Odkąd pod koniec drugiego sezonu „Gry o tron” Catelyn Stark powierzyła Brienne z Tarthu misję odstawienia Jaimiego Lannistera do Królewskiej Przystani, ci dwoje tworzyli barwny duet skazanych na siebie przeciwieństw. Byli jak Piękny i Bestia – przynajmniej tak widział to George R.R. Martin, autor książki „Pieśń lodu i ognia”, który z przekorą odwrócił schematy. On – arogancki przystojniak, sprawny w walce, za którym ciągnie się najgorsza reputacja, od lat uwikłany jest w romans z własną siostrą. Ona – honorowa wojowniczka, marzy o tym, by zostać rycerzem, ale pozostaje obiektem drwin ze względu na swój wygląd.

 

 

Duńczyk Nikolaj Coster-Waldau i Brytyjka Gwendoline Christie nawet podczas wywiadu zdają się nie wychodzić ze swoich ról. Obracają w żart niektóre z pytań, przekomarzają się, wzajemnie prowokują. Wystarczy kilka minut rozmowy, by zrozumieć, skąd wzięła się dynamika relacji pomiędzy bohaterami, podszyta humorem, ale i wyczuwalnym napięciem.

 

„Gra o Tron. Sezon 8 (Limitowane wydanie digipack)”

 

Piotr Guszkowski: Jak zapamiętaliście początek wspólnej, trzeba przyznać dość wyboistej drogi?

Gwendoline Christie: - Chyba zaczęło się od kłótni, prawda?

Nikolaj Coster-Waldau: - Tak? Nie wydaje mi się. Pamiętam to spotkanie. Miałaś za sobą wyczerpujący emocjonalnie dzień, ścięłaś wtedy włosy.

Christie: - Wszystko przekręcasz. Po raz pierwszy zobaczyłam Nikolaja w wozie charakteryzacji. Ktoś zapytał, czy chcę go poznać. Byłam zdenerwowana, bo przecież oglądałam pierwszy sezon i wiedziałam, że to świetny aktor. Nie chciałam się narzucać. Ale usłyszałam w odpowiedzi, że nie będzie z tym problemu. Nikolaj siedział na krześle, zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół, po czym z wyraźnym zniechęceniem na twarzy zapytał: „Tak?”. To mnie wkurzyło. Nikt wcześniej nie potraktował mnie w taki sposób.

[do Nikolaja] Następnym razem podszedłeś do mnie i wypaliłeś, że musimy przepróbować scenę. Nie dałeś mi dojść do słowa, a właśnie byłam w trakcie rozmowy, ba, wygłosiłeś krótki wykład o tym, czy na pewno zamierzam sprawiać trudności. Wyszedł wtedy z ciebie cały Jaimie Lannister. Kierowniczka obsady Nina Gold, która była świadkiem całej sytuacji, przyznała: „Wspaniale, tego właśnie potrzebowaliśmy!”.

Coster-Waldau: - Pierwsze sezony rzeczywiście upłynęły nam na dogryzaniu sobie nawzajem.

 

Monopoly, gra strategiczna Monopoly Gra o Tron 

 

Zapytam wprost: co Brienne czuje do Jamiego, a co on czuje do niej?

Christie: - Scenariusz – a w przypadku wcześniejszych sezonów również książki – nie zawierały co do tego konkretnych wskazówek. A to dawało nam od samego początku sporo swobody w rozgrywaniu relacji pomiędzy Brienne i Jaimiem dość niejednoznacznie, czyniąc aktorskie zadanie jeszcze bardziej interesującym. W ramach jednej sceny sytuacja potrafiła się przecież zmienić nawet o 180 stopni. Mieliśmy z Nikolajem niekończący się rollercoaster: od nienawiści czy wzajemnej irytacji…

Coster-Waldau: - …a potem padał klaps i zaczynaliśmy kręcić…

Christie: (śmiech) - …po szacunek, lojalność, poczucie prawdziwej więzi i bliskości, czegoś więcej niż tylko braterstwo broni. Wymagało to gry na skrajnych emocjach.

Coster-Waldau: - Nasi bohaterowie przechodzili różne fazy, bywało nieprzyjemnie i gorąco, ale oboje w końcu docenili swoje towarzystwo. Po drodze zresztą bardzo się zmienili.

Christie: - Pod wpływem Brienne Jamie rzeczywiście się zmienił, na szczęście przestał być egoistycznym pięknisiem w lśniącej zbroi – cieszę się, że to zauważyłeś.

Coster-Waldau: - Mów co chcesz. Mnie zawsze podobał się dualizm wpisany w postać Jaimiego. Ludzie postrzegali go stereotypowo jako cynicznego dupka, a on potrafił ich zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. Na tym, jak postrzegano mojego bohatera, zaważyło kilka pamiętnych momentów. Choćby ten, kiedy wypchnął dziecko z okna. A zrobił to przecież nie dla czystej przyjemności, tylko po to, by chronić ukochaną siostrę. Po prostu konsekwentnie pozostawał wierny swojemu sercu.

