Kompleksy w prime time

Simpsonowie zadebiutowali w kwietniu 1987 roku jako animowany segment programu rozrywkowego „Tracy Ullman Show” na antenie telewizji FOX, a po niecałych trzech latach „usamodzielnili się” - pierwszy odcinek „Simpsonów” pojawił się na antenie 17 grudnia 1989 roku. Jego bohaterowie osadzeni zostali w „pływającej” linii czasowej (ang. floating timeline, często używana w serialach animowanych, szczególnie w tych dla starszej widowni). Głowa rodziny - Homer, jego żona Marge oraz dzieci: Bart, Lisa i Maggie - w zasadzie się nie starzeją, chociaż z założenia akcja każdego z odcinków dzieje się w roku jego emisji. Dziś są nie tylko najdłużej produkowanym sitcomem w Stanach, ale również najdłużej produkowanym serialem w prime time jeżeli chodzi o liczbę odcinków. I chociaż od samego początku twórcy Simpsonów boleśnie wyśmiewają się z kompleksów, przywar i wad amerykańskiego społeczeństwa, szczególnie jego białej klasy średniej, właśnie to zdaje się być kluczem do sukcesu tak samego serialu, jak i popularności i sympatii, którą widzowie darzą Homera.

 

Zaangażowany mąż i ojciec

Homer Simpson to jednak nie tylko miłość do piwa, niewybrednych żartów i raczej umiarkowana inteligencja. Nasz bohater kocha swoją żonę, Marge, niemalże bezwarunkowo, a dla swojej rodziny gotów jest na wiele poświęceń i wyrzeczeń, zazwyczaj robiąc przy tym z siebie głupka. Drugą, niezmienną jego cechą, jest pozytywne nastawienie do świata i czekających go wyzwań - Homer zawsze wychodzi z założenia, że wszystko pójdzie po jego myśli. Fakt, że zazwyczaj dzieje się odwrotnie… to już inna historia, często leżąca u podstaw fabuły wielu odcinków. Jest także trudnym, czasem upartym, ale oddanym ojcem trójki dzieci: mimo sporów z najstarszym, Bartem, czynnie uczestniczy w jego życiu (jak w odcinku, w którym za wszelką cenę chciał się nauczyć jeździć na deskorolce, co skończyło się oczywiście serią bolesnych uderzeń o uliczne ławki); wspiera Lisę w jej próbach usamodzielnienia się (mimo częstego naśmiewania się z jej wrażliwości i inteligencji); a zabawy z małą Maggie zdają się sprawiać więcej radości jemu, niż jego najmłodszej córce.

 

Work-life balance w najlepszym wydaniu

Chociaż Homer reprezentuje amerykańską klasę średnią i „niebieskie kołnierzyki” - przez większość fabuły pracuje w lokalnej elektrowni atomowej, raz na jakiś czas podejmując inne zajęcie, jednak na koniec odcinka zawsze wraca na łono Springfield Nuclear Power Plant - to praca nie stanowi dla niego sensu życia. Wręcz przeciwnie: siedząc za biurkiem odlicza godziny do powrotu do domu, lubi spędzać czas z żoną i dziećmi, a także spotykać się z kolegami. Głównie na piwie w barze, fakt, jednak nie ma wątpliwości, że dzięki tym aktywnościom buduje trwałe, wieloletnie relacje. Przede wszystkim jednak Homer Simpson wie dokładnie, kim jest - pociesznym, otyłym, wyłysiałym, nieodrodnym synem „najstarszej demokracji świata” - i nie udaje, że jego ambicje sięgają gdziekolwiek indziej.

 

Ironia, humor i amerykańskie społeczeństwo

To wszystko - a także wciąż nienudząca się fabuła, błyskotliwe żarty oraz rzadka, ale jakże cenna umiejętność pozostania w relacji do bieżących wydarzeń - sprawia, że Simpsonowie są jednym najpopularniejszych sitcomów w Stanach. Sam Homer zaś niezmiennie określany jest mianem jednej z najważniejszych postaci popkultury - w 2007 roku USA Today zaliczyło go do grona „25 najbardziej wpływowych ludzi ostatnich 25 lat”. „Homer Simpson uosabia ironię i bezczelność w samym sednie amerykańskiego poczucia humoru” - uzasadniali dziennikarze. Jego fenomenu oraz źródeł niesłabnącej od trzech dekad sympatii szukać należy też w dość prozaicznej przyczynie - widzowie lubią Homera, bo po prostu się z nim identyfikują, a ich wady, przywary i kompleksy, ubrane w lekko tandetną animację, znacznie łatwiej oswoić. I znacznie łatwiej zdrowo się z nich śmiać.