Od Duńczyków dzielą nas wody Bałtyku, ale w kwestiach kulinarnych dzieli nas mniej niż mogłoby się wydawać. Lubimy chleb, jemy sporo ziemniaków i wieprzowiny, kochamy mleko i masło. Dla wielu osób to dobry początek, żeby dać się porwać odkrywaniu znanych składników w innej formie. Niby co takiego niespotykanego może być w kanapce, lodówce z jogurtami czy piekarni? O dziwo całkiem sporo, chociaż oczywiście generalizacja i pisanie o jednej „kuchni duńskiej” jest zbytnim uproszczeniem. Sami Duńczycy różnią się między sobą tradycjami czy preferencjami kulinarnymi. Jak zwrócił uwagę Claus Meyer, człowiek dzięki któremu hasła „lokalne” i „sezonowe” stały się mantrą, w Danii żyją nie tylko „gruszkowi Duńczycy”. Poza potomkami Haralda Sinozębego, w Danii mieszkają też Polacy stanowiący najliczniejszą grupę imigrantów, Syryjczycy, Turcy, Irakijczycy, Irańczycy, Afgańczycy. Oni wszyscy dodają duńskiej kuchni coś od siebie.

Co zjeść na śniadanie w Kopenhadze?

Jeśli chcemy wyobrazić sobie jak wygląda duński poranek to najlepiej pójść do piekarni. Duńczycy uwielbiają chleb - żytni na zakwasie, ciemny od słodu, ciężki, wilgotny. Czasem  w chlebie znajdziemy twardsze ziarna żyta, czasem liczne pestki, a czasem wiórki marchewki, dzięki których chleb dłużej pozostaje świeży. Są też bochenki białe - bardziej przypominające nasz pszenny chleb z dużymi dziurami. O poranku w piekarni można też spróbować wspaniałych duńskich bułek - żytnich z ziarnami, białych posypanych białym makiem, wytrawnych bułek z ciasta półfrancuskiego i moich absolutnie ulubionych, w których na górze jest moc maku, a na dole hojność ziaren słonecznika.

Klasyczne śniadanie to kromka chleba lub bułki, koniecznie solone masło, plaster sera żółtego (plastry są grube, mniej więcej jak 3-4 plasterki naszego sera) i odrobina truskawkowego dżemu. Alternatywą do pieczywa jest oczywiście owsianka. Często owsiankę gotuje się na mieszance wody i mleka i podaje z odrobiną cynamonu i solonego masła. Oczywiście, owsiankę można podać z jogurtem, skyrem, owocami, czekoladą, proszkiem lukrecjowym i innymi dodatkami. Klasycznie jednak owsiankę jadło się z cynamonem i masłem.

Skoro jesteśmy przy jogurtach to jedną z najbardziej szokujących rzeczy w Danii jest ograniczona ilość smaków tego przysmaku. W Polsce mamy jogurty o smaku wszystkich owoców, czekolady, orzechów. W Danii mamy jogurt truskawkowy, waniliowy, cytrynowy, bananowo-gruszkowy, borówkowo-bananowy, malinowy, brzoskwiniowy. O ile w Polsce mamy ogromny wybór smaków jogurtów, o tyle w Danii mamy ogromny wybór produktów fermentacji mlekowej. Poza jogurtem, kefirem, zsiadłym mlekiem, maślanką i skyrem znajdziemy też produkty, które produkuje się tylko w Danii - A38 (przypominający w smaku nieco kefir lub zsiadłe mleko), koldskål (letni klasyk, czyli maślanka ze zsiadłym mlekiem, żółtkami, cukrem i cytryną), ymer (kolejny produkt fermentacji mlekowej, który podaje się z posypką z suchego chleba żytniego z dodatkiem brązowego cukru). Nawet mleko ma tutaj inną zawartość tłuszczu - 3,5%, 1,5%, 0,4% i 0,1%.

kopenhaga

Jak wygląda duński obiad?

