. Z pewnością jednym z najbardziej prowokacyjnych ostatnich lat. Prawdopodobnie to także ten czynnik przyciągnął do kin wielką rzeszę widzów. Czy Akademię stać na tak ryzykowny wybór? Biorąc pod uwagę poprzednie decyzje jury i wyróżnienie „Spotlight” czy „Moonlight”, które także burzyły pewne tabu, wydaje się, że jest na to spora szansa.
Występ jednego aktora
Podczas gdy ostateczna ocena filmu do tej pory rozgrzewa emocje wśród widzów, jedna kwestia nie pozostawia wątpliwości. Joaquin Phoenix, jako odtwórca głównej roli, zanotował spektakularny występ, który z pewnością przejdzie do historii. Prawdopodobnie żadne inne wcielenie Jokera nie spowodowało, że tak dogłębnie poznaliśmy umysł tego antybohatera. Kiedyś nawet nie rozważaliśmy możliwości, że ktoś będzie w stanie lepiej niż Heath Ledger w „Batman: Mroczny rycerz” zagrać tę rolę. Ale Joaquin Phoenix prawdopodobnie właśnie to zrobił. Przygotowanie do roli i wielka praca jaką wykonał, jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć, zdecydowanie przyniosła tutaj skutek. Aktor grający Jokera wnikliwie i skrupulatnie wcielił się w rolę, ukazując całe spektrum jego psychiki, bolączek i emocji. Nie bez znaczenia było także jego wieloletnie doświadczenie i umiejętność interpretacji. Do tego doszła fizyczna metamorfoza, którą lubią członkowie Akademii (tak było m.in. w przypadku „Monster”) – aktor sporo schudł do roli. W ostatecznym starciu o Oscara dla najlepszego aktora stawi czoła silnej konkurencji: Leonardo DiCaprio („Once Upon A Time In Hollywood”), Adam Driver („Historia małżeńska”), Jonathan Pryce („Dwóch papieży”) i Antonio Banderas („Bol i blask”). Ale jeśli to właśnie jemu przypadnie zwycięstwo, zanim wyjdzie na scenę zapewne poprosi, by przedstawiono go jako Jokera.
Kadr z filmu
A jakie są wasze typy dotyczące Oscarów? Jak sądzicie ile statuetek zdobędzie według was „Joker”? Czy faktycznie okaże się czarnym koniem tegorocznej gali?
Jeśli zafascynowała was ta postać - przeczytajcie tekst „Wszystkie twarze Jokera”. A wszystkie nominacje oscarowe znajdziecie tutaj.
Komentarze (2)
Komentarze
Jeżeli Joaquin Phoenix nie wygra, to będzie znaczyło, ze Oscary nie mają sensu, ta rola jest po prostu genialna
Patrzyłam na ten film głównie z perspektywy zawodowej (jestem psychologiem) i nie zawiodłam się. To majstersztyk w najczystszej postaci, zaś jeśli chodzi o rolę Phoenixa -- cóż, mogę jedynie dodać, że właśnie na tym polega talent i sedno aktorstwa.