Wrebbit Puzzles, puzzle 3D Gra o Tron - Winterfell 

 

Rozmawiamy o bohaterach, o tym, jak zmienili się przez te lata – a jaki wpływ te postaci wywarły na was?

Christie: - Kiedy dowiedziałam się, że fani sagi George’a R.R. Martina widzieliby mnie w jednej z ról, zgooglowałam kim jest Brienne. Nie mogłam uwierzyć, że HBO decyduje się umieścić w popularnym serialu postać tak odmienną od kobiet, jakie zwykliśmy oglądać. Wiele mnie z Brienne łączyło, dlatego postanowiłam skupić się na różnicach. Dotyczyły one przede wszystkim aspektów fizycznych. Zmieniłam dietę, pracowałam nad formą, ruchem. Dostałam szansę konfrontacji z oczekiwaniami wobec atrakcyjności kobiet. Musiałam się „obnażyć” – bez makijażu, fryzury, skupiając na mojej androginicznej fizyczności, lecz także wrażliwości ukrytej pod potężną posturą. Niezależnie, czy zostałabym zaangażowana, proces zmierzenia się z własnym wstydem wydawał się na tyle cennym doświadczeniem, że było warto. Już sam casting był więc angażujący.

Teraz okazuje się, że z Brienne identyfikują się nie tylko kobiety, które dotąd postrzegały siebie jako dalekie od ideału, ale wszyscy, którzy znają uczucie izolacji, funkcjonowania na marginesie – niezależnie od płci, rasy, wieku. Sama dorastałam z takim poczuciem, ze względu na niekonwencjonalny wygląd. Byłam wysoką dziewczyną, miałam cholerne kompleksy. Brienne pomogła mi się z tym oswoić, wspólnie nabierałyśmy pewności siebie.

 

Nieoficjalny ilustrowany przewodnik po Grze o tron (okładka twarda)”

 

 

Nie mam wątpliwości, że będzie wam siebie brakowało – to widać. A serialu?

Coster-Waldau: - Na pewno ludzi z ekipy, przez te lata bardzo się zżyliśmy ze sobą. Ale z drugiej strony, czuję mimo wszystko ulgę, że to już koniec. Serio. Zobacz: serial cieszy się ogromną popularnością, budzi emocje i niezmienne zainteresowanie mediów. Obawiam się, że przy dwunastym sezonie w kolejce do wywiadu ustawiłyby się niedobitki dziennikarzy. Może, jeśli za kilka lat będę bezrobotny, jeszcze pożałuję tych słów, ale decyzja Dana Weissa i Davida Benioffa o zakończeniu w tym momencie wydaje mi się właściwa. Schodzimy ze sceny niepokonani.

Nie zrozum mnie źle, jestem związany z „Grą o tron” od dziesięciu lat. To kawał mojego życia i kariery. Mam jednak wrażenie, że jeśli patrzy się z zewnątrz, wygląda to inaczej niż z mojej perspektywy. Chociaż wystąpiłem w każdym sezonie, zdarzało mi się przyjeżdżać na plan tylko na dziesięć dni zdjęciowych. Resztę czasu spędzałem gdzie indziej. Wszyscy zaangażowaliśmy się w nowe projekty – ona [wskazuje na Gwendoline] zrobiła „Gwiezdne wojny”, ja miałem okazję kręcić w ojczystej Danii filmy równie ważne dla mnie co ten serial.

Christie: - To specyficzne uczucie, bo tak naprawdę nigdy nie wiedzieliśmy, kiedy nasza przygoda z „Grą o tron” dobiegnie końca. Wchodziłam na plan z założeniem, że showrunnerzy w każdej chwili mogą mnie uśmiercić, i pełna obaw otwierałam każdy nowy scenariusz. Wspaniale było dotrwać do finału. Wydawało mi się, że będę dzielna, ale ostatniego dnia zdjęciowego płakałam przez bite dwie godziny. Słyszałam tylko, jak ludzie zaglądali do mnie i mówili: „Dalej płacze”.

 

Zmienilibyście coś w finale ósmego sezonu „Gry o tron”?

Christie: - Nie ukrywam, że miałam pomysł na zupełne inne rozwiązanie niektórych wątków, ale ostatecznie nie narzekam.

Coster-Waldau: - Każda opowieść do czegoś zmierza. Jeśli czytasz książkę i w zakończeniu coś ci nie pasuje, to przecież nie wyrywasz kilku ostatnich kartek, żeby przepisać historię po swojemu. Musisz się pogodzić z tym, że to już koniec.

Rozmawiał: Piotr Guszkowski

Finałowy, ósmy sezon serialu „Gra o tron” dostępny będzie na Blu-ray i DVD od 4 grudnia.