Duński obiad czy lunch nazywa się frokost (czyli tak jak u Szwedów śniadanie). Klasyczny frokost to otwarta kanapka. Na kromce żytniego chleba ląduje masło i różne dodatki. Wybór nie jest przypadkowy, składniki muszą zawsze się zgadzać, a same kanapki nazywane smørrebrød trzeba jeść w odpowiedniej kolejności, zaczynając od ryby.

Jak wyglądają smørrebrød? Jak małe piramidki z jajkiem na twardo, krewetkami, koperkiem i majonezem czy kawałkiem pasztetu z odrobiną boczku i rzeżuchą. Mogą być też podane z kawałkiem ryby w panierce, remouladą (sosem na bazie majonezu i korniszonów). Co ważne smørrebrød je się zawsze widelcem i nożem. Zawsze. Jeśli frokost chcemy zjeść poza domem to na pewno przyjdą nam z pomocą liczne budki z hot-dogami. Bułka z parówką, konserowym ogórkiem, prażoną cebulą, remoulade, musztardą w towarzystwie butelki mleka czekoladowego to klasyk, który lubi nawet królowa Małgorzata II.

Jak wygląda lunch w duńskiej szkole?

Duńskie dzieci nie jedzą w szkole ciepłych posiłków. W większości szkół nie ma kantyny. To rodzice odpowiadają za żywienie swoich dzieci - szkoła i ministerstwo zdrowia przesyła jedynie wskazówki, jak śniadaniówka ma wyglądać. Najważniejsze są produkty potocznie określane jako „zdrowe”. Jeśli ktoś w duńskim sklepie ma wątpliwości, co wybrać, wystarczy sięgnąć po wszystko, co ma na opakowaniu zielony znaczek klucza lub pomarańczowy kłos. Oznacza to, że produkt nie ma zbyt dużej ilości tłuszczu, soli czy cukru, a w przypadku kłosa - jest pełnoziarnisty. Należy kierować się zasadą pięciu palców - coś warzywnego, coś owocowego, coś pełnoziarnistego, coś rybnego i coś mięsnego/nabiałowego. W szkole dzieci jedzą głównie kanapki - bardzo często takie „otwarte”. W sklepach można kupić papier śniadaniowy wycięty na kształt kwadratów, którym przykrywa się taką kanapkową piramidkę przed włożeniem do pudełeczka.

Do szkoły nie można przynosić słodyczy. Wyjątkiem są urodziny i niektóre piątki. Wtedy do szkoły można zabrać ulubioną kanapkę duńskich dzieci -  kromkę ciemnego chleba posmarowaną masłem i udekorowaną ciemnym płatkiem czekolady (szukajcie w duńskich sklepach chokoladepåleg). Czekolada w płatkach to jest coś niesamowitego!

codziennie jest piątek

Co Duńczycy jedzą na kolację?

Godzina 18:00 to czas w którym nic ważnego nie może się dziać. Wtedy wszyscy Duńczycy zasiadają do wspólnej ciepłej kolacji. Składają się na nią warzywa, mięso lub ryba i ziemniaki. Wygląda to trochę jak nasz polski obiad z tym wyjątkiem, że nie dostaniemy dwóch dań - Duńczycy jedzą zupy jesienią i zimą i traktują je jako pełnoprawne danie. W okresie świąt Bożego Narodzenia kolacją może być też risengrød, czyli ryż na mleku z cukrem, cynamonem i masłem. W lato na kolację warto spróbować słodkiego mlecznego koldskål z ciasteczkami i świeżymi truskawkami.

Właśnie podczas kolacji najlepiej widać jaka zmiana dokonała się w sposobie żywienia. Tradycyjnie wieczorami podawano solidną porcję wieprzowiny (często pieczonej ze skórką), smażonego boczku z ziemniakami, pure ziemniaczanego z mięsnym sosem, porcję kiełbasek ze smażonymi warzywami. Dzisiaj dzięki staraniom wielu osób i instytucji Duńczycy stawiają na lżejsze dania, bogate w sezonowe warzywa. We wtorki często jedzą tacos, w piątki pizzę (i żelki, które kupuje się na wagę mając ogromny wybór smaków, z lukrecją na czele). Bardzo dużą uwagę zwracają na pochodzenie warzyw i mięsa. Najlepsze mięso i warzywa pochodzą od lokalnych gospodarzy, najlepsze ziemniaki rosną na wyspie Samsø, a wszystko, co ma w nazwie „bornholmskie” jest często synonimem lepszej jakości.

W każdym sklepie na półkach dostępne są produkty ekologiczne - zdarza się, że niektóre bywają tańsze od tych tradycyjnych. Zwykle jednak są ciutkę droższe. Dla przykładu - kilogram ekologicznej marchewki jest droższy zaledwie o koronę od tej tradycyjnej. Mleko jest droższe o około 10%. Ekologiczne mięso ma cenę mniej więcej o 50-70% wyższą niż nieekologiczne odpowiedniki. W ostatnich latach w duńskich sklepach można też kupić wiele produktów wegańskich - masło, mleko, lody, nie-mięso, kotlety, nie-nuggetsy. Mimo, że oferta tych produktów stale rośnie, ich wybór jest nieco mniejszy niż w Polsce.

Dania przewodnik

Kiedy Dania smakuje najlepiej?

 Najprzyjemniejszym kulinarnie okresem w roku jest zdecydowanie duński okres świąt Bożego Narodzenia. Rozpoczyna się bardzo wcześnie, bo już na początku listopada. W miastach zapala się choinkę i lampki na głównych ulicach. W sklepach pojawia się moc ciasteczek - od malutkich pieprznych pierniczków do sporych waniliowych wianuszków, które często zdobią choinki. Jeśli kojarzysz puszkę wypełnioną ciasteczkami to właśnie tak wyglądają świąteczne ciasteczka. Duńczycy jedzą je tylko w okresie świąt, więc puszki ciastek sprzedawane na lotniskach w lipcu bardzo ich bawią i zupełnie nie pasują do ich tradycji zimowego hygge.

Przyjaciele i współpracownicy wspólnie wychodzą na „śledzika”, który tu nazywa się julefrokost. W restauracji je się wtedy tradycyjne świąteczne dania: pieczoną wieprzowinę z chrupiącą skórką zwaną fleskestæg, gotowane ziemniaki w karmelu (są przepyszne i bardzo przypominają angielskie karmelizowane kasztany!), czerwoną kapustę na słodko, duszony jarmuż w jasnym sosie, risalamande, czyli ryż na mleku z migdałami, bitą śmietaną i sosem wiśniowym. Oprócz tego je się dużo małych okrągłych placuszków z grubą warstwą cukru pudru i dżemem truskawkowym, pije dużo grzańców alkoholowych i bezalkoholowych i cieszy nos i podniebienie zapachem karmelizowanych migdałów sprzedawanych na ulicy. Poranki adwentowe też są dość miłe, bo obfitują w drożdżowe bułeczki z kardamonem i skórką pomarańczową. Między posiłkami przegryza się marcepan w gorzkiej czekoladzie lub marcepan z nugatem. Naprawdę, nie ma przyjemniejszego okresu w roku niż Boże Narodzenie.

 Kuchnia duńska odzwierciedla duńskie zamiłowanie do porządku. Jeśli jakieś smaki i produkty kojarzą się z konkretną porą roku, dla przykładu bożonarodzeniowe waniliowe ciasteczka, to nie będziemy mogli ich kupić w innym czasie. Każda pora roku to inne smaki - karnawał smakuje bułkami zwanymi festelavnboller (ciasto półfrancuskie zapieczone jest z dżemem lub budyniem, w innej wersji bułeczki wypełnione są marcepanem i czekoladą, a w jeszcze innej bitą śmietaną i marcepanem niczym szwedzkie semla), Wielkanoc to czas migdałów w różnych kolorowych skorupkach i wielkanocnego piwa, lato to truskawki i koldskål. Smakami danej pory roku trzeba się nasycić, bo trzeba będzie na nie czekać kolejne długie miesiące. Dzięki temu, Dania to miejsce w którym zawsze można można spróbować czegoś sezonowego i mieć poczucie, że złapało się jakiś wyjątkowy moment roku.

Więcej tekstów znajdziesz na Empik Pasje w dziale Gotuję.

Zdjęcie okładkowe: źródło: shutterstock